"Zrobimy radykalną rewizję środków, a to są setki milionów, żeby nie powiedzieć miliardów złotych, które idą na różnego typu szkolenia, doskonalenia zawodowe etc., są to także środki europejskie. Chcielibyśmy ukrócić, czy ograniczyć ten gigantyczny strumień pieniędzy, który idzie na szkolenia, z których nic nie wynika" - powiedział premier w poniedziałek dziennikarzom.
Donald Tusk odwiedził tego dnia jedno z warszawskich gimnazjów. Na pytanie, czy radziłby gimnazjalistom "ciepło pomyśleć o zawodzie spawacza", Tusk odparł: "rzeczywiście dziś w Polsce w bardzo wielu zawodach brakuje rąk do pracy, a wielu zawodach - czy typach wykształceń - mamy nadmiar absolwentów, którzy, chcąc pracować zgodnie z własnym wykształceniem, przez lata nie znajdą pracy".
Jak zaznaczył, pracował w życiu w kilkunastu zawodach. "Byłem sprzedawcą pieczywa, robotnikiem fizycznym, wykładowcą na uczelni, nauczycielem i muszę powiedzieć, że żaden zawód nie hańbi. Praca jest lepsza niż bezrobocie - praca w dowolnym zawodzie. Gdybym musiał wybierać, to wolałbym być wybitnym spawaczem, dobrze zarabiającym niż wiecznie bezrobotnym politologiem" - podkreślił Tusk.
Premier był też pytany, co zrobić, aby ograniczyć bezrobocie wśród absolwentów wyższych uczelni. "To jest pytanie - powiem delikatnie - przekrojowe. Ale tak naprawdę najważniejszą rzeczą jest ochrona rynku pracy. W mojej ocenie ludzie powinni mieć prawo sami poszukiwać sobie tych luk na rynku pracy, muszą też uwierzyć, że przyszłością jest zdolność do zmiany zawodu. Taką odwagę i elastyczność musimy wpajać młodym ludziom. (...) Mogę poświadczyć to własnym życiowym doświadczeniem - lepsza jest praca, nawet w innym zawodzie niż się wymarzyło, niż bezrobocie z najbardziej wyśnionym i wymarzonym wykształceniem" - odparł szef rządu.
"Być może także ten przysłowiowy kurs spawacza będzie dofinansowany przez środki, w tym także środki europejskie, żeby ludzie mogli znaleźć pracę w drugim lub trzecim zawodzie" - mówił premier.