- To, co nas wyróżnia, to bardzo zróżnicowana oferta studiów w językach obcych - mówi dr hab. Dobrochna Bach -Golecka.
Wśród ścisłych władz Wydziału Prawa i Administracji UW jest pani jedyną kobietą. Trudno było przebić się do męskiego grona?
dr hab. Dobrochna Bach-Golecka, prodziekan ds. badań naukowych i współpracy międzynarodowej, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. fot. Wojtek Górski / DGP
Tak. Objęłam funkcję prodziekana w połowie kadencji, a moja kandydatura oprócz poparcia dziekana Wydziału Prawa i Administracji wymagała zatwierdzenia w ramach procedury wyborczej, przez głosowanie Rady Wydziału. Muszę jednak stwierdzić, że praca w męskim gronie kolegium dziekańskiego jest dla mnie niezwykle ciekawym, inspirującym i fascynującym doświadczeniem. Na WPiA UW funkcję dziekana do tej pory pełnili wyłącznie mężczyźni. Jednak zwyczajowo w składzie kolegium dziekańskiego zawsze jest kobieta. Piastowały one też funkcję dziekana na innych wydziałach UW (nawet na wydziale fizyki). Mieliśmy też kobietę na stanowisku rektora.
Inne stanowiska funkcyjne na Wydziale Prawa UW są obsadzone z przewagą mężczyzn, na przykład pięcioma na sześć instytutów kierują mężczyźni. Równowaga jest, jeżeli chodzi o ich wicedyrektorów. Przewodniczącymi rad naukowych są z kolei sami mężczyźni, których też jest więcej na stanowiskach kierowników katedr (14 kobiet i 28 mężczyzn).
Może to same kobiety nie widzą siebie na stanowiskach kierowniczych?
Często niestety tak jest. Na pewno względy charakterologiczne odgrywają tutaj dużą rolę. Insead (jedna z największych prywatnych szkół zarządzania i biznesu na świecie – przyp. red.) przeprowadziła badania dotyczące udziału kobiet w biznesie, z których wynikało, że są one często lepszymi studentkami niż mężczyźni. Jednak to oni piastują potem te najwyższe stanowiska, bo w wielu przypadkach kobiety nie miały odwagi na nie aplikować. Z tego względu na wspomnianej uczelni podjęto próbę wsparcia kobiet w ramach studiów menedżerskich. Przygotowano dla nich zajęcia, które miały kształtować ich kompetencje miękkie, m.in. pewność siebie, oraz wzmocnić w nich chęć rywalizacji. Uważam jednak, że obejmowanie przez kobiety kierowniczych stanowisk nie powinno odbywać się na zasadzie przejmowania cech męskich. Należy je włączać w proces decyzyjny przy zachowaniu ich tożsamości. Mam tutaj na myśli potrzebę dbania o relacje międzyludzkie i otwartość. Dlatego warto, aby ciała decyzyjne miały mieszane składy. Kompetencje poszczególnych członków będą się wtedy uzupełniać. Jest to szczególnie ważne na uniwersytecie, gdzie twarde zarządzanie nie zawsze jest wskazane, bo naukowcy to z reguły indywidualności, wybitne jednostki przekonane o własnych kompetencjach.
Mówiąc o specyfice uniwersytetu, warto pamiętać, że to nie jest korporacja, ale wspólnota akademicka, koleżeńska. Nestorka naszego wydziału prof. Grażyna Bałtruszajtys-Piotrowska opowiadała mi niedawno, jak kilkadziesiąt lat temu osoba, która wyjeżdżała za granicę, kupowała lekarstwa dla męża woźnej. Przez te lata liczba pracowników wydziału znacząco się zwiększyła, ale pozostała kultura organizacyjna oraz poczucie wspólnoty. Dlatego sposób zarządzania takim podmiotem jak uczelnia wyższa musi być do tej specyfiki dostosowany.
Jak pod względem równości płci wygląda obsadzanie stanowisk naukowych i dydaktycznych na WPiA UW?
Studentek studiuje u nas obecnie 2,6 tys., a studentów – 1,9 tys. Na studiach doktoranckich również mamy przewagę płci pięknej (255 kobiet i 226 mężczyzn). Zmiana następuje w momencie podjęcia pracy naukowej, gdyż wśród pracowników naukowych, na każdym szczeblu kariery, kobiet jest o połowę mniej. Dokładne statystyki pracowników wydziału prawa wskazują na 74 kobiety i 152 mężczyzn. Na stanowiskach administracyjnych kobiety przeważają.
Planujecie działania, które pomogłyby te dysproporcje zmniejszyć?
Zamierzamy opracować plan równościowy. Już od początku tego roku akademickiego na wydziałach prawa i administracji, fizyki i nauk ekonomicznych zostały przeprowadzone badania socjologiczne. Miały one zidentyfikować liczbę osób, które na nich studiują i pracują, z podziałem na płeć. Pytano też badanych o szanse rozwoju kariery naukowej, problemy związane z równością kobiet i mężczyzn w nauce, przypadki zachowań naruszających zasady równości.
Wyniki ankiet przekazano wydziałom. Mają one zapoznać się z nimi i przygotować projekt kodeksu dobrych praktyk. Na WPiAUW został do tego celu powołany specjalny zespół, któremu przewodniczę. W jego skład weszli naukowcy i pracownik administracji. Badamy, czy równe szanse m.in. w zakresie postępowań awansowych mają wszystkie zatrudnione u nas osoby.
Na co będą państwo zwracać uwagę w rekomendacjach w obszarze równości płci?
Chcemy przyjrzeć się, czy na poziomie rekrutacji na studia, do szkół doktorskich, do pracy na naszym wydziale nie występuje dyskryminacja ze względu na płeć. Kolejna sprawa to godzenie życia zawodowego i rodzinnego. Zamierzamy spojrzeć również na organizację wydarzeń naukowych pod kątem uczestnictwa w nich kobiet i mężczyzn. Poruszymy problem mobbingu i molestowania. Planujemy przeanalizować, czy odpływ kobiet na pewnym etapie kariery naukowej jest spowodowany czynnikami naturalnymi, a może instytucjonalnymi oraz czy gdyby wydział podjął działania zaradcze można byłoby ich znaczenie osłabić.
Może parytety rozwiązałyby sprawę?
Jesteśmy przeciwni takiemu rozwiązaniu. Naszym głównym celem jest zagwarantowanie, aby na Wydziale Prawa (i szerzej na UW) byli najlepsi studenci i pracownicy. Chcemy wydobyć potencjał, który drzemie w każdej z osób niezależnie od płci. Jako specjalistka z zakresu prawa europejskiego widzę, że w UE szeroko stosowane są regulacje miękkie, które nie są formalnie wiążące, ale mają za zadanie zmianę mentalności, czy wzbudzenie dyskusji. Właśnie na takie narzędzia chcielibyśmy postawić.
Co konkretnie planujecie?
Zastanawiamy się, czy w kodeksie dobrych praktyk zawrzeć regulacje, zgodnie z którymi np. przy organizacji konferencji skład mówców powinien być zbilansowany. Zwłaszcza w przypadku nauk społecznych często trudno jednoznacznie ocenić dorobek badaczy, a udział w konferencji i w projekcie naukowym potrafi być niekiedy kołem zamachowym kariery. Zatem zaproszenie osoby będącej w danym momencie potencjalnie słabszą, która doświadcza jakiś trudności związanych np. z życiem rodzinnym, może okazać się wsparciem, które ją zmobilizuje i włączy do pracy naukowej. Myślimy też, żeby oprócz formalnych procedur w przypadku mobbingu i molestowania funkcjonowały instrumenty nieformalne. Żeby osoby, które się boją, wstydzą, nie chcą nagłaśniać sprawy, nie były pozostawione bez pomocy. Chcemy, aby na wydziale była osoba, która będzie pełniła funkcję nieformalnego opiekuna. Dopiero po zbadaniu przez nią sprawy następowałoby wszczęcie oficjalnej procedury, jeżeli okazałoby się, że faktycznie jest coś na rzeczy i polubowne załatwienie sprawy nie wchodzi w grę.
Oprócz kwestii związanych z równością płci na uczelniach zachodzą zmiany wynikające z Konstytucji dla nauki, której wdrażanie zostało rozłożone w czasie. Jak oceniają państwo nowe prawo?
Są regulacje, które pomogą nam uprosić sprawozdawczość uniwersytecką. System POL-on, który gromadzi dane na temat pracowników naukowych, może odciążyć administrację uczelnianą. Wyodrębnienie dyscyplin naukowych doprowadzi do zidentyfikowania osób rozsianych po całym uniwersytecie, które zajmują się naukami prawnymi. To ważne w kontekście interdyscyplinarności badań naukowych.
Wyczuwam jakieś ale…
Kolegium dziekańskie jest wobec reformy sceptyczne. W naszej ocenie, ustawa 2.0 błędnie identyfikuje problemy nauki w Polsce. Nie należy do nich na pewno zbyt słaba pozycja rektora, brak instytucji nadzorczych czy habilitacja. Tym problemem w dużej mierze jest brak wystarczających środków i brak rynku stanowisk naukowych. Póki nie stworzymy mechanizmów pozwalających młodemu zdolnemu naukowcowi po habilitacji w Warszawie objąć katedrę w Zielonej Górze i – po wykazaniu się tam wynikami – awansować do Poznania czy Łodzi, by dopiero potem wrócić do Warszawy, póty nauka nasza nie ruszy z miejsca. Dziś katedrę w Warszawie obejmuje ten, kto u warszawskiego profesora zrobił magisterkę, doktorat i habilitację. Gdy jako samodzielny badacz i kierownik katedry okazuje się on niewypałem, jest już za późno, by go z niej usunąć.
Na uniwersytecie w związku z ustawą 2.0 jest okropny bałagan. Od momentu wejścia w życie nowych regulacji Senat UW zajmuje się głównie dostosowywaniem do zmienionych przepisów. Powołana została już rada uczelni, która sama w sobie budzi nasze wątpliwości. Jest ona kalką rozwiązań amerykańskich. Tam w jej skład wchodzą przedstawiciele sponsorów uniwersytetu, którzy chcą kontrolować, czy przekazywane przez nich fundusze są odpowiednio pożytkowane. W naszych realiach takich zależności nie ma. Jest to zatem tworzenie kolejnego bytu, który niepotrzebnie biurokratyzuje uczelnie. Wzmacniana jest także władza rektora, co również uważamy za zbędne. W dotychczasowym stanie prawnym miał on możliwości i instrumenty do dobrego zarządzania uniwersytetem. Osłabienie rangi habilitacji jest niespójne z tradycją uniwersytecką. Stanowi ona swego rodzaju mobilizację do rozwoju naukowego. Nie wspominam już o bałaganie legislacyjnym związanym z tym, że ustawa weszła w życie bez aktów wykonawczych, które zaczęły pojawiać się znacznie później. Wiele spraw musimy załatwiać szybko i bez należytego przygotowania. Przykładowo, przyszli doktoranci, przygotowujący się do rekrutacji do szkół doktorskich dopiero na wiosnę poznali nowe zasady naboru, które różnią się diametralnie od dotychczasowych. Nie wiemy też, czy obecne władze wydziału dokończą swoją kadencję, bowiem zgodnie z ustawą 2.0 od nowego roku akademickiego gwarancję pozostania na stanowisku ma jedynie rektor. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jako wydział wiele przetrwaliśmy i tę reformę też przetrwamy.
Czy studenci mają się czego obawiać?
Absolutnie nie. Czuwamy nad tym, aby problemy w żaden sposób nie odbiły się na studentach.
Co może ich zachęcić do wybrania UW?
Nasz wydział ma swoją specyfikę, bo znajduje się w stolicy, co oferuje prawie nieograniczone możliwości rozwoju, także po skończeniu studiów. Od nowego roku akademickiego zaproponujemy studentom możliwość nauki w blokach przedmiotów dotyczących m.in. procesu budowlanego, sztucznej inteligencji i prawa medycznego. Tak, aby ta wstępna specjalizacja następowała nieco wcześniej.
Rozwijamy inne kierunki studiów związane z prawem. Od tego roku akademickiego planowany jest kierunek administracja oraz kierunek samorząd terytorialny i rozwój lokalny. Prowadzimy kierunek związany z finansami i skarbowością, nad którym czuwa prof. Witold Modzelewski. Zależy nam na kształceniu przyszłych kadr sektora finansów publicznych. Mamy też bardzo zróżnicowaną ofertę studiów w językach obcych, w tym wiele szkół prawa obcego.
Jakich?
Są to szkoły: prawa amerykańskiego, brytyjskiego, francuskiego, włoskiego, hiszpańskiego, niemieckiego i chińskiego. Już niedługo startujemy ze szkołą letnią prawa izraelskiego. Planujemy wprowadzić też kursy z zakresu prawa kanonicznego. Tak konstruujemy programy, aby dodatkowe aktywności nie kolidowały z zajęciami na studiach głównych. Ukończenie tego typu kursów na pewno będzie cennym wyróżnikiem naszych studentów na rynku pracy. Może też ułatwić specjalizację czy studiowanie za granicą. W ramach szkoły prawa amerykańskiego istnieje bowiem możliwość dalszych studiów w instytucjach partnerskich, które przewidują np. specjalne zniżki dla naszych absolwentów.
Nowością, którą będziemy oferować od przyszłego roku akademickiego, są też studia w języku angielskim (LLM – Master of Laws). Jedne dotyczą prawa biznesowego i regulacji związanych z prowadzeniem firmy w Polsce, także w perspektywie międzynarodowej. Drugie obejmują prawo energetyczne i ochronę środowiska. Będziemy je realizować z Sustainability College Bruges, we współpracy z wykładowcami z całej Unii Europejskiej. Studia te mają na celu przygotowanie kadr dla sektora energetycznego.
Naszą ofertę kierujemy nie tylko do studentów, ale też do absolwentów praktykujących na rynku prawniczym, którzy chcieliby uzupełnić wykształcenie i podnieść kwalifikacje zawodowe.
Na jakie obszary prawa będą państwo szczególnie stawiać?
Chcemy się specjalizować w prawie finansowym, prawie nowych technologii, a także prawie medycznym. Na UW jest wielu naukowców, którzy zajmują się tą ostatnią dziedziną w ramach swoich specjalizacji. Dlatego myślimy nad stworzeniem międzyinstytutowego, interdyscyplinarnego centrum prawa medycznego. Chcielibyśmy zainwestować w rozwój tej dziedziny we współpracy z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym. Myślimy bowiem także o szkoleniach dla lekarzy z zakresu prawa medycznego.