W wyrokach zapadających w całej Polsce sędziowie podkreślają, że zmiana zasad po czasie i brak jednoznacznych kryteriów nie mogą działać na niekorzyść beneficjenta.

To nie są procesy o drobne kwoty. W grę wchodzą często setki tysięcy, a nawet miliony złotych. Dla wielu firm to kwestia być albo nie być. Coraz częściej sądy dostrzegają, że przedsiębiorcy działali w dobrej wierze, na podstawie informacji dostępnych w tamtym czasie. Zmiana interpretacji przepisów po latach jest sprzeczna z zasadą pewności prawa.

Fala pozwów po latach spokoju

Według danych PFR pozwy trafiły już do tysięcy firm. Objętych postępowaniami jest ponad 16 tys. przedsiębiorców, czyli ok. 5 proc. beneficjentów programu. Są to mikro, małe i średnie firmy, które w 2020 r. korzystały z pomocy, by utrzymać miejsca pracy i uniknąć bankructwa.

Ten program dotyczył przedsiębiorców ze wszystkich branż. Pewną nadreprezentację mają firmy, które korzystały także z Tarczy 2.0, czyli głównie branża HoReCa. Branża, która ucierpiała niemal w całości, to kantory. W ich przypadku PFR po dwóch miesiącach od startu programu uznał, że otrzymują za wysokie subwencje w stosunku do kosztów, jakie ponoszą. Stwierdził więc, że powinny one wskazywać we wnioskach de facto swój dochód (obrót wyliczony na podstawie spreadu), a nie przychód i na tej podstawie wyliczać subwencje. Odbyło się to po cichu, PFR zmienił jeden ze swoich komunikatów, dodając taką zmianę drobnym druczkiem. Jednak automatyczny system weryfikacji wniosków był tak przez PFR skonstruowany, że po wpisaniu dochodu odmawiał on wypłaty subwencji i wskazywał, że przedsiębiorcy powinni podać swój przychód. Na podstawie zmienionego wstecz regulaminu PFR zarzucił kantorom podanie nieprawdziwych danych i dochodzi od nich zwrotu subwencji wraz z odsetkami. Pominął przy tym kantory internetowe, które zgodnie z prawem dewizowym nie stanowią już działalności kantorowej. To niestety niejedyny przykład, gdy PFR w pewnym momencie zmienia interpretację czy regulamin tylko po to, aby pozwać pewną grupę przedsiębiorców. Z podobnym działaniem mamy do czynienia przy pozwach opartych na tzw. rekomendacjach CBA.

Problem w tym, że część decyzji o obowiązku zwrotu zapadała na podstawie zmienionych interpretacji przepisów. Niektórzy przedsiębiorcy, którzy pierwotnie uzyskali pozytywną decyzję o umorzeniu subwencji, nawet po kilku latach otrzymywali wezwania do zwrotu całości kwoty – wraz z odsetkami.

Z jednej strony oczywiste jest, że PFR musi dbać o środki publiczne i bada ewentualne wyłudzenia czy nadużycia, z drugiej strony żąda zwrotu bez wcześniejszej szczegółowej analizy danego przypadku, opierając się na wynikach zautomatyzowanych następczych analiz anti-fraud. Pierwsze pozwy PFR zaczął składać już w 2020 r. przeciwko komornikom i kantorom. Z czasem liczba ta rosła, najwięcej pozwów zostało złożonych pod koniec 2023 r. i 2024 r., ale dalej zgłaszają się do nas przedsiębiorcy, którzy otrzymują pozwy. Wiele spraw pokazuje jednak, że przedsiębiorcy nie popełnili żadnych nadużyć. Wypełnili wnioski zgodnie z regulaminem obowiązującym w danym momencie, a ich rozliczenia zostały zatwierdzone przez PFR. Dopiero po czasie fundusz zaczął stosować inne interpretacje. W ocenie sądów to naruszenie zasad zaufania obywatela do państwa.

Prawo po stronie przedsiębiorców

W ostatnich miesiącach zapadło kilka istotnych wyroków, w których sądy oddalały roszczenia PFR, podkreślając, iż ryzyko niejasnych postanowień regulaminu czy umowy ponosi strona, która ją narzuciła. Stany faktyczne bywają bardzo różne, jednak łączy je to, że roszczenie PFR narusza zasadę pewności prawa, a przedsiębiorcy zrealizowali wspólny dla stron cel programu.

W sprawach związanych z rekomendacjami CBA sądy podkreślają brak związania przedsiębiorcy wstecznie wprowadzonymi zmianami regulaminu, niejasnością kluczowych zapisów czy braku wpływu rzekomych nadużyć na wydatkowanie subwencji. Z kolei w sytuacjach pozwanych firm, które korygowały deklaracje VAT za okresy, na podstawie których dochodziło do obliczenia wysokości subwencji, istotne są także kwestie utraty prawa PFR do weryfikacji beneficjentów czy braku udowodnienia, aby korekta miała wpływ na zawyżenie subwencji.

Najistotniejsza zmiana w orzecznictwie zaszła w przypadku kantorów.

W tych sprawach po początkowych sukcesach PFR, w tym roku trend zaczyna się odwracać i sędziowie coraz częściej zauważają, że sam cel tarczy nie może uzasadniać oczekiwania, iż to przedsiębiorcy będą domyślać się, jakie oczekiwania w stosunku do nich miał PFR. Co więcej, fakt udzielania pomocy publicznej nakładał na PFR znacznie dalej idące obowiązki, jak chociażby budowanie zaufania do państwa.

W procesach dotyczących subwencji niezwykle ważne jest wykazanie, że przedsiębiorca zrealizował cel programu, działał w dobrej wierze i na podstawie oficjalnych informacji publikowanych przez PFR, banki czy ministerstwa. Właśnie dlatego tak duże znaczenie ma archiwizacja dokumentacji: wniosków, e-maili, potwierdzeń księgowych czy regulaminów obowiązujących w danym okresie.

Zwrot subwencji to nie tylko formalność

Wymóg zwrotu subwencji to nie tylko obciążenie finansowe, ale także ryzyko utraty płynności. Środki, które miały ratować przedsiębiorstwa, zostały w większości wydane na utrzymanie miejsc pracy, podatki czy bieżące zobowiązania.

Zdarza się, że firmy muszą oddać kilkaset tysięcy złotych w ciągu 14 dni. Takie decyzje podcinają skrzydła, a czasem kończą się upadłością. W praktyce więc narzędzie, które miało chronić miejsca pracy, może przyczynić się do ich likwidacji.

Dla wielu przedsiębiorców to również problem wizerunkowy i kredytowy – PFR potrafi wpisywać firmy do rejestrów dłużników, co utrudnia im pozyskanie finansowania i prowadzenie działalności. Niestety, wykasowanie z BIG jest niezwykle trudne i czasochłonne.

Brak dialogu i sztywne procedury

Jak podkreśla ekspert, PFR nie przewidział elastycznych form dialogu z przedsiębiorcami. Choć fundusz umożliwia złożenie odwołań czy wniosków o wyjaśnienia, nie prowadzi faktycznych negocjacji. W praktyce fundusz oferuje jedynie rozłożenie należności na 24 raty. To często nie rozwiązuje problemu, bo przedsiębiorca, który ma oddać całość subwencji z odsetkami, i tak nie jest w stanie udźwignąć takiego ciężaru. W efekcie jedyną drogą pozostaje sąd, a przecież można byłoby stworzyć procedury mediacyjne, które pozwoliłyby na porozumienie obu stron.

Problem ma charakter systemowy. Programy pomocowe w Polsce są zbyt sformalizowane, nieprzystosowane do realiów biznesu.

Tarcze finansowe pokazały, że państwo potrafi działać szybko i skutecznie, ale etap rozliczeń ujawnił, jak trudno jest utrzymać elastyczność i zaufanie do instytucji publicznych. To, że PFR powinien reagować na nadużycia, jest oczywiste. Ważne jest jednak, w jaki sposób i w którym momencie to robi. Działania PFR powinny być dobrze przemyślane i oparte na rzetelnej weryfikacji danego beneficjenta. Tym bardziej że same instytucje, na których dane czy rekomendacje PFR się powołuje, żądając zwrotu (czy to KAS, czy CBA), twierdzą, że ich stanowisko nie wiązało PFR, który powinien przeprowadzić własną weryfikację. Warto pamiętać, że po drugiej stronie jest człowiek – przedsiębiorca, dla którego taki spór z PFR to często kwestia być albo nie być i ogromny stres. Zbyt pochopne sięganie po pozew bez solidnych podstaw, w mojej ocenie, podważa zaufanie do instytucji i rzuca cień na cały program, który z pewnością był bardzo potrzebny i odegrał ważną rolę.

Co po przełomie w sprawie subwencji?

Kancelarie prawne prowadzące sprawy przeciwko PFR notują coraz więcej wyroków korzystnych dla przedsiębiorców. Sądy wskazują, że nie można karać firm za działania zgodne z prawem w czasie pandemii, gdy przepisy były niejasne, a sytuacja dynamiczna. Te orzeczenia dają nadzieję, ale to dopiero początek. Chodzi nie tylko o pieniądze, ale też o zasadę. Jeśli przedsiębiorcy nie będą mogli ufać państwu w sytuacjach kryzysowych, trudno będzie budować zdrową gospodarkę. Potrzebne są zmiany systemowe, które zapewnią przejrzystość i stabilność pomocy publicznej.

Eksperci są zgodni: spór o subwencje to sygnał ostrzegawczy dla całego systemu finansowania kryzysowego. Polska gospodarka potrzebuje jasnych reguł gry i mechanizmów, które nie będą zagrażały uczciwym przedsiębiorcom.

Warto przypomnieć, że PFR to spółka Skarbu Państwa, a nie organ administracji publicznej. Mimo to powinna stosować zasady, które chronią beneficjentów pomocy publicznej, zgodnie z prawem unijnym. Trybunał Sprawiedliwości UE wprost wskazał, że nie można obchodzić zasad pomocy państwa, tworząc quasi-niezależne instytucje. To ważny argument, który już zaczyna się pojawiać w orzecznictwie. Z tego też względu sądy coraz częściej uwzględniają nasz zarzut braku legitymacji procesowej po stronie PFR, który nie otrzymał kompetencji do windykacji pomocy publicznej. Ugruntowanie się tej linii oznaczałoby, że właściwie wszystkie powództwa PFR podlegać będą oddaleniu.

Wartość spraw toczących się w sądach liczona jest w setkach milionów złotych. Każdy korzystny wyrok to nie tylko sukces przedsiębiorcy, ale też sygnał, że system może działać sprawiedliwie. Zaufanie między państwem a przedsiębiorcami jest kluczowe. Właśnie dlatego trzeba rozmawiać o tym, jak w przyszłości projektować programy wsparcia – proste, przejrzyste i bezpieczne dla obu stron. ©℗