Nieuczciwi przedsiębiorcy wykorzystują lukę w nowej ustawie o prawach konsumenta. Biura rzeczników konsumentów zalewają setki skarg na firmy oferujące produkty medyczne za kilka tysięcy złotych, które warte są znikomą część tej kwoty. Co gorsze, może się okazać, że znowelizowana ustawa nie jest w stanie temu przeciwdziałać.

Podczas debaty zorganizowanej przez Europejskie Centrum Konsumenckie Anna Bielecka z Biura Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Warszawie wskazała, że coraz więcej seniorów zgłasza się ze skargami na firmy medyczne i firmy pośredniczące w sprzedaży produktów medycznych w ramach sprzedaży bezpośredniej, w tym sprzedaży na pokazach. Z jednej strony problem dotyczy produktów złej jakości o zawyżonej wartości. Przykładem może być osławiony bioharmonizer, który wielu ekspertów ocenia jako zwykle pudełko z lampką w środku, a nie żaden wyrób medyczny.

Ale pojawił się o wiele poważniejszy problem. Firmy sprzedające tego typu produkty nie chcą stosować się do nowej ustawy o prawach konsumenta. Zdaniem Anny Bieleckiej powodem jest jedno z wyłączeń zawartych w przepisach.

Ustawa o prawa konsumenta
Art. 3. 1. Przepisów ustawy nie stosuje się do umów:
7) dotyczących usług zdrowotnych świadczonych przez pracowników służby zdrowia pacjentom w celu oceny, utrzymania lub poprawy ich stanu zdrowia, łącznie z przepisywaniem, wydawaniem i udostępnianiem produktów leczniczych oraz wyrobów medycznych, bez względu na to, czy są one oferowane za pośrednictwem placówek opieki zdrowotnej;

- Przedsiębiorcy nie chcą respektować terminów na odstąpienie od umowy, właśnie powołując się na ten zapis – twierdzi Anna Bielecka. Co ciekawe firmy oferujący tego typu produkty oraz mowy usług medycznych, same usług lekarskich nie świadczą. Twierdzą, że usługi te wykonują za pośrednictwem firmy medycznej, a same tylko organizują system ich świadczenia.

Sytuacja staje się patowa, bo wnioski pisane bezpośrednio do tych przedsiębiorców zostają bez odpowiedzi, a pieniądze nie wracają do klientów. Powstaje pytanie, czy w ogóle można stosować ustawy o prawach konsumenta w przypadku umów pośrednictwa. Wydaje się, że trzeba będzie zaczekać na prawomocne orzeczenie sądu w tym względzie. Ale to właśnie nowa ustawa o prawach konsumenta miała chronić klientów przed nieuczciwymi praktykami na rynku, a w szczególności poza lokalem przedsiębiorstwa i na odległość.

Gromy sypią się nie tylko na twórców ustawy, ale i na wymiar sprawiedliwości. W rezultacie bowiem kwestia rozprawy sądowej nie rozwiązuje problemu, nawet jeśli do niej dojdzie. „Mam przykład 83-letniej kobiety, którą oszukano na 8 tysięcy złotych w ciągu jednego dnia. Ile potrwa taka sprawa w sądzie? Dwa lata, a potem apelacja a może i Sąd Najwyższy. Czy ta kobieta doczeka sprawiedliwego wyroku? Może doczekają go dopiero jej spadkobiercy – stwierdza Marek Nowak, Wojewódzki Inspektor IH w Katowicach i dodaje - Na rynku senioralnym dzieje się wiele rzeczy odrażających. Na 12 kontroli które zakwalifikowaliśmy jako oszustwo, aktem oskarżenia nie zakończyła się ani jedna.

Konsumenci i eksperci pytają: Jakim prawem tego typu wyłączenie znalazło się w treści ustawy o prawach konsumenta, skoro nie ma innej regulacji?