Jeżeli ktoś uległ wypadkowi na siłowni lub z szafki skradziono prywatne rzeczy, może liczyć na odzyskanie pieniędzy, a niekiedy nawet na zadośćuczynienie. Ale należy pamiętać, że ochrona nie jest bezwarunkowa.

Kradzież

Wchodzimy do klubu fitness, idziemy do szatni. Tam się przebieramy, a w szafce na ogół zostawiamy zarówno ubrania, jak i wartościowe przedmioty, jak np. portfel czy telefon komórkowy. Po skończonym treningu okazuje się, że szafka jest otwarta, a naszych rzeczy nie ma.
W takiej sytuacji właściciele siłowni niekiedy sugerują klientom, aby osobiście rozwiązywali ten problem, wzywając policję. Kluby zaś wielokrotnie umieszczają w szatniach informację, że nie odpowiadają za pozostawione rzeczy.

Jednak zgodnie z art. 835 i następnymi kodeksu cywilnego należy w takim przypadku mówić o umowie przechowania. Zgodnie z nią przechowawca (czyli klub) zobowiązuje się zachować w stanie niepogorszonym rzecz ruchomą oddaną mu na przechowanie. Fakt, że czyni to bezpłatnie, nie zwalnia go z odpowiedzialności za pozostawione rzeczy.

Odpowiedzialność przedsiębiorcy w zakresie przechowania rzeczy wielokrotnie podkreślał Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, uznając, że stwierdzenia o nieponoszeniu odpowiedzialności za rzeczy pozostawione w szatniach i szafkach są niedozwolone.

Kontuzja podczas ćwiczeń

Jak zapewnia Łukasz Latos, trener personalny z wieloletnim doświadczeniem, do poważniejszych urazów na siłowni nie dochodzi wcale często.

- Wynika to w dużej mierze z tego, że rozmieszczenie przyrządów do ćwiczeń w klubach nie jest przypadkowe. Wszystko jest zaplanowane tak, aby było jak najbezpieczniej. Ponadto nad bezpieczeństwem ćwiczących czuwają profesjonalni instruktorzy – zapewnia Łukasz Latos.

Niekiedy jednak nawet profesjonalista nie uchroni klientów klubu przed urazem. Po pierwsze dlatego, że nie jest fizycznie w stanie czuwać w każdej sekundzie nad bezpieczeństwem nawet kilkudziesięciu osób. Po drugie zaś, jak wyjaśnia Latos, są osoby, które nie życzą sobie, aby ktoś je instruował.

- Taka osoba zapłaciła za karnet. Ćwiczy źle, ale jedyne co może zrobić instruktor to zgłosić ten fakt menedżerowi. Jeśli klient nie jest wulgarny, ciężko wyobrazić sobie sytuację, że jest wypraszany z klubu, bo np. podnosi ciężar przewyższający jego realne możliwości – tłumaczy Łukasz Latos.

Każdy przypadek urazu więc w praktyce jest rozpoznawany indywidualnie. Jeżeli poszkodowany był pouczany przez kadrę klubu, sprzęt był sprawny, a wypadek wynikał z nieodpowiedniego zachowania ćwiczącego, może stanowić to powód do odmowy wypłaty odszkodowania.

Większość klubów posiada ubezpieczenie od następstw nieszczęśliwych wypadków i postępowanie zasadniczo nie różni się od innych tego typu. Jednak nawet jeśli klub nie byłby ubezpieczony, klient jest chroniony na podstawie przepisów prawa cywilnego. Zgodnie z art. 444 par. 1 kodeksu cywilnego w razie uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia naprawienie szkody obejmuje wszelkie wynikłe z tego powodu koszty. Na żądanie poszkodowanego zobowiązany do naprawienia szkody powinien z kolei wyłożyć z góry sumę potrzebną na koszty leczenia. Jeżeli sprawa wymagałaby ingerencji sądu, sąd może przyznać poszkodowanemu także odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę.