W 2011 r. Inspekcja Handlowa zakwestionowała o ponad 5 proc. więcej urządzeń elektrycznych niż w 2010 r. – wynika z raportu opublikowanego dziś przez UOKiK. Najbardziej niebezpieczne są lampki choinkowe.
Raport za rok 2011 z kontroli sprzętu elektronicznego / DGP
132 decyzje zakazujące kontrolowanym dalszego udostępniania wyrobów, 168 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożonych do organów ścigania, 128 wyrobów wycofanych z obrotu – to efekt kontroli sprzętu elektrycznego (m.in. AGD, RTV, sprzętu biurowego) przeprowadzonej w zeszłym roku przez inspektorów Inspekcji Handlowej.
– Każda taka kontrola prowadzi do tego, że nasz rynek, a w tym przypadku rynek produktów elektrycznych, staje się bezpieczniejszy dla konsumenta. Zawsze bowiem jakaś część produktów niespełniających wymagań zostaje wyeliminowana z rynku – wskazuje Maciej Kucharczuk z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Więcej nieprawidłowości

Sprzęt elektryczny można wprowadzić do obrotu tylko wówczas, gdy został skonstruowany zgodnie z zasadami dobrej praktyki inżynierskiej w zakresie zasad bezpieczeństwa. Ponadto nie może on zagrażać bezpieczeństwu ludzi, zwierząt domowych i mienia.
Dodatkowo produkt musi być właściwie oznakowany znakiem CE. Takie wymogi wynikają m.in. z ustawy z 30 sierpnia 2002 r. o systemie oceny zgodności (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 138, poz. 935 z późn. zm.).
I właśnie pod kątem zgodności z tą ustawą oraz z wydanym na jej podstawie rozporządzeniem ministra gospodarki z 21 sierpnia 2007 r. w sprawie zasadniczych wymagań dla sprzętu elektrycznego (t.j. Dz.U. nr 155, poz. 1089) inspektorzy IH zbadali w zeszłym roku 3488 wyrobów.
Skontrolowano 757 podmiotów na terenie całego kraju. Wśród nich znalazły się zarówno placówki detaliczne, jaki i sklepy wielkopowierzchniowe, a także producenci, importerzy i hurtownie. Łącznie zakwestionowano 691 produktów, co stanowi 19,8 proc. skontrolowanych towarów.
W porównaniu z zeszłoroczną kontrolą niepokoi wzrost odsetka stwierdzonych nieprawidłowości (z 14,5 proc. w 2010 r.). Co więcej, wzrost zauważalny jest przede wszystkim w zakresie niezgodności z zasadniczymi wymaganiami, zwłaszcza nieprawidłowości konstrukcyjnych. A ich występowanie wiąże się z ryzykiem porażenia prądem i pożaru.
Maciej Kucharczuk z UOKiK uspokaja jednak, że więcej stwierdzonych nieprawidłowości nie musi oznaczać, iż na rynek trafiło w zeszłym roku wyjątkowo dużo trefnych produktów.
– Wzrost odsetka stwierdzonych nieprawidłowości wynika raczej z coraz gęstszego sita kontroli.
Z jednej strony inspektorzy są bowiem coraz bardziej doświadczeni, z drugiej dopracowujemy metodologię kontroli, wykorzystujemy w toku kontroli normy sharmonizowane z unijnymi dyrektywami – wyjaśnia Maciej Kucharczuk.
Normy, o których mowa, to dokumenty, z których wynika szczegółowo, jakie standardy powinien spełniać dany produkt.
– Przepisy są bowiem ogólne, jeżeli chodzi o tę kwestię – tłumaczy Maciej Kucharczuk.
Dodaje, że na wyniki zeszłorocznej kontroli z pewnością wpływ miał fakt, że sporo wyrobów zostało przebadanych laboratoryjnie.
– W zeszłym roku takich badań przeprowadzono nieco mniej – zauważa Maciej Kucharczuk.
Inspektorzy mają prawo sami przeprowadzić badania laboratoryjne produktu lub zlecić je akredytowanemu laboratorium. W tym roku jednym z podmiotów prowadzących takie badanie było laboratorium VDE (Verband der Elektrotechnik Elektronik Informationstechnik).
Jego przedstawiciel na Polskę Marek Dura wskazuje, że nie był zaskoczony wynikami badań, choć sądził, iż będą nieco lepsze. Zaznacza jednak, że na tle sąsiadów nie wypadamy źle.
– Odsetek nieprawidłowości występujących na polskim rynku sprzętu elektrycznego jest podobny do tego, jaki występuje np. w Niemczech i Hiszpanii – mówi.



Produkty z importu

Grupą wyrobów o największym odsetku stwierdzonych nieprawidłowości były lampki choinkowe. IH zakwestionowała co czwarty badany produkt tego typu. Najwięcej nieprawidłowości stwierdzono wśród lampek pochodzących z importu (57 proc.). Jednak nie można z tego wysnuć optymistycznego wniosku, że polscy producenci urządzeń elektrycznych lepiej dbają o bezpieczeństwo wyrobów.
– Fakt, że najwięcej nieprawidłowości stwierdzono wśród wyrobów importowanych, wynika przede wszystkim z tego, że większość produktów elektrycznych wprowadzanych na nasz rynek nie jest produkowana w Polsce, a w innych krajach, przede wszystkim w Chinach – tłumaczy Maciej Kucharczuk.
W raporcie IH za 2011 r. kiepsko wypadły też oprawy oświetleniowe – zakwestionowano aż 23 proc. tego typu produktów. Niewiele mniej nieprawidłowości stwierdzono wśród przebadanych urządzeń AGD – prawie 19 proc. nie spełniało wymagań. Dużo lepiej wypadł za to rynek produktów RTV oraz urządzeń biurowych. W przypadku tych wyrobów zastrzeżenia kontrolujących wzbudziło odpowiednio – 9,7 proc. i 7,5 proc. wyrobów.

Złe oznakowanie

W trakcie kontroli inspektorzy sprawdzali m.in., czy producenci zamieszczają na sprzęcie elektrycznym podstawowe informacje, które – przestrzegane przez konsumenta – gwarantują bezpieczne użytkowanie. Ten obowiązek wynika wprost z rozporządzenia, o którym była mowa powyżej. Jeżeli na przykład chodzi o suszarkę do włosów, to powinien się na niej znaleźć m.in. znak, który wskazuje, że nie wolno używać jej w wodzie.
Tymczasem z kontroli IH wynika, że najwięcej nieprawidłowości dotyczyło właśnie braku lub niepełnego oznakowania produktów. Inspektorzy zakwestionowali pod tym względem 17,7 proc. wyrobów. Stwierdzili również, że 4,6 proc. nieprawidłowości dotyczyło braku lub nieprawidłowej deklaracji zgodności.
Jest to oświadczenie producenta (lub jego upoważnionego przedstawiciela) stwierdzające, że wyrób jest zgodny z zasadniczymi wymaganiami.
Trzecią grupą nieprawidłowości był brak lub nieprawidłowe oznakowanie CE. W tym zakresie zakwestionowano 125 wyrobów, co stanowi 3,6 proc. stwierdzonych uchybień.
– Oznakowanie CE jest potwierdzeniem producenta, że wyrób przeszedł procedurę oceny zgodności i że spełnia wymagania. Brak takiego znaku sugeruje, że może to być produkt nieprzeznaczony na rynek europejski. Przepisy wymagają, aby znak CE znajdował się na wszystkich produktach elektrycznych – mówi Maciej Kucharczuk.

Wyciąganie konsekwencji

W efekcie ustaleń dokonanych podczas kontroli wydano 132 decyzje zakazujące podmiotom dalszej sprzedaży wyrobu.
– Inspekcja Handlowa prowadząc kontrolę u sprzedawcy, może zablokować dalszą sprzedaż zakwestionowanego produktu w kontrolowanym sklepie. Inspektorzy nie mają natomiast w takim przypadku uprawnień do ukarania sprzedawcy – tłumaczy Maciej Kucharczyk.
Nie oznacza to jednak, że nikt nie poniesie konsekwencji. Sankcje są przewidziane dla tego podmiotu, który wprowadził produkt niebezpieczny do obrotu (ich producenta lub importera). Nie mogą ich jednak nakładać inspektorzy IH – takie uprawnienia posiada prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego trafiły akta kontroli dotyczące 362 wyrobów.
W 271 przypadkach prezes UOKiK wszczął postępowanie administracyjne zakończone wydaniem 14 decyzji dotyczących 128 rodzajów wyrobów. Nakazał w nich wycofanie wyrobów z obrotu. Przedsiębiorcy muszą także podać do wiadomości publicznej informację o produktach stwarzających zagrożenie.
Za wprowadzenie do obrotu produktu niebezpiecznego można odpowiadać karnie. Stąd decyzja IH o złożeniu zawiadomień do organów ścigania o podejrzeniu popełniania przestępstwa. Takie zawiadomienia zostały złożone w 168 przypadkach. Temu, kto naruszy przepisy karne ustawy o systemie oceny zgodności, grozi grzywna w maksymalnej wysokości do 5 tys. zł.

Uprawnienia konsumenta

Co powinien zrobić konsument, który zauważy, że na półce sklepowej znajduje się produkt elektryczny, który np. nie ma znaczka CE?
– Powinien to zgłosić do UOKiK lub bezpośrednio do Inspekcji Handlowej. Natomiast jeżeli chce taki produkt zareklamować u sprzedawcy, a ten nie chce go przyjąć, może zgłosić się po pomoc do rzecznika praw konsumentów – podpowiada Maciej Kucharczuk.