Polski pasażer domagający się zapłaty odszkodowania za opóźnienie lub odwołanie lotu może w powództwie wskazać kwotę w złotych polskich. Sam ten fakt nie może lec u podstaw oddalenia powództwa. Uznał tak Trybunał Sprawiedliwości UE.
Jego zdaniem odmowa wypłaty odszkodowania w walucie krajowej, która obowiązuje w miejscu zamieszkania poszkodowanego pasażera, byłaby niezgodna z wymogiem szerokiej wykładni praw pasażerów lotniczych oraz z zasadą równego traktowania poszkodowanych pasażerów.
Sprawa dotyczyła polskiej pasażerki, która wracała z państwa spoza Unii Europejskiej do Polski. Lot był opóźniony o ponad trzy godziny, co – zgodnie z rozporządzeniem w sprawie praw pasażerów lotniczych nr 261/2004 – uprawniało do uzyskania odszkodowania w wysokości 400 euro. Kobieta dokonała cesji wierzytelności na rzecz podmiotu profesjonalnie zajmującego się uzyskiwaniem odszkodowań. I ten podmiot pozwał przewoźnika lotniczego. Szkopuł w tym, że wniósł o zasądzenie kwoty 1698,64 zł, czyli równowartości 400 euro według kursu wymiany walut Narodowego Banku Polskiego obowiązującego w dniu wytoczenia powództwa.
Rozpoznający sprawę sąd nabrał wątpliwości, co powinien zrobić w tej sprawie. Postanowił więc spytać o to TSUE. Istotą było to, czy można zasądzić odszkodowanie w walucie państwa członkowskiego UE, skoro w rozporządzeniu jest mowa o kwocie w euro.
Trybunał Sprawiedliwości UE w wydanym wyroku zaznaczył, że kluczowe jest to, iż celem unijnego rozporządzenia było zapewnienie wysokiego poziomu ochrony pasażerów. I przez ten pryzmat należy oceniać szczegółowe kwestie. W ocenie TSUE rozporządzenie nie może dokonywać pomiędzy pasażeramijakiegokolwiek rozróżnienia opartego na kryterium przynależności państwowej lub miejsca zamieszkania.
„Pasażerowie, którym przysługuje prawo do odszkodowania, znajdują się zatem w porównywalnych sytuacjach w zakresie, w jakim szkody podlegające naprawieniu zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem zostają naprawione w sposób ujednolicony i natychmiastowy”” - zaznaczyli luksemburscy sędziowie.
Tymczasem – ich zdaniem – ustanowienie warunku, zgodnie z którym kwota odszkodowania przewidzianego w rozporządzeniu, dochodzona przez poszkodowanego pasażera lub jego następcę prawnego, mogłaby zostać zapłacona jedynie w euro (z wyłączeniem, jak w postępowaniu przed sądem krajowym, waluty mającej status prawnego środka płatniczego w państwie członkowskim nienależącym do strefy euro) może prowadzić do odmiennego traktowania poszkodowanych pasażerów lub ich następców prawnych.
Trybunał wskazał, że wypłata odszkodowania należnego w walucie krajowej oczywiście musi bazować na konwersji z euro na dany pieniądz. I jakkolwiek rzeczywiście – co podkreślano w toku postępowania – rozporządzenie nie określa żadnych zasad konwersji, to nie oznacza to, że jest ona niemożliwa. Po prostu sposób przeliczenia, czyli np. określenie, jaki kurs walut jest brany pod uwagę i z jakiego dnia, wynikać powinien z prawa krajowego państwa, w którym walutą nie jest euro.
W efekcie trybunał doszedł do wniosku, że pasażer (ewentualnie jego następca prawny), którego lot został odwołany lub był bardzo opóźniony, może domagać się zapłaty odszkodowania wskazanego w rozporządzeniu w walucie krajowej, obowiązującej w miejscu jego zamieszkania. Unijne przepisy stoją bowiem na przeszkodzie uregulowaniu lub praktyce orzeczniczej państwa członkowskiego, zgodnie z którymi powództwo odszkodowawcze takiego pasażera lub jego następcy prawnego podlega oddaleniu z tej tylko przyczyny, że roszczenie określono w walucie krajowej.

orzecznictwo

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 3 września 2020 r., sygn. akt C-356/19.