Handel narkotykami i zorganizowana grupa przestępcza

Postępowanie dotyczyło przestępstw handlu narkotykami oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Na ławie oskarżonych zasiadało siedem osób. Dowody mające świadczyć o ich winie zostały zebrane m.in. przy wykorzystaniu podsłuchu. Wydany w tej sprawie w I instancji wyrok został zaskarżony zarówno przez obrońców oskarżonych, jak i prokuratora. W efekcie Sąd Apelacyjny uchylił rozstrzygnięcie wydane przez Sąd Okręgowy w Zielonej Górze. Uznał bowiem, że ten nie dokonał samodzielnej oceny dowodów, na których oparł swój wyrok. Jak zauważył, dowody te zostały zdobyte w przeważającej mierze za pomocą kontroli operacyjnej. Oskarżonym zainstalowano bowiem podsłuchy, które pozwoliły służbom zapoznawać się z prowadzonymi przez nich rozmowami oraz odczytywać wysyłane lub odbierane przez nich wiadomości tekstowe (SMS).

SA podkreślił, że skoro sąd I instancji oparł swoje ustalenia w przedmiocie winy i sprawstwa oskarżonych na dowodach pozyskanych za pomocą kontroli operacyjnej, to był zobligowany do ich wszechstronnej oceny. Co więcej, w pierwszej kolejności powinien był rozprawić się z kwestią ich legalności oraz możliwości ich procesowego wykorzystania w stosunku do poszczególnych oskarżonych. Dopiero później sąd mógł czynić ustalenia w zakresie merytorycznej wartości dowodów z podsłuchów oraz możliwości czynienia na ich podstawie wiążących ustaleń w przedmiocie winy i sprawstwa.

Kontrola operacyjna a obowiązki sądu

Sąd odwoławczy powołał się w tym zakresie na orzecznictwo Sądu Najwyższego, który w jednym ze swoich wyroków stwierdził, że jeżeli dowód z materiałów z czynności operacyjno-rozpoznawczych został dopuszczony i ujawniony, to obowiązkiem sądu jest także jego ocena. „(…) badaniu sądu podlegać powinna nie tyle przyczyna podjęcia działań operacyjnych, co przede wszystkim to, czy udzielona zgoda na ich prowadzenie znajduje oparcie w przepisach ustawowych oraz czy podjęte na jej podstawie działania mieszczą się w granicach uzyskanego zezwolenia (…)" – podkreślił SN.

Tymczasem SO, pomimo iż wykorzystał dowody z kontroli operacyjnej, to nie ustalił, w jakim trybie kontrola ta była prowadzona. Nie sprawdził jej zakresu podmiotowo-przedmiotowego i temporalnego, a co więcej, nie dokonał identyfikacji rozmówców oraz odbiorców wiadomości tekstowych poddanych inwigilacji. Jedyne, co zrobił zielonogórski sąd, to stwierdził, że kontrola operacyjna była prowadzona wobec czterech z oskarżonych i że art. 168a kodeksu postępowania karnego pozwala na wykorzystanie jej wyników wobec jeszcze jednej oskarżonej. Przepis ten dotyczy tzw. zgody następczej na wykorzystanie dowodów uzyskanych w wyniku kontroli operacyjnej. Chodzi o takie materiały, które służby pozyskały w wyniku kontroli operacyjnej, a które dotyczą innego przestępstwa lub innej osoby niż objęte sądowym zarządzeniem kontroli.

Zdaniem SA nie sposób jednak rozsądzić, czy pozyskany w trybie art. 168a k.p.k. mógł być wykorzystany procesowo. A to dlatego, że SO nie ustalił legalności dowodu pierwotnego, czyli nie sprawdził, czy kontrola została zarządzona przez uprawniony organ, czy dotyczyła czynów katalogowych (tj. takich, których podejrzenie popełnienia pozwala na zastosowanie kontroli) i jakie były jej granice czasowe. Tymczasem, jak podkreślił sąd odwoławczy, wymogi te odnoszą się do każdej osoby, przeciw której materiały takie mają być wykorzystane.