Takie wnioski płyną z uzasadnień wyroków Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na łamach DGP jako pierwsi informowaliśmy o tym, że takie orzeczenia zapadły. Teraz WSA wyjaśnił, dlaczego jego zdaniem Trybunał Konstytucyjny naruszył zasady udzielania informacji publicznych.

Istota ustawy o dostępie do informacji publicznej

„(…) informacja o dniach, w których prezes Trybunału był nieobecny w pracy z powodu przebywania na urlopie wypoczynkowym ma istotne znaczenie z punktu widzenia funkcjonowania organu” – czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku warszawskiego WSA z 10 czerwca br. (sygn. akt II SAB/Wa 282/25). Tym samym sąd uznał, że tego typu informacja stanowi informację publiczną, a organ jest zobowiązany do jej udostępnienia w trybie i na zasadach przewidzianych w ustawie o dostępie do informacji publicznej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 902; dalej: u.d.i.p.). Z rozstrzygnięciem tym zgadza się Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.

- Należy przypomnieć, że Polska przegrała już sprawę przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który stwierdził, że nieudzielenie informacji na temat kalendarzy spotkań sędziów Trybunału Konstytucyjnego naruszyło Europejską Konwencję Praw Człowieka. W efekcie każda osoba, która zawnioskuje o taki dokument, otrzyma go i z niego jasno wynikać będzie, kiedy prezes TK wykonywał swoje obowiązki i jakie to były obowiązki – zauważa nasz rozmówca. Jego zdaniem opisywany wyrok WSA jest więc niejako pokłosiem orzeczenia wydanego przez Strasburg.

Wyrok WSA chwali też dr hab. Mariusz Bidziński, prof. Uniwersytetu SWPS, wspólnik w Kancelarii Chmaj i Partnerzy.

- WSA jasno stwierdził, że obywatel ma prawo wiedzieć, w jakich dniach i z jakiego powodu funkcjonariusz był nieobecny w pracy. Z drugiej jednak strony zaznaczył, że w tej konkretnej sprawie wniosek nie dotyczył udostępnienia danych na temat tego, gdzie prezes TK spędzał urlop. I bardzo dobrze, że sąd poczynił takie rozróżnienie, gdyż z całą pewnością taka informacja w sposób nadmierny ingerowałaby w sferę osobistą prezesa TK – uważa nasz rozmówca.

WSA odniósł się również do tego, że trybunał, odpowiadając na wniosek obywatela, udzielił mu jedynie informacji na temat tego, ile dni urlopu wypoczynkowego wykorzystała w 2024 r. Julia Przyłębska, a nie jakie to były dni. I stwierdził, że „organ nie jest uprawniony do modyfikacji treści wniosku, a argumentacja organu, że udzielona informacja jest wystarczająca dla realizacji uprawnień skarżącej wynikających z przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej, jest całkowicie chybiona”. Jak bowiem podkreślił sąd, to wnioskodawca określa zakres żądanej informacji, a organ jest zobowiązany do jej udostępnienia w żądanym kształcie. Oczywiście, o ile taką informacją dysponuje i nie zachodzą ustawowe przesłanki wyłączające możliwość jej udostępnienia. „Ocena, czy udzielona odpowiedź jest satysfakcjonująca z punktu widzenia uprawnień wnioskodawcy, nie została pozostawiona przez ustawodawcę swobodzie organu” – skwitował WSA.

- To jest istota u.d.i.p. Z ustawy jasno bowiem wynika, że organ jest związany treścią wniosku i jego zakresem. Te przepisy zostały w taki sposób skonstruowane, żeby nie dochodziło do sytuacji, w której podmiot zobowiązany do udostępnienia informacji wybiera sobie, co chce, a czego nie chce udostępnić – komentuje Szymon Osowski.

Nawet w Trybunale Konstytucyjnym nie ma świętych krów

Kolejna sprawa, w której TK poniósł porażkę przed WSA, dotyczy nieudostępnienia oświadczeń majątkowych pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego (Krystyny Pawłowicz, Michała Warcińskiego, Jarosława Wyrembaka, Bartłomieja Sochańskiego i Justyna Piskorskiego), które zostały złożone w 2022 r. Omawiany wyrok (sygn. akt II SA/Wa 1806/24) zapadł po tym, jak Naczelny Sąd Administracyjny uchylił pierwsze rozstrzygnięcie warszawskiego WSA (wyrok NSA z 13 września 2024 r., sygn. akt III OSK 361/23). NSA nakazał zbadanie sądowi I instancji, czy prezes TK miał podstawy do tego, aby objąć klauzulą niejawności oświadczenia majątkowe sędziów TK.

WSA zrobił to i stwierdził, że organ nie przedstawił żadnych przesłanek, które mogłyby stanowić uzasadnienie dla utajnienia spornych dokumentów. Sąd przyznał co prawda, że prezes TK trafnie podnosił, że sędziowie są obiektem nasilonej krytyki w mediach, „która w swojej formie niejednokrotnie nie odpowiada standardom przyjętym w państwach demokratycznych (…)”. Zaraz jednak dodał, że brak informacji o aktualnym statusie sędziów TK także może przyczynić się do fali destruktywnej krytyki, spekulacji, a nawet insynuacji, których forma również może wykraczać poza powszechnie akceptowane granice.

WSA stwierdził, że samodzielną przesłanką dla objęcia oświadczeń klauzulą tajności nie może być subiektywne przekonanie sędziów, że ograniczenie publicznego dostępu do informacji o ich statusie majątkowym wyeliminuje bądź ograniczy zagrożenie dla nich lub osób im najbliższych. „Muszą za tym przemawiać bowiem także obiektywne, racjonalne względy, które winien wyartykułować organ, wskazując podstawy wydania orzeczenia o odmowie udostępnienia informacji publicznej” – czytamy w uzasadnieniu wyroku WSA. W tym przypadku jednak tak się nie stało. Co więcej, także dokonana samodzielnie przez sąd analiza treści przedłożonych przez prezesa TK dokumentów, czyli samych oświadczeń oraz wniosków sędziów TK o ich utajnienie, nie pozwoliła uznać z urzędu, aby wystąpiły przesłanki nadania tym dokumentom klauzuli tajności.

- To kolejne rozstrzygnięcie sądów administracyjnych, które pokazuje, że nawet w TK nie ma tzw. świętych krów, i że przepisy dotyczące transparentności i jawności funkcjonowania organów publicznych dotyczą wszystkich bez wyjątku. To istotne zwłaszcza w kontekście statusu majątkowego sędziów. Opinia publiczna musi bowiem wiedzieć, jak ich majątek jest generowany i skąd pochodzi – komentuje mec. Bidziński.

Jako bardzo dobry określa omawiany wyrok również Szymon Osowski.

- Rola oświadczeń majątkowych w demokratycznych państwach prawa jest antykorupcyjna i prewencyjna. Tak więc z zasady muszą być one dostępne dla opinii publicznej, a do przypadków wyłączania ich jawności powinno się podchodzić w sposób bardzo restrykcyjny – uważa prezes Watchdog Polska. Jak dodaje, to, co zadziało się w tej kwestii w TK, zapewne wynikało z niechęci do jawności sędziów trybunału niż z rzeczywistych i obiektywnych przesłanek do utajnienia ich oświadczeń majątkowych.