Po przeprowadzeniu konsultacji oraz uzgodnień międzyresortowych Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło nową wersję projektu zmian w kodeksie karnym wykonawczym. Najważniejsze modyfikacje mają pozwolić na jeszcze szersze, niż to zakładano w pierwotnej wersji projektu, stosowanie systemu dozoru elektronicznego. Resort planuje to osiągnąć poprzez wyeliminowanie jednej z negatywnych przesłanek udzielania przez sąd penitencjarnyzgody skazanemu na odbycie kary w takim systemie.
Decyzja o elektronicznym dozorze w rękach sądu
Kodeks karny wykonawczy zawiera katalog przesłanek, jakie muszą być spełnione, aby wobec skazanego na karę pozbawienia wolności można było zastosować system dozoru elektronicznego (SDE) (patrz: grafika). Oprócz tego przewidziano przesłanki negatywne, które to wykluczają. Wśród nich znalazło się popełnienie przestępstwa w warunkach art. 65 kodeksu karnego. Przepis ten mówi o sprawcy, który z działalności przestępczej uczynił sobie stałe źródło dochodu, działał w zorganizowanej grupie przestępczej lub popełnił czyn o charakterze terrorystycznym. Po serii uwag, jakie zgłoszono do projektu, resort zdecydował się usunąć z k.k.w. tę przesłankę i pozostawić do decyzji sądu, czy taki skazany zasługuje na skorzystanie z dobrodziejstwa SDE.
„Należy zgodzić się z argumentacją, że nie jest zasadne utrzymanie tej regulacji, gdyż to sąd, w zależności od okoliczności sprawy, powinien decydować, czy taki skazany może odbywać karę w warunkach systemu dozoru elektronicznego czy też nie, a przesłanka ta bardzo ogranicza możliwość zastosowania tej instytucji w praktyce” – uzasadnia zmianę Arkadiusz Myrcha, wiceminister sprawiedliwości w piśmie do Mariusza Skowrońskiego, sekretarza stałego komitetu Rady Ministrów.
Decyzję tę chwali Beata Morawiec, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie.
– Taka zmiana z całą pewnością doprowadzi do tego, że nadzór elektroniczny będzie stosowany w znacznie szerszym zakresie niż obecnie. Na terenie Polski działają grupy przestępcze, którymi kieruje kilku czy kilkunastu bossów. Skazujemy zaś przede wszystkim tzw. płotki, czyli osoby, które np. zajmowały się handlem niewielkimi ilościami marihuany – zauważa sędzia. Dlatego też jej zdaniem dobrze się dzieje, że projektodawca zamierza pozostawić do swobodnej decyzji sądu, czy takie osoby powinny móc odbyć karę w SDE.
– Sąd musi mieć możliwość indywidualizowania zarówno wymiaru kary, jak i sposobu jej wykonywania – podkreśla krakowska sędzia. I dodaje, że właśnie jest przed wydaniem wyroku w sprawie, w której na ławie oskarżonych zasiadają kibice Wisły Kraków.
– Osoby te usłyszały zarzuty 20 lat temu. I wśród tych zarzutów był ten dotyczący działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Dziś oskarżeni ci w większości ułożyli sobie życie, mają rodziny, prowadzą biznesy, odpowiadać zaś będą za szczeniackie wybryki, których dopuścili się, mając po 18–20 lat – podkreśla krakowska sędzia.
Podobnego zdania jest Mariusz Krasoń, prokurator regionalny w Krakowie. On również uważa, że przesłanka z art. 65 k.k. bardzo ogranicza możliwość zastosowania SDE i że to organy postępowania, w zależności od konkretnego przypadku, powinny decydować, czy zachodzą przesłanki do zastosowania tej instytucji, w zależności od rodzaju sprawy, indywidualnych właściwości oraz postawy sprawcy w toku postępowania, a nie ustawa wprost. Taka regulacja bowiem nie uwzględnia wszystkich możliwych sytuacji występujących w praktyce.
– Przykładowo, wystarcza nawet kilkukrotne udzielenie niewielkiej ilości środka odurzającego, aby w stosunku do sprawcy, który nigdy nie był wcześniej karany i jest osobą młodą, nie można było jej zastosować. Może również zdarzyć się, że rola osoby spełniającej kryteria tego przepisu (np. udziału w zorganizowanej grupie lub związku) była całkowicie podrzędna, a w dodatku postawa sprawcy w toku postępowania była bardzo pozytywna i kara dozoru elektronicznego byłaby w zupełności wystarczająca, zamiast kary bezwzględnego pozbawienia wolności odbywanej w zakładzie karnym – podaje przykłady prokurator Krasoń. Ponadto zauważa on, że zmiana z pewnością przyczyni się również do przyspieszenia skomplikowanych postępowań, zwłaszcza prowadzonych w wydziałach śledczych prokuratur wyższego rzędu. A to dlatego, że poszerzy możliwość dobrowolnego poddania się karze przez sprawcę, który jest skłonny przyczynić się do wyczerpującego wyjaśnienia okoliczności sprawy i szybkiego zakończenia postępowania, o ile kara będzie dla niego akceptowalna.
Przymusowe doprowadzenie wielokrotnie skazanego
Druga zmiana wprowadzona do projektu na ostatniej prostej prac w rządzie polega na objęciu zasadą przymusowego doprowadzenia do aresztu śledczego skazanych w warunkach tzw. multirecydywy (art. 64 par. 2 k.k.). Pierwotnie projekt zakładał, że takie doprowadzenie będzie zasadą tylko wówczas, gdy orzeczono karę pozbawienia wolności powyżej 1,5 roku. Zaś w pozostałych przypadkach skazany będzie wzywany do stawienia się w wyznaczonym terminie w areszcie śledczym.
Tłumacząc tę zmianę, wiceminister Myrcha podkreśla, że skazani w warunkach, o których mowa w art. 64 par. 2 k.k. to szczególna grupa osób, zazwyczaj głęboko zdemoralizowanych. Dlatego też zachodzi większe prawdopodobieństwo, że nie będą się oni dobrowolnie stawiali do odbycia kary.
– Im groźniejszy przestępca, tym bardziej sprytny, żeby nie powiedzieć cwany. Dlatego też jak najbardziej zasadne jest utrzymanie dla multirecydywistów rozwiązania polegającego na zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do aresztu w celu odbycia kary – chwali zmianę Beata Morawiec.
Jak podkreślono w uzasadnieniu do najnowszej wersji projektu, skazani na karę pozbawienia wolności powyżej 1,5 roku oraz multirecydywiści nadal będą mieli prawo złożyć do sądu wniosek o wezwanie do odbycia kary. „To sąd, mający na podstawie akt sprawy możliwość zapoznania się z całokształtem sytuacji poszczególnych skazanych, winien o tym decydować” – podkreślono. Skazani będą o tym prawie pouczani. ©℗
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do Stałego Komitetu Rady Ministrów