Obowiązująca w polskim prawie karnym zasada legalizmu nakazuje zajmować się niemal wszystkimi przestępstwami. To fikcja – mówią eksperci

Nakaz prowadzenia postępowań w sprawach przestępstw ściganych z urzędu, a więc niemal wszystkich, zderza się z rzeczywistymi możliwościami organów ścigania.

– Można odnieść wrażenie, że organy procesowe szukają niekiedy różnych sposobów obejścia legalizmu, np. przez intencjonalne niedostrzeganie w danym zachowaniu znamion przestępstwa czy zaniżanie oceny poziomu społecznej szkodliwości do niekaralnej znikomości – mówi dr hab. Jarosław Zagrodnik, profesor Uniwersytetu Śląskiego i radca prawny, oceniając, że takie sytuacje wynikają zapewne częściowo z prób ratowania statystyk.

Według niego niejasna jest też skala umorzeń w związku z niewykorzystaniem przez organ procesowy możliwości dowodowych, które w danej sprawie istnieją, ale w praktyce z różnych, mniej lub bardziej uzasadnionych przyczyn odstępuje się od nich. Jak wyjaśnia karnista, w postępowaniach, w których nie występuje świadomy i aktywny pokrzywdzony lub zawiadamiający, kontrola nad działaniami policji i prokuratury jest znikoma.

Taka praktyka przestaje dziwić, gdy weźmie się pod uwagę skalę wyzwań, z którymi muszą się mierzyć organy ścigania, a więc przede wszystkim policja i prokuratura. W skali całego kraju liczba stwierdzonych w ubiegłym roku przestępstw to ponad 810 tys. (patrz: ramka). Do tego dochodzą setki tysięcy wykroczeń. Jednocześnie wakaty w policji przekraczają 10 proc., a wymiar sprawiedliwości jest w permanentnej zapaści i wewnętrznym konflikcie.

Fikcja i naiwność

– Zasadę legalizmu w polskim prawie oceniam jak najgorzej – mówi dr Piotr Turek, prokurator Prokuratury Okręgowej w Krakowie, dodając, że budowanie w obywatelach przekonania, iż każdy czyn zabroniony przez ustawę karną będzie zaciekle ścigany, jest fikcją szkodliwą z dwóch względów. – Po pierwsze, państwo nie jest w stanie wywiązać się z obietnic składanych w tym zakresie, co oczywiście podważa jego prestiż i zaufanie obywateli, a po drugie, wysiłki na rzecz podtrzymywania tej fikcji pochłaniają gigantyczne pieniądze podatników, które mogłyby zostać pożyteczniej wydatkowane – wylicza.

Krytyczny wobec określonej szeroko zasady legalizmu jest również dr Michał Gabriel-Węglowski, prokurator z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku i członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury. – Jest ona wyrazem naiwnego wyobrażenia o świecie idealnym, w którym każda niegodziwość spotyka się z karą, choć rzeczywistość taka nie jest – mówi prokurator.

Ministerstwo Sprawiedliwości do spółki z parlamentarzystami tworzą wciąż nowe przestępstwa, a obietnica zaostrzenia walki z przestępczością, w tym poprawy skuteczności organów ścigania, to nieodzowny element klasycznego zestawu narzędzi do pozyskiwania głosów w wyborach – wskazuje Piotr Turek, dodając, że żaden z przepisów konstytucji nie gwarantuje obywatelom prawa do ścigania karnego osób trzecich.

– Owszem, z prawa międzynarodowego wynika obowiązek ścigania specyficznych kategorii przestępstw – mówi dr Turek, ale zaznacza, że nigdzie nie znajdziemy normy wyższego rzędu, która nakazywałaby np. ściganie każdej kradzieży czy licznych w prawie polskim przestępstw formalnych, polegających choćby na niezłożeniu w terminie określonych sprawozdań.

Niegotowi na oportunizm

Profesor Jarosław Zagrodnik uważa jednak, że przy obecnym stanie naszego wymiaru sprawiedliwości od zasady legalizmu nie uciekniemy. – Przejście na oportunizm wymagałoby znacznego podniesienia etosu polskich prokuratorów i organów ścigania oraz wyraźniejszego ich odseparowania od władzy politycznej – mówi karnista.

– Dopiero mając zaufanie, że prokurator będzie podejmował decyzje procesowe obiektywnie, skrupulatnie, rzetelnie i kierując się jedynie celowością ścigania, moglibyśmy odejść od zasady legalizmu – ocenia Zagrodnik, podkreślając, że etos buduje się w działaniu, a to wymaga czasu, a nie tylko uchwalenia kolejnej ustawy.

Jego zdaniem zasada legalizmu daje realną gwarancję, zapewniającą ściganie przestępstw dzięki mechanizmom, którymi jest obudowana. – Jest to w szczególności system kontroli sądowej obejmujący zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania lub jego umorzenie – wskazuje, dodając, że można zaskarżyć do prokuratora nadrzędnego także brak informacji o tym, czy została podjęta decyzja w przedmiocie zawiadomienia o przestępstwie.

Ścigać, ale rozsądnie

– Oczywiste jest to, że najbardziej podstawowym obowiązkiem państwa jako formuły życia społecznego jest zapewnienie ładu i spokoju publicznego oraz bezpieczeństwa – przyznaje prokurator Gabriel-Węglowski, zastrzegając jednak, że ustawodawca powinien się liczyć z logiką, realiami życia czy wreszcie ekonomiką i kosztami.

– Nie dostrzegam woli politycznej ani nawet szerszej dyskusji w światku prawniczym o tym, by fikcję ścigania wszystkich przestępstw porzucić – dodaje Piotr Turek. Obecny stan prawny nie pozwala na dzielenie przestępstw na drobniejsze i poważniejsze. – Praktyka robi oczywiście swoje, ale to różnicowanie odbywa się na ryzyko własne prokuratora liniowego, który próbuje zracjonalizować swoją pracę – dodaje Piotr Turek.

Jak przypomina prof. Zagrodnik, rozwiązaniem racjonalizującym zasadę legalizmu było funkcjonujące w latach 2015–2016 umorzenie kompensacyjne, stosowane w drobniejszych sprawach w postępowaniu przygotowawczym na wniosek pokrzywdzonego. – Warunkami były pojednanie się pokrzywdzonego ze sprawcą, w tym naprawienie szkody lub zadośćuczynienie, a także niekaralność sprawcy za przestępstwa umyślne – wyjaśnia profesor.

– Rozwiązaniem wciąż funkcjonującym jest natomiast umorzenie absorbcyjne, które stosuje się w sprawach o występek zagrożony karą pozbawienia wolności do pięciu lat – dodaje. Ten instrument można stosować, gdy orzeczenie wobec oskarżonego kary byłoby oczywiście niecelowe ze względu na karę prawomocnie orzeczoną za inne przestępstwo, a interes pokrzywdzonego temu się nie sprzeciwia. – Niestety to rozwiązanie w praktyce jest bardzo rzadko stosowane – przyznaje karnista.

Michał Gabriel-Węglowski zwraca uwagę, że w procedurze karnej istnieje jeszcze furtka w postaci umorzeń rejestrowych, w przypadku których sprawę drobną, w której szansa wykrycia sprawcy jest bardzo niewielka lub żadna, wyłącznie się rejestruje, nie prowadząc dochodzenia. To jednak, zdaniem naszego rozmówcy, nie załatwia w pełni problemu. Dlatego postuluje on wprowadzenie możliwości choćby częściowego odstąpienia od zasady legalizmu, jeżeli racjonalnie przewidywany nakład kosztów i pracy byłby nieadekwatny do społecznych i indywidualnych skutków ukarania sprawcy, przy uwzględnieniu interesu pokrzywdzonego. – Chodzi o odstąpienie od oskarżenia co do niektórych czynów w zamian za przyznanie się podejrzanego i złożenie szczerych wyjaśnień co do innych, z reguły poważniejszych czynów – doprecyzowuje prokurator. ©℗

ikona lupy />
Co wynika z teorii prawa / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe