Zapowiedziana przez resort sprawiedliwości eliminacja kary bezwzględnego dożywocia jest zwyczajną koniecznością – uważa wielu prawników.

Sądy mogą skazywać na karę bezwzględnego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego zwolnienia od 1 października 2023 r. Wówczas bowiem weszła w życie pozwalająca na to nowelizacja prawa karnego (Dz.U. z 2022 r. poz. 2600), która została uchwalona jeszcze przez poprzednią ekipę rządzącą.

– Wprowadzenie przepisów na to pozwalających stanowiło jawne i wręcz spektakularne złamanie zasad wynikających nie tylko z naszej konstytucji, ale również z europejskiej konwencji praw człowieka. Dobrze więc, że obecny obóz rządzący zamierza odejść od tego rozwiązania – komentuje Beata Morawiec, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.

Wbrew konstytucji i konwencji

Propozycja usunięcia możliwości orzekania bezwzględnego pozbawienia wolności znalazła się w projekcie nowelizacji kodeksu karnego, którego zarys Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło w minionym tygodniu. Chodzi o dwa przepisy – par. 3 i 4 art. 77 k.k. Pierwszy z nich stanowi, że sąd może orzec zakaz przedterminowego zwolnienia, gdy wymierza sprawcy karę dożywotniego pozbawienia wolności za czyn popełniony przez niego po prawomocnym skazaniu za przestępstwo przeciwko życiu i zdrowiu, wolności, wolności seksualnej, bezpieczeństwu powszechnemu lub za przestępstwo o charakterze terrorystycznym. Drugi zaś pozwala na orzeczenie bezwzględnego dożywocia, gdy charakter i okoliczności czynu oraz właściwości osobiste sprawcy wskazują, iż jego pozostawanie na wolności spowoduje trwałe niebezpieczeństwo dla życia, zdrowia, wolności lub wolności seksualnej innych osób.

Przeciwko wprowadzeniu takich rozwiązań od początku był m.in. rzecznik praw obywatelskich. On również zwracał uwagę na zapisy konstytucji, a konkretnie jej art. 40, który mówi o zakazie okrutnego i nieludzkiego karania. Marcin Wiącek wskazywał również, że bezwzględne dożywocie jest sprzeczne z utrwalonym w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka rozumieniem zakazu z art. 3 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Przepis ten stanowi, że nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.

Z tymi argumentami polemizuje Marcin Warchoł.

– Podobny przepis od lat funkcjonuje np. w Wielkiej Brytanii i nie budzi tam sprzeciwu. Nawet Europejski Trybunał Praw Człowieka nie zakwestionował tego mechanizmu, a jedynie zastrzegł, że skazany musi mieć prawo do ,,nadziei na poprawę losu”. W Polsce daje ją choćby prawo łaski – podnosi były wiceminister sprawiedliwości.

Sędzia Morawiec powoływanie się na prawo łaski uważa za argument nietrafny, a przede wszystkim wyjątkowo nieuczciwy.

– Nie sądzę, aby znalazł się jakikolwiek prezydent, który chciałby, aby kojarzono jego nazwisko z osobą skazaną np. za wielokrotne zabójstwo czy za szpiegostwo. A przecież o skazanych za tego typu czyny jest tutaj mowa. Ja przynajmniej nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek w historii jakikolwiek prezydent ułaskawił sprawcę tak poważnych przestępstw – kwituje prezes stowarzyszenia „Themis”.

Resocjalizacja i humanizm

W dyskusji na temat bezwzględnego dożywocia często pojawia się argument odnoszący się do resocjalizacji skazanych.

– Jeżeli sąd dochodzi do wniosku, że zachodzi konieczność stałej izolacji podsądnego od społeczeństwa, to on z góry zakłada, że taka osoba nigdy się nie zresocjalizuje albo że szanse na to są wyjątkowo znikome – tłumaczy sędzia Morawiec. Jak jednak dodaje, od tego są sądy penitencjarne, aby badać w trakcie wykonywania kary, czy jednak mimo wszystko proces resocjalizacji nie nastąpił i czy w związku z tym jest możliwość opuszczenia przez skazanego zakładu karnego.

– W trakcie orzekania kary nie można bowiem przewidzieć, jak ten proces będzie przebiegał – przekonuje krakowska sędzia.

Jej zdaniem jednak nie to jest najważniejszym argumentem przemawiającym za pozostawieniem skazanym nawet za najcięższe zbrodnie światełka nadziei na powrót do społeczeństwa.

– Jako społeczeństwo zrezygnowaliśmy z kary śmierci, uznając ją za karę barbarzyńską, niezgodną z zasadą humanizmu. A z drugiej strony, wprowadzając karę bezwzględnego dożywocia, zgodziliśmy się na to, że osobom na nią skazanym nie pozostanie nic innego, jak tylko oczekiwanie w zamknięciu na nadejście tej śmierci – zauważa Beata Morawiec.

Bezpieczeństwo czy propaganda

O tym, że wyeliminowanie kary bezwzględnego dożywocia to rozwiązanie złe i pozbawione sensu przekonany jest Marcin Warchoł.

– Rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadził taką możliwość z troski o bezpieczeństwo obywateli, ofiar wyjątkowo groźnych i nierokujących na poprawę przestępców – przekonuje były wiceminister sprawiedliwości.

Problem jednak w tym, że eksperci są przekonani, iż takie rozwiązanie wcale nie zwiększa bezpieczeństwa.

– Ten, kto planuje popełnienie przestępstwa, nie sięga najpierw po kodeks karny i nie sprawdza, czy jak zabije, to dostanie dożywocie. A jak się jeszcze okaże, że to dożywocie będzie miało charakter bezwzględny, to on ze swoich planów zrezygnuje i nie zabije. To tak nie działa – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog. Jak dodaje, sprawca ma własny proces motywacyjny, odbiegający od analizy stanu prawnego.

– Dlatego uważam, że przepisy, które pozwalają orzekać bezwzględne dożywocie, zostały uchwalone pod publiczkę, aby dać społeczeństwu złudne poczucie bezpieczeństwa – kwituje prof. Hołyst. ©℗

ikona lupy />
Kary dożywotniego więzienia w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe