Powołany zespół ds. rozliczeń PiS działa w ramach klubu KO. Nie współpracuje z organami ścigania – wynika z ustaleń DGP.

W połowie stycznia br. politycy Koalicji Obywatelskiej ogłosili powstanie zespołu ds. rozliczeń. Na jego czele stanął adwokat, poseł KO i były wicepremier Roman Giertych. – Naszym celem jest doprowadzenie do tego, aby wszyscy winni różnego rodzaju przestępstw, kradzieży, nadużyć władzy, które zostały popełnione w ciągu ostatnich ośmiu lat, zostali złapani i ukarani – mówił polityk podczas konferencji w Sejmie.

Jak dodawał, celem zespołu jest również to, aby „każda złotówka, która została ukradziona wróciła do budżetu państwa”. Wśród potencjalnych tematów, którymi gremium miałoby się zająć, Roman Giertych wskazywał kilkanaście spraw, m.in. kwestię nadużyć, do których miało dochodzić w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, nieprawidłowości przy wydatkowaniu Funduszu Sprawiedliwości, a także tzw. afery respiratorowej, do której miało dojść w resorcie zdrowia podczas pandemii COVID-19. – Na pewno będziemy chcieli się zajmować także sprawą zorganizowanej grupy przestępczej, bo tak to kwalifikujemy, która istniała w Telewizji Polskiej i w radiu publicznym – podkreślał parlamentarzysta.

"To nie jest zespół parlamentarny"

Choć politykom KO zdarzało się nazywać powołane gremium „zespołem parlamentarnym”, relacji z jego działalności próżno szukać na stronach internetowych Sejmu. Żadna taka grupa nie widnieje również na liście zespołów parlamentarnych obecnej kadencji.

– To nie jest zespół parlamentarny, to jest zespół klubowy. Funkcjonuje w ramach klubu KO. Oficjalnie zapisanych jest do niego kilkadziesiąt osób – mówi nam jeden z posłów. Jak dodaje, dostęp do grupy na internetowym komunikatorze – oprócz parlamentarzystów – ma także kilkoro europosłów oraz prawników.

Kto uczestniczy w pracach zespołu Giertych?

Biuro prasowe klubu KO w odpowiedzi na pytania DGP nie wskazuje, kto konkretnie uczestniczy w pracach zespołu. Podkreśla jedynie, że zespół powołano na podstawie regulaminu klubu i zapisało się do niego 40 parlamentarzystów. W pięcioosobowym prezydium znajdują się Roman Giertych (przewodniczący, a także koordynator ds. kontaktu z rządem), Katarzyna Kierzek-Koperska, Piotr Głowski i Karolina Pawliczak (wiceprzewodniczący), a także Aleksandra Wiśniewska (sekretarz).

Nie otrzymaliśmy również listy odbytych posiedzeń. W odpowiedzi wskazano jedynie, że „spotkania robocze zespołu odbywają się podczas każdych obrad Sejmu, ponadto miało miejsce kilka posiedzeń oficjalnych”, na których gościł m.in. minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Ponadto gremium „nie dysponuje budżetem, a jego działalność jest wykonywana w ramach pracy parlamentarzystów”.

Część posiedzeń zespołu (m.in. z udziałem byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasza Mraza czy sędziego Arkadiusza Cichockiego) transmitowały media. Z kolei sześć nagrań z obrad (m.in. w sprawie PKP Cargo czy działalności Fundacji Ex Bono) dostępnych jest także na prywatnym kanale Romana Giertycha na platformie YouTube. Co działo się na pozostałych spotkaniach? Nie wiadomo.

Sam adwokat w połowie lipca br. wskazywał w mediach społecznościowych, że zatrzymanie byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego to m.in. zasługa zespołu ds. rozliczeń PiS. Nad sprawą – według relacji adwokata – pracowano „setki godzin”.

Jak działa zespół Giertycha?

Gdy pytamy KO o to, jak wygląda współpraca z organami państwa, uzyskujemy lakoniczną odpowiedź, że „zespół nie prowadzi wspólnej działalności z policją, prokuraturą, sądami, trybunałami, służbami specjalnymi lub innymi organami administracji publicznej”, a podejmowane ruchy ograniczają się do interwencji poselskich, apeli i zawiadomień. Zespół nie ma także w planach przygotowania żadnego raportu, ponieważ „nie pełni funkcji komisji śledczej”.

Jak wynika z uzyskanych odpowiedzi, na pracę klubowego gremium nie wpłynęło także zawieszenie Romana Giertycha w prawach członka klubu KO. „Poseł pozostaje jednak zobowiązanym do postępowania zgodnie z interesem klubu, przestrzegania uchwał kolegium klubu i zebrania klubu oraz do sumiennego pełnienia powierzonych funkcji” – czytamy w piśmie skierowanym do naszej redakcji. ©℗

OPINIA

Trzeba rozgraniczyć role adwokata i polityka

ikona lupy />
Radosław Baszuk, adwokat, społeczny doradca prokuratora generalnego, były sędzia dyscyplinarny / Materiały prasowe

Roman Giertych obiecuje pomoc prawną tym, którzy zdecydują się obciążać PiS, i jest w tych działaniach konsekwentny. Mam jednak wątpliwości, czy robi to jako adwokat, czy jako polityk, przewodniczący sejmowego zespołu. Można być jednocześnie politykiem i adwokatem, historia zna na to wiele wybitnych przykładów. Należy jednak potrafić rozgraniczyć te dwie, jednak różne, role i wynikające z nich zobowiązania. W mojej opinii Roman Giertych albo nie chce, albo nie potrafi tego zrobić. Nie wiem, czy zyskuje lub traci na tym jako polityk, ale mogę zaryzykować twierdzenie, że może tracić na tym jako wiarygodny adwokat. Obserwując jego aktywność, mam problem z przekonaniem samego siebie, że reprezentując swoich klientów, kieruje się wyłącznie ich dobrem i interesem prawnym, a nie traktuje ich jako środka do realizacji swoich celów i ambicji politycznych. To moja ocena, nie przełożyłbym jej na zarzut dyscyplinarny. Po prostu nie podoba mi się to.

Trudno natomiast i chyba nie powinno się komentować z zewnątrz stosunków na linii klient–adwokat i wypowiadać się co do tego, kto jest, a kto nie jest obrońcą Tadeusza Romańczuka. Zwłaszcza w postępowaniu karnym, w którym relacja między podejrzanym a obrońcą jest szczególnie wrażliwa i musi opierać się na zaufaniu. Jeśli tego zaufania zaczyna brakować, adwokat powinien zrezygnować z obrony, a klient może się z adwokatem rozstać. To sprawa między klientem a adwokatem. Na miejscu tego klienta czułbym się nieswojo, ale to kwestia indywidualnej wrażliwości, nie argument. ©℗NOT. TC