Sąd Najwyższy w uzasadnieniu „w sprawie immunitetu prokurator M.” wprowadził do porządku prawnego dopuszczenie używania narzędzi inwigilacyjnych takich jak Pegasus. Dotychczas publiczna dyskusja obfitowała w wątpliwości.

Kwestionowano legalność wykorzystania tych narzędzi, czasem powołując się na fakt, że nie są one bezpośrednio wymienione w ustawach. Podkreślano możliwość dostępu do danych zgromadzonych przed wydaniem nakazu sądowego. Zdaniem niektórych takie narzędzia nie powinny być w ogóle stosowane, jako że potencjalnie umożliwiają dostęp do bardzo szerokiego zakresu informacji. Według innych zakaz byłby równoznaczny z pozbawieniem służb możliwości ścigania gangsterki i szpiegostwa.

Pegasus. Obawa o nadużycia

Ustawy o służbach specjalnych zapewne celowo nie wymieniają szczegółowo dopuszczalnych metod nadzoru. Wymienione są dane, do których można zyskać dostęp. SN przyjmuje stanowisko, że ze względu na szybki postęp technologiczny nie jest możliwe wyliczenie wszystkich środków technicznych, które mogą być wykorzystane do inwigilacji. Przykładem są narzędzia szpiegujące, które nie wymagają współpracy z operatorem telekomunikacyjnym i są w stanie na różne sposoby inwigilować osoby, na przykład poprzez kopiowanie wysyłanych lub odbieranych wiadomości, zbieranie zdjęć, nagrywanie rozmów czy aktywowanie mikrofonu. Ponadto wskazuje się na niemożność utrzymywania środków inwigilacyjnych w sekrecie, co również może utrudnić ich regulację. Odniesienia do literatury, w tym mojej książki „Filozofia cyberbezpieczeństwa”, wskazują, że sąd opierał się na aktualnym stanie wiedzy i rozwoju technologicznym, a nie tylko na kryteriach prawnych.

Od lat w Polsce krytykuje się system nadzoru prawno-politycznego. Nie dziwi, że obecna władza, będąc w opozycji, podkreślała obawy o ewentualne nadużycia. Pewnie sami mogli wiedzieć, jak to jest z nadzorem. Decyzja SN oferuje jednak obecnemu rządowi wyjście z sytuacji z twarzą i pogodzenie się z posiadaniem takich narzędzi. Tak można też rozumieć opinię ministra koordynatora służb specjalnych o potrzebie szerszych możliwości nadzoru komunikatorów internetowych. Choć to sprawa niezwiązana z Pegasusem.

Pegasus: kwestia nadmiarowości

Minister Bodnar informował w minionym tygodniu, że sądy wydawały zgody na inwigilację. Teraz pora na bardziej szczegółowe analizy ewentualnych przypadków nadużyć: kwestia nadmiarowości. Działa sejmowa komisja ds. Pegasusa. Być może po raz pierwszy pojawiły się jakieś formy kontroli i nadzoru nad inwigilacją w kraju. Być może warto je ustanowić na stałe jako nadzór prawno-polityczny, tak jak ma to miejsce w dojrzałych demokracjach? Obecni członkowie komisji sejmowej mogliby płynnie przejść do takiej komisji stałej.

Stosowanie narzędzi inwigilacyjnych w dzisiejszych czasach jest konieczne. Ważne, żeby ustanowione zasady wykluczały lub chociaż minimalizowały nadużycia. Niezbędne jest zatem precyzyjne zdefiniowanie metod operacyjnych na poziomie poszczególnych służb, sądów oraz w ramach przepisów prawa. Parlament Europejski w akcie o wolności mediów dopuścił stosowanie takich narzędzi inwigilacji wobec dziennikarzy i pracowników mediów. Dla chętnych państw umożliwiłoby to działania wobec dziennikarzy, jednakże tylko po spełnieniu rygorystycznych wymogów. Pośrednio w ten sposób w całej UE jednocześnie może powstać podstawa prawna stosowania inwazyjnych, programowych metod nadzoru.

Kluczowy jest nadzór

Najlepiej by było, gdyby sprawa została wprost zdefiniowana w przepisach. Podkreślam, że nadzór jest kluczowy. Jest absolutnym skandalem, gdy narzędzia takie mogą lub mogły być nadużywane, np. w celach prywatnych przez osoby odpowiednio umocowane, tylko dlatego że jakiś podwładny podejmuje działania, które się komuś nie spodobały. Każdy taki przypadek nadużycia narzędzi inwigilacyjnych wzbudza frustrację wśród państwowców i prowokuje dyskusje na temat wprowadzenia ograniczeń lub zakazów. Frustrację, bo nadużycia podkopują bezpieczeństwo państwa.

W każdym szanującym się państwie organy muszą nadążać za technologiami, które coraz częściej są wykorzystywane przez przestępców. To wyzwanie w namierzaniu przestępstw i operacji wywiadowczych. Za nim muszą iść metody służb państwowych.

W sytuacji niestabilności geopolitycznej i grasujących po Europie sabotażystów i szpiegów naprawdę nie można pozbawiać struktur bezpieczeństwa zdolności obrony (a nawet ataku – to kolejna strona medalu). W realiach współczesnego państwa zdolność do korzystania z technologii przełamywania zabezpieczeń i nadzoru urządzeń jest niezbędna, co potwierdzają ostatnie przypadki nagłośnionych zatrzymań szpiegów w różnych krajach Europy, w tym w Polsce. Takie czasy. ©℗

* Dr Łukasz Olejnik, niezależny badacz i konsultant, autor książek: „Filozofia cyberbezpieczeństwa” (PWN, Warszawa 2022) i „Propaganda” (PWN N, Warszawa 2024)