Będzie można uchylić niesłusznie wystawiony mandat, pod warunkiem że dowody za tym przemawiające zostaną ujawnione już po jego przyjęciu – zapowiada Ministerstwo Sprawiedliwości.
Eksperci od lat powtarzają, że jeśli obwiniony o popełnienie wykroczenia ma wątpliwości co do zasadności kary, to powinien odmówić przyjęcia mandatu i zdać się na rozstrzygniecie tej kwestii przez sąd. Praktyka sądowa wskazuje, że w pierwszym etapie – w postępowaniu nakazowym – trudno liczyć na dogłębne rozstrzygnięcie sprawy. Sąd nie przeprowadza postępowania dowodowego, lecz poprzestaje na analizie dowodów dostarczonych przez oskarżyciela publicznego. Jednak po wniesieniu sprzeciwu od wyroku nakazowego sprawa jest już kierowana na rozprawę. Przyjęcie mandatu w praktyce zamyka drogę sądową, bo uchylenie prawomocnego mandatu jest niezwykle trudne.
Wszystko dlatego, że kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia określa w art. 101 bardzo wąski katalog przesłanek wzruszenia prawomocnego mandatu (patrz: grafika). Przede wszystkim nie ma możliwości uchylenia mandatu, jeśli został on nałożony na osobę, która nie była sprawcą wykroczenia. Jeśli obwiniony godzi się na ukaranie mandatem, to choćby nie był winny, poniesie karę.
O rozszerzenie katalogu sytuacji pozwalających na wzruszanie mandatu zabiega rzecznik praw obywatelskich, prof. Marcin Wiącek. Zwraca on uwagę, że brak jest również możliwości uchylenia mandatu w sytuacji, w której w związku z nałożeniem grzywny dopuszczono się czynu zabronionego. Do RPO wpłynęło kilkadziesiąt skarg od kierowców ukaranych za przekroczenie prędkości na podstawie pomiarów dokonanych miernikami po wygaśnięciu ich legalizacji. W świetle obowiązujących przepisów w takich sytuacjach nie ma podstaw do wznowienia postępowania. Tak samo jak wówczas, gdy po przyjęciu mandatu zostaną ujawnione nowe dowody.
Ministerstwo popiera pomysł
Postulaty RPO spotkały się w aprobatą Ministerstwa Sprawiedliwości, które skłania się ku wprowadzeniu dwóch nowych przesłanek uchylania mandatu. Chodzi o recypowanie do art. 101 k.p.s.w. przesłanki wskazanej w art. 540 par. 1 pkt 1 kodeksu postępowania karnego w ten sposób, by uchylenie mandatu było możliwe również wtedy, gdy „w związku z nałożeniem grzywny dopuszczono się czynu zabronionego, a istnieje uzasadniona podstawa do przyjęcia, że mogło to mieć wpływ na treść prawomocnego mandatu karnego”.
Po drugie, MS uznało za zasadne również dodanie postulowanej przez RPO przesłanki pozwalającej na wznowienie, jeśli „po uprawomocnieniu się mandatu karnego ujawnią się nowe fakty lub dowody wskazujące na to, że ukarany nie popełnił czynu”.
– To krok w bardzo dobrym kierunku. Jeszcze niedawno ujawnienie nowych dowodów w postępowaniu mandatowym było absolutną rzadkością i uznałbym, że wprowadzenie takiej przesłanki do art. 101 k.p.a. to zbędne zawracanie głowy. Teraz jednak, kiedy bardzo wielu kierowców ma kamerki samochodowe na wyposażeniu swoich aut, jest możliwe, że po ukaraniu kierowcy grzywną zgłosi się jakiś inny uczestnik ruchu z nagraniem ze swojego pojazdu, które może wykazać, że przypisanie odpowiedzialności za popełnienie wykroczenie było nieprawidłowe – mówi prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego. – Nadal jednak będzie to ujęte zbyt wąsko. Idealnie byłoby, gdyby uchylenie mandatu było również możliwe w sytuacji, gdy został on nałożony na osobę, która nie popełniła wykroczenia. Nawet jeśli nie pojawią się nowe dowody czy okoliczności – dodaje ekspert.
Zawsze można odmówić
Przeciwnego zdania jest sędzia Piotr Mgłosiek z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków.
Jego zdaniem ujawnienie nowych faktów i dowodów wskazujących na niepopełnienie wykroczenia jako przesłanka uchylenia mandatu to zły pomysł.
– Przede wszystkim kłóci się z istotą procedury uchylenia mandatu. To jest przecież nadzwyczajny środek zaskarżenia, przysługujący od prawomocnego rozstrzygnięcia. „Nowe fakty i dowody” to przesłanka stricte wznowieniowa. Czyli buduje się piramidalną konstrukcję nadzwyczajnego środka zaskarżenia w nadzwyczajnym środku zaskarżenia. Nie ma w tym logiki – zwraca uwagę sędzia Mgłosiek, dodając, że ludzie nie rozumieją terminu „nowe fakty i dowody”.
– Najczęściej uważają, że sam fakt, że się rozmyślili i już się do popełnienia wykroczenia nie przyznają, jest właśnie ową „nową okolicznością” – tłumaczy sędzia. Jego zdaniem takie rozszerzenie podstaw wzruszenia mandatu prowadzi do pozbawienia tej instytucji wyjątkowości, w konsekwencji czego ta instytucja zostanie zrównana ze zwykłym środkiem zaskarżenia. W efekcie sądy zostaną zalane wnioskami o wzruszenie mandatu, nawet jeśli w sprawie nie pojawią się żadne nowe fakty czy dowody.
– To już lepiej niech policja nie wręcza na miejscu mandatów, tylko od razu kieruje wnioski o ukaranie do sądów. Chyba że ktoś konsekwentnie będzie się przyznawał i wnioskował o dobrowolne poddanie się grzywnie. Wykroczenia to błahe czyny, nawet gdy policjant się pomylił, a ukarany pochopnie to zaaprobował, nie ma sensu do tego wracać za cenę wydłużania przewlekłości w rozpoznawaniu innych spraw. Przecież zawsze można odmówić przyjęcia mandatu – przekonuje Piotr Mgłosiek.
Jak jednak zauważa prof. Stefański, to nie zawsze jest takie proste. Człowiek w stresie nie zawsze jest w stanie ocenić sytuację pod kątem prawnym, zwłaszcza że na wiele spornych kwestii w prawie drogowym odmiennie zapatrują się nawet specjaliści. Autorytet policjanta i sugestia, że sąd na pewno wymierzy jeszcze wyższą grzywnę, czasem prowadzą do przyjęcia mandatu przez kogoś, kto dokonując oceny zdarzenia na chłodno, nigdy by tego nie zrobił.©℗