Wdrożenie AI do polskiego sądownictwa na szeroką skalę powinno rozpocząć się od Elektronicznego Postępowania Upominawczego, ponieważ stanowi ono znakomite pole do nauki algorytmów – mówi Konrad Wasik, członek Grupy Roboczej ds. SI działającej przy MC, sędzia Sądu Rejonowego w Przemyślu.
GRAI działa od 2018 r. Formuła grupy jest otwarta, pro bono i skupia szeroką reprezentację ekspertów. Jednym z jej zadań było wypracowanie rekomendacji w zakresie zastosowań AI w sektorze publicznym. W ramach podgrupy ds. etyki i prawa zebraliśmy praktyków i ekspertów z zakresu sądownictwa. We wrześniu 2023 r. ukończyliśmy pracę nad rekomendacjami co do zastosowania AI w sądownictwie i prokuraturze. Raport wyznacza kierunki zmian oczekiwanych przez praktyków. Zawiera ocenę i weryfikację już funkcjonujących systemów i możliwości ich dalszego rozwoju. Raport do dziś nie został opublikowany przez Ministerstwo Cyfryzacji. W Polsce wciąż nie dostrzega się ogromnego potencjału tej technologii, nie dostrzegają jej politycy, partie polityczne ani sami sędziowie. W większości programów partii politycznych nie ma słowa o AI. A szkoda, bo świat rozwija się dynamicznie. Światowy pociąg technologiczny odjeżdża i powinniśmy robić wszystko, aby się w nim znaleźć. W dokumencie „Polityka dla rozwoju sztucznej inteligencji w Polsce od roku 2020” zauważono, że nadchodząca rewolucja AI będzie pierwszą rewolucją przemysłową, w której możemy wziąć udział jako suwerenne państwo i wolni obywatele. Nie są to za duże słowa i nie powinny pozostać tylko słowami.
Przede wszystkim zwiększenie szybkości, prostoty postępowań i czynności administracyjnych w sądownictwie i prokuraturze. Naszą bolączką są czasochłonne czynności biurowe i administracyjne. Za pomocą AI możemy też podnieść stabilność i jednolitość orzecznictwa sądów. Z pewnością doprowadziłoby to również do poprawy jakości obsługi obywateli. Czego oczekuje obywatel? Szybkiej reakcji na jego problem prawny. Tymczasem sędziowie zamiast skupiać się na orzekaniu, są zasypywani kuriozalnymi czynnościami, takimi jak: zwalnianie z kosztów, opisywanie okładek czy przybijanie pieczątek. Panuje przekonanie, że sędzia powinien podpisywać niemalże wszystko, nawet druk polecający księgowej zwrot stronie 5 zł zaliczki.
Wdrożenie AI do polskiego sądownictwa na szeroką skalę powinno się rozpocząć od Elektronicznego Postępowania Upominawczego, ponieważ stanowi ono znakomite pole do nauki algorytmów z uwagi na wolumen rejestrowanych spraw, który rocznie oscyluje w okolicach 2 mln (od początku funkcjonowania tzw. e-sądu wpłynęło ponad 28 mln spraw). Kilka z funkcjonalności EPU można nazwać zalążkiem AI, choć wciąż mamy tu do czynienia z pewnym automatyzmem. Jako przykład takich funkcjonalności można podać automatyczną weryfikację strony pozwanej w bazie PESEL oraz algorytm wyliczania fikcji doręczenia. System bada również datę wymagalności roszczeń i sygnalizuje orzekającemu upływ terminu przedawnienia. W raporcie wskazujemy też na konieczność digitalizacji akt i procesów sądowych, stworzenia systemu AI na podstawie danych z Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych, odnosimy się do PROK-SYS czy systemu do tworzenia wyroków łącznych, a także opisujemy wiele innych rozwiązań na kilkudziesięciu stronach.
W raporcie rekomendujemy wprowadzenie tzw. asystenta orzekania, który analizowałby podobne sprawy i porównywał z rozstrzygnięciami, jakie w nich zapadły. Jest dużo spraw masowych o identycznej strukturze. Nie ma jednak mechanizmu, który analizowałby sposoby rozstrzygnięcia poszczególnych spraw wnoszonych w tzw. paczkach przez powodów masowych, np. dotyczących niespłaconych pożyczek. W tym zakresie można byłoby opierać się na brazylijskich doświadczeniach. Tam w ramach systemu Socrates AI odczytuje nowe sprawy i grupuje te, które mają podobne problemy, aby można je było rozstrzygać w blokach. Oprogramowanie jest również wykorzystywane do blokowania niektórych rodzajów spraw niezwiązanych z obowiązkami sądu, tworząc tzw. barierę cyfrową. Takie rozwiązania byłyby game changerem w sądach powszechnych. Sędzia musi poświęcić zarówno czas ważnej sprawie frankowej, jak i sprawie napisanej ręcznie na kartce papieru z żądaniem spowodowania, aby jakaś instytucja odpisała powodowi na e-maila. Nie wszystko nadaje się do sądu, ale nad wszystkim, co wpływa, sędzia musi się pochylić.
Ponadto można by było w ramach EPU wykorzystać stworzony przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów system ARBUZ pozwalający na wstępną analizę wzorców umownych pod kątem zawartych w nich klauzul abuzywnych. W EPU taki system pozwoliłby na dokonywanie szybkiej analizy postanowień umownych, tworząc tym samym barierę cyfrową dla roszczeń opartych na niedozwolonych klauzulach umownych. Sądy mają obowiązek badać klauzule niedozwolone w sprawach konsumenckich. Bardzo często te sprawy zostały już przeanalizowane przez inny sąd w Polsce. Dlaczego więc ARBUZ miałby nie być dostępny dla sądów, skoro został sfinansowany z publicznych pieniędzy? Byłoby to w duchu unijnej ochrony interesów konsumentów oraz ograniczałoby dochodzenie roszczeń przez różne podmioty gospodarcze bazujące na niewiedzy konsumentów.
Systemy AI mogą w przyszłości pomagać w analizie orzecznictwa, wykrywać trendy i linie orzecznicze w podobnych sprawach, przewidywać kierunek wyroku, analizować obszerne zbiory danych czy wyszukiwać normy prawne, które mogą mieć zastosowanie w konkretnej sprawie. Każdy sędzia lub referendarz sądowy wielokrotnie rozpatrywał sprawę o identycznym stanie faktycznym, która była prawomocnie rozstrzygnięta przez inny sąd. Zdarzają się nawet przypadki odmiennego rozstrzygania przez sędziów identycznych spraw w ramach tego samego wydziału sądu.
Tyle że tu nie chodzi o to, aby system rozstrzygał sprawę i wyręczał sędziego, ale żeby pomógł mu odnaleźć identyczne lub podobne sprawy, aby ten przy wydawaniu wyroku miał jak najwięcej przydatnych informacji. Żyjemy w świecie szumu informacyjnego, gdzie największą wartość stanowi istotna informacja. Taką informacją są wcześniejsze rozstrzygnięcia. Sędzia nie musi się z nimi zgadzać i może uznać inaczej, bo to na tym polega niezawisłość. Ale powinien mieć możliwość zapoznania się z nimi, co tylko wzmocni jego argumentację.
System ten wykorzystywany jest w dwóch zasadniczych celach: do ustalania adresów oraz drzew genealogicznych. Niestety PESEL.SAD dysponuje wyłącznie informacjami o aktualnym meldunku danej osoby i poprzednich. W XXI w. meldunek to przeżytek, ponieważ ludzie bardzo dużo podróżują. System nie jest zintegrowany z innymi państwowymi bazami danych – urzędu skarbowego, ZUS czy osób pozbawionych wolności, gdzie często są aktualne miejsca pobytu. To duży problem, gdyż np. w sprawach spadkowych, choć sąd ma obowiązek ustalać spadkobierców samodzielnie, nie ma do tego realnych narzędzi. Sędziowie rysują drzewa genealogiczne na kartkach, a co bardziej dociekliwi szukają w internecie na stronie e-cmentarze. Nie mamy też możliwości szybkiego ustalenia w systemie PESEL.SAD danych dziecka konkretnej osoby, a tym bardziej danych rodzeństwa. Wiele prawnie nieskomplikowanych postępowań spadkowych toczy się latami tylko dlatego, że sąd z urzędu poszukuje dalszej rodziny. Nie są odosobnione przypadki, gdy sędziowie po dokonaniu ogłoszenia w prasie stwierdzają nabycie spadku przez gminę, co po jakimś czasie zostaje wzruszone przez zgłaszającą się rodzinę. Podważa to pewność prawa, generuje znaczne koszty i czas.
Często osoby przychodzące do sądu mają trudności w zwięzłym i rzeczowym sformułowaniu pism procesowych. Taki portal wychodziłby naprzeciw ich potrzebom. Mógłby zadawać użytkownikom pytania otwarte i zamknięte, pozwalające ustalić, jakie jest ich dokładnie oczekiwanie wobec sądu, oraz zapewniałby zamieszczenie w pozwach pełnych informacji, koniecznych do sprawnego prowadzenia sprawy. Uniemożliwiałby również złożenie pozwów dotkniętych brakami formalnymi, wskazywałby, jakie dokumenty należy obligatoryjnie dołączyć (np. akty stanu cywilnego), a których dołączenie byłoby przydatne (np. dokumentacja zdjęciowa), oraz wymagałby uiszczenia opłaty w prawidłowej wysokości. Zaraz po zakończeniu procedury elektroniczny pozew trafiałby na serwer właściwego sądu i przyporządkowywałby sprawie prawidłowy symbol statystyczny. W ciągu kolejnej doby zostałby wylosowany sędzia referent w ramach Systemu Losowego Przydziału Spraw. Następnie nowa sprawa wyświetlałaby się na komputerze sędziego, który podejmowałby pierwsze czynności za pomocą systemu wspierającego pracę sędziego. Doręczenia odbywałyby się elektronicznie, a sprawa mogłaby zostać zakończona nawet w miesiąc. Tymczasem według EU Justice Scoreboard 2023 sporne sprawy cywilne trwają w Polsce średnio ponad 300 dni w I instancji i tendencja ta w ostatnich latach jest wzrostowa. Z kolei w Austrii, Czechach czy na Litwie jest to niewiele ponad 100 dni.
Wprowadzenie jednego systemu dla wszystkich sądów w kraju z możliwością ograniczonego podglądu spraw z innych sądów – protokołów rozpraw, wyroków i uzasadnień. Należy też doprowadzić do pełnej digitalizacji akt spraw, co pozwalałoby prowadzić wyłącznie cienkie papierowe akta podręczne. Postulujemy również wprowadzenie systemu, który w sposób automatyczny dokonywałby anonimizacji wszystkich orzeczeń i dodawanie ich do bazy www.orzeczenia.ms.gov.pl. Obecnie sędziowie tego nie robią, wymaga to zarządzenia referenta i manualnej dodatkowej pracy sekretariatu. Sędziowie nie widzą takiej potrzeby i nie chcą dodatkowo obciążać sekretarzy. Bardzo ważna jest także automatyczna transkrypcja przebiegu rozprawy do pisemnego protokołu. Podpowiadamy również inne rozwiązania.
W Polsce nie istnieje ogólna strategia na rzecz rozwoju sprawiedliwości cyfrowej. Nie ma też centralnego organu, który wypracowałby uniwersalne zasady stosowania AI w wymiarze sprawiedliwości. Brakuje również synergii, bo nie korzysta się z dorobku innych instytucji. I tu pojawia się znowu przykład brazylijski, gdzie nadrzędną zasadą Programu Justice 4.0 jest dzielenie się innowacjami i rozwiązaniami projektowymi. Problem jest też taki, że w Polsce o tym, jakie rozwiązania będę wdrażane, nie decydują ci, którzy będą z tych rozwiązań później korzystać. Nie pyta się sędziów, prokuratorów, referendarzy czy pracowników sekretariatów, jakie narzędzia mogłyby im się przydać w pracy, z jakimi problemami praktycznymi borykają się na co dzień. Problemem nie jest natomiast brak pieniędzy z budżetu czy też pomysłów. Tu nie trzeba wyważać otwartych drzwi – można np. korzystać z rozwiązań, które są już stosowane w innych krajach. Inspiracji jest naprawdę dużo.
W krajach takich jak: Węgry, Estonia, Turcja i Włochy, prowadzi się e-akta spraw. We wspomnianej Brazylii do 2020 r. 96,9 proc. spraw wpływało drogą elektroniczną – system Socrates rozpoznaje sprawy w blokach, a bariera cyfrowa tamuje sprawy nienadające się do sądów. Projektowany Socrates 2 za pomocą AI wkrótce będzie dostarczał sędziom wszystkie elementy niezbędne do wydania wyroku. W Australii system Split-Up pomaga sędziom podzielić majątek po rozwodzie. W USA system Compass na podstawie ponad 100 okoliczności oblicza prawdopodobieństwo recydywy, a w Wielkiej Brytanii system HART pomaga w stosowaniu aresztu. Z kolei we Francji system Kleros, w którym każdy może zostać sędzią, na podstawie technologii blockchain pomaga rozstrzygać spory. W Holandii AI, nazwane Juri, przewiduje, jakie wyroki wyda Europejski Trybunał Praw Człowieka. W Argentynie od 2017 r. działa system o nazwie Prometea, który samodzielnie kategoryzuje sprawy i automatycznie generuje dokumenty w postaci nakazów. W Czechach i Chorwacji z kolei wykorzystywany jest system Newton Dictate, który służy konwersji ludzkiego głosu na tekst, podobnie jak Salme w Estonii. W Austrii podobne rozwiązanie w sądach stosuje się już od 1997 r., czyli kiedy byłem w szkole podstawowej. Dziś orzekam już osiem lat i takiego rozwiązania nie ma nawet na horyzoncie.
Podsumowując – chciałbym podkreślić, że wprowadzenie tych mechanizmów opartych na AI nie ma na celu zastąpienia decyzyjności sądów, ale ma ułatwić, przyspieszyć i wspomóc pracę sądów na etapie dochodzenia do wyroku. ©℗