Po pandemicznym tąpnięciu komornicy przeprowadzają coraz więcej licytacji. Rekordowe są też sumy odzyskiwanych w ten sposób wierzytelności. Według najnowszych danych Krajowej Rady Komorniczej w 2023 r. sprzedaż nieruchomości pozwoliła na odzyskanie 1,231 mld zł. To rekord. Jeszcze dekadę temu suma uzyskanych w ten sposób kwot stanowiła 421 mln zł. Oczywiście ten wzrost w dużej mierze zależy od zjawisk makroekonomicznych takich jak inflacja i przede wszystkim rosnących cen nieruchomości. O ile w ubiegłym roku średnia cena mieszkań oscylowała wokół 15 tys. zł za 1 mkw., to w 2013 r. była ona prawie trzy razy mniejsza (niecałe 6 tys. zł za 1 mkw.).

Sukcesywnie wzrasta też liczba przeprowadzanych licytacji. W 2020 r. było ich jedynie 5397, a w ubiegłym roku już 7814. W dużej mierze wynikało to z wprowadzonych w okresie pandemii ograniczeń, polegających na całkowitym zakazie przeprowadzania nie tylko eksmisji, lecz także całego procesu licytacji nieruchomości służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych dłużnika. W okresie zakazu do licytacji mogły więc trafiać różnego rodzaju działki (rolne, budowlane czy rekreacyjne), pomieszczenia wykorzystywane do celów gospodarczych czy nieukończone budowle. Aby przeprowadzić egzekucję z lokalu mieszkalnego, trzeba było wykazać, że dłużnik w nim nie mieszka, a np. wynajmuje.

Internetowy gamechanger

Pandemiczne ograniczenia zdjęto w lutym 2022 r., wcześniej, bo we wrześniu 2021 r., zaczęły natomiast obowiązywać przepisy umożliwiające sprzedaż nieruchomości przez internet (do tego czasu w trybie e-licytacji komornik mógł przeprowadzić tylko licytację ruchomości oraz nieruchomości licytowanej w trybie uproszczonym, czyli nieruchomości gruntowe niezabudowane lub zabudowane budynkami nieoddanymi do użytkowania).

– Wejście w życie przepisów umożliwiających przeprowadzenie elektronicznej licytacji nieruchomości miało ogromne znaczenie. Pozwoliło to wyeliminować patologie, do których dochodziło podczas stacjonarnych licytacji przeprowadzanych w budynku sądu – przypomina Sławomir Szynalik, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Chodzi o przypadki zmów pomiędzy licytantami w celu obniżenia ceny. Czasem nawet dochodziło do płacenia licytantom za odstąpienie od udziału w przetargu albo nawet ich zastraszania. Przenosząc licytację z realnego świata to internetu, pozbyto się tych problemów. Co więcej, zamiast jechać do sądu, można wziąć udział w licytacji z dowolnego zakątka świata.

Efekt? O ile na samym początku z nowej instytucji skorzystano 528 razy, to w ubiegłym roku już 1172. To wzrost o ponad 100 proc. – Dużym atutem dla wierzycieli jest to, że e-licytacja co do zasady jest wyznaczana o wiele szybciej niż stacjonarna. Coraz częściej wierzyciele kierujący wniosek o egzekucję z tego składnika majątku dłużnika od razu na wstępie pytają o możliwość przeprowadzenia licytacji właśnie w tej formie – mówi Przemysław Małecki, rzecznik KRK, który przypomina, że komornik nie może zdecydować o takim trybie sprzedaży nieruchomości i zależy to od wniosku wierzyciela.

– Inna sprawa, że jeśli komornicy nie będą zachęcać do tego wierzycieli i przedstawiać im zalet tego rozwiązania, to wierzyciele będą podchodzić do tego ostrożnie – mówi sędzia Tomasz Zawiślak z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Śródmieścia. – Ja nie wydawałem jeszcze postanowienia o przybiciu i przysądzeniu własności po sprzedaży nieruchomości w drodze e-licytacji nieruchomości, a w moim sądzie mieliśmy jak dotąd dwa takie przypadki. W innych wrocławskich sądach wiem, że jest takich spraw więcej. Widać komornicy z naszego rejonu za słabo reklamują plusy takiego rozwiązania – śmieje się sędzia.

Te spostrzeżenia mają realne potwierdzenie w liczbach. Z danych wynika, że choć zainteresowanie wśród potencjalnych nabywców jest coraz większe (w 2022 r. w systemie do e-licytacji ruchomości i nieruchomości zarejestrowanych było 14 tys. licytantów, a rok później już 24 tys.), to tylko jedna trzecia komorników przeprowadziła e-licytacje nieruchomości. Właśnie dlatego, że odbywa się to na wniosek, przy czym gdy wierzycieli jest kilku, wystarczy, by choćby jeden z nich chciał przeprowadzenia elektronicznego przetargu.

Przechodzenie do sieci

Plusów nie brakuje. Choć e-licytacja trwa tydzień, a stacjonarne tylko kilka godzin, to w sądach wielkomiejskich na wyznaczenie terminu licytacji trzeba czekać od trzech miesięcy do pół roku. W przypadku e-licytacji wszystko odbywa się błyskawicznie, bo to komornik zarządza całym procesem, a później tylko przesyła akta do sądu w celu udzielenia przybicia i przysądzenia własności.

– To może odbywać się jeszcze szybciej, ale w tym celu trzeba wreszcie stworzyć przepisy o aktach elektronicznych i ich doręczeniu. W każdym razie korzyści z e-licytacji już teraz są obopólne. Mamy szerszy krąg nabywców, dzięki czemu możemy uzyskać wyższe kwoty ze sprzedaży nieruchomości. A to oznacza, że wierzyciel uzyska w większym stopniu zaspokojenie, a dłużnik poświęci mniejszą część swojego majątku na spłatę zobowiązań – mówi Sławomir Szynalik. Rafał Fronczek, były prezes KRK, dodaje, że aby w pełni wykorzystać nowe rozwiązanie, trzeba odwrócić mechanizm w ten sposób, by to e-licytacja była domyślnym trybem sprzedaży nieruchomości na komorniczych licytacjach, a tradycyjny przetarg był organizowany tylko w przypadku sprzeciwu wierzyciela (lub wszystkich wierzycieli).©℗

ikona lupy />
Licytacje nieruchomości w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe