Obecność adwokata w samochodzie, który jadąc z szaloną prędkością, uczestniczył w tragicznym wypadku, rodzi pytania natury etycznej. Niekoniecznie musi jednak skutkować karą dyscyplinarną.

16 września br. na autostradzie A1 doszło do wypadku, w którym zginęła cała rodzina. Prokurator zarzucił jego spowodowanie Sebastianowi M., kierowcy bmw, które mogło się poruszać z prędkością ponad 300 km/h. Media podają, że autem jako pasażer podróżował łódzki adwokat. „Jeśli mec. [w oryginale imię i nazwisko – red.] godził się na jazdę z prędkością grożącą spowodowaniem katastrofy drogowej, to uważam, że naruszył godność zawodu adwokackiego i poderwał do niego zaufanie” – napisał do Naczelnej Rady Adwokackiej dziennikarz Leszek Kraskowski, wnosząc o wszczęcie wobec prawnika postępowania dyscyplinarnego. O ocenę tej sytuacji poprosiliśmy ekspertów.

Warunek podwójnego zawinienia

Adwokat i były sędzia dyscyplinarny Radosław Baszuk zaznacza, że odpowiedzialność dyscyplinarna za czyn popełniony w prywatnej sferze życia jest możliwa po spełnieniu dwóch warunków.

– Po pierwsze, zawinione musi być zachowanie adwokata polegające na naruszeniu przez niego uniwersalnej i powszechnej normy etycznej. Po drugie, zawinione musi być również doprowadzenie do sytuacji, w której to pierwsze, nieetyczne zachowanie zostało uzewnętrznione tak, że mogło zostać przez inne osoby lub przez opinię publiczną albo środowiskową ocenione jako naruszające godność zawodu – wylicza.

O naruszeniu godności zawodu możemy więc mówić wtedy, gdy taka ocena ma charakter zewnętrzny. – Nazwijmy to warunkiem podwójnego zawinienia. Trywializując problem – gdy pijany adwokat idzie ulicą, wlokąc za sobą togę, narusza godność zawodu. Jeżeli ten sam adwokat, nawet ubrany w tę togę, upija się w czterech ścianach swojego domu, pozostanie to jego sprawą prywatną – mówi mec. Baszuk.

Doktor Paweł Skuczyński z Katedry Filozofii Prawa i Nauki o Państwie Uniwersytetu Warszawskiego oraz prezes fundacji Instytut Etyki Prawniczej przypomina, że pojęcie godności zawodu wiąże się z podwyższonymi wymaganiami, jakie stawiamy przedstawicielom danych profesji. Wymagania te są relatywne i nie ma jednoznacznej odpowiedzi, jakie zachowania w sferze prywatnej mogą powodować uszczerbek w zaufaniu do zawodu.

– Zazwyczaj w sprawach adwokatów czy radców prawnych w pierwszej kolejności poszukuje się łącznika podmiotowego lub przedmiotowego między przynależnością do zawodu prawniczego a ocenianym zachowaniem. Bierze się więc pod uwagę, czy przez innych uczestników danej sytuacji prawnik mógł być postrzegany jako przedstawiciel swojego zawodu. W braku takiego łącznika odpowiedzialność może zachodzić jedynie w wyjątkowych sytuacjach, tj. gdy szkoda dla zaufania do zawodu jest tak znaczna, że wymaga reakcji – wyjaśnia dr Skuczyński. I dodaje: – W przypadku wypadków komunikacyjnych czy zdarzeń drogowych wydaje się, że brak jest owego łącznika, w szczególności gdy nie mówimy o sprawstwie. Nie wyklucza to jednak odpowiedzialności za zaniechanie polegające na braku odpowiedniej reakcji.

– Za mało w tej sprawie wiemy – mówi adwokat Marcin Kosiorkiewicz, sekretarz ORA w Krakowie, były rzecznik dyscyplinarny Krakowskiej Izby Adwokackiej. W jego ocenie dostępne informacje nie dają jednak podstaw do odpowiedzialności zawodowej.

– Co miał bowiem zrobić ten pasażer? Gdybym sam był na jego miejscu, zapewne mówiłbym, że należy zwolnić i nie szaleć. Nie wiemy, czy właśnie tak nie było. Z pewnością pasażer nie mógł zmusić kierowcy siłą, aby zmienił styl jazdy, bo groziłoby to niebezpieczeństwem. Mógł też być zwyczajnie taką jazdą przestraszony i się nie odzywać – wylicza.

Wtóruje mu mec. Baszuk. – W kategoriach ogólnoetycznych adwokat będący pasażerem powinien reagować na skrajnie nieodpowiedzialne i niebezpieczne zachowanie kierowcy dezaprobatą i próbą wpłynięcia na jego zachowanie. Czy to robił – wiedzą tylko osoby podróżujące tym samochodem – zwraca uwagę.

Jak mówi, nie wyobraża sobie skazania dyscyplinarnego za sam fakt obecności w samochodzie. – Gdyby jednak ustalono, że adwokat nie reagował na zachowanie kierowcy, dalej nie jestem przekonany, że wystarczy to do pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej, jeżeli zgodzimy się, że odpowiedzialność dyscyplinarna za nieetyczne zachowanie w sferze życia prywatnego uzależniona jest od warunku podwójnego zawinienia – dodaje.

– Zapewne o jakimś naruszeniu moglibyśmy mówić, gdyby istniał czynnik sprawczy – np. pasażer zachęcał kierowcę do szaleńczej jazdy, albo gdyby ci panowie na taką jazdę się umówili. Kwestia ta może być badana przez rzecznika dyscyplinarnego, ale podkreślam, obecnie o niczym takim nie wiemy – zastrzega mec. Kosiorkiewicz.

– Nie każde zachowanie nieetyczne adwokata w sferze życia prywatnego musi skutkować jego odpowiedzialnością dyscyplinarną, która jest odpowiedzialnością prawną, realizowaną na podstawie przepisów ustawy – Prawo o adwokaturze – podsumowuje mec. Baszuk.

Oceni rzecznik dyscyplinarny

Leszek Kraskowski wniósł też o wyłączenie ze sprawy pionu dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Łodzi. Jak argumentował, prezes tamtejszego sądu dyscyplinarnego był patronem adwokata, którego dotyczy zawiadomienie. W opinii dr. Skuczyńskiego taka relacja byłaby wystarczającą podstawą do przeniesienia sprawy. – Aczkolwiek nie należy działać w tym zakresie automatycznie, tylko zbadać, czy istnieją jakikolwiek możliwości wpływu prezesa sądu dyscyplinarnego na podejmowane w sprawie czynności – zaznacza naukowiec, dodając, że sędziowie dyscyplinarni są w zakresie orzekania niezwiśli.

Adwokaci Radosław Baszuk i Marcin Kosiorkiewicz uważają natomiast, że fakt sprawowania patronatu byłby podstawą jedynie do wyłączenia prezesa od orzekania w tej sprawie.

Problem pozostaje jednak teoretyczny – informacja o związkach prezesa sądu z pasażerem auta nie potwierdziła się.

– Prezes sądu, adwokat Andrzej Śmigielski, nie był jego patronem, gdy ten odbywał aplikację, ani nie zatrudniał go w swojej kancelarii. Nie zachodzi więc przesłanka, aby wyłączyć izbę łódzką z rozpatrywanej sprawy. NRA przekazała skargę rzecznikowi dyscyplinarnemu IA w Łodzi i zostanie ona przez niego rozpoznana – mówi adwokat Anna Mrożewska, rzecznik prasowy Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi.©℗

ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe