Ponad 145 paczek chipsów, 133 opakowania parówek bądź 266 jogurtów – tyle można dziś kupić w znanej osiedlowej sieciówce za 800 zł (o używkach płynnych i tych puszczanych z dymem nie wspominając). Jeśli po 1 października komuś przyjdzie do głowy pomysł zabrania ze sklepu produktów na tę kwotę bez zapłaty, dopuści się zaledwie wykroczenia.

Wielką nowelizacją prawa karnego zmieniono bowiem próg przewidziany dla tzw. czynów przepołowionych. Chodzi o występki kradzieży, zniszczenia mienia, przywłaszczenia, paserstwa czy wyrębu drzew w lesie. We wszystkich tych przypadkach o tym, czy mamy do czynienia z przestępstwem, czy z wykroczeniem, decyduje wartość szkody. Do tej pory granicę stanowiła kwota 500 zł.

Kary złagodzone, a nie zaostrzone

Oczywiście można się spierać, czy wszechobecna inflacja, która stała się wygodną wymówką dla różnego rodzaju zmian w otaczającej nas rzeczywistości (mam tu na myśli głównie zmiany drenujące portfele), jest wystarczającym powodem podniesienia progu czynów przepołowionych aż o 300 zł. Sądzę, że ajenci bądź właściciele sklepów, w których tzw. drobne kradzieże były i wciąż są istną plagą, będą mieli odmienne zdanie w tej kwestii – i słusznie. Trudno bowiem dyskutować z tezą, że 800 zł to kwota, na którą nakraść można naprawdę sporo, ryzykując zaledwie karę przewidzianą za wykroczenie, a więc zwykle stosunkowo niewysoką.

Zapowiadana szumnie nowelizacja prawa karnego materialnego (która początkowo miała wejść w życie w marcu tego roku, ale zapewne za przyczyną kalendarza wyborczego została przesunięta na 1 października), opisywana jest zwykle jako ta, która wydatnie zaostrza kary za wiele przestępstw. Zero tolerancji dla przestępców – chciałoby się powiedzieć za ministrem sprawiedliwości. Niestety nie jest to cała prawda.

Istotnie znacznie podniesione zostały progi ustawowego zagrożenia sankcją dla wielu przestępstw, wprowadzono także dużo zmian w części ogólnej kodeksu karnego, tak żeby ograniczyć swobodę sędziów przy orzekaniu wymiaru kary. Jednak nie sposób dopatrzeć się logiki w zamiarach twórców nowelizacji, których twarzą jest właśnie minister sprawiedliwości chwalący się w mediach swą inicjatywą. Z jednej strony następuje bowiem bezprecedensowe podniesienie surowości reakcji na czyn zabroniony, ale z drugiej, poprzez tak znaczne podwyższenie progu między wykroczeniem a przestępstwem, niejako łagodzi się skutki wielu przestępstw przeciwko mieniu, dolegliwych dla osób pokrzywdzonych.

A nawet jest jeszcze gorzej. Otóż w myśl art. 2a kodeksu wykroczeń (dalej: k.w.) wszystkie niewykonane jeszcze w pełni kary pozbawienia wolności, bez względu na ich wysokość, orzeczone za przestępstwa, w których wartość szkody nie była wyższa niż 800 zł, są zamieniane na kary aresztu. Właściwą czynność procesową – w postaci postanowienia, które musi wydać w takich przypadkach sąd – prowadzącą w istocie do częściowej depenalizacji, określa się mianem kontrawencjonalizacji.

Miesiąc więzienia zamiast kilku lat

A zatem, jeśli w dniu wejścia w życie omawianej noweli, czyli 1 października, skazany np. za kradzież, przywłaszczenie, paserstwo bądź zniszczenie mienia (w granicach między 500–800 zł) odbywa karę wyższą niż miesiąc pozbawienia wolności, bez określenia górnego limitu, sąd ma obowiązek dokonać jej automatycznej redukcji właśnie do miesiąca (maksymalna kara aresztu za wykroczenie). To nie oznacza nic innego niż tylko ukrytą amnestię tej jesieni, również dla wielu recydywistów odbywających wysokie kary pozbawienia wolności.

Jeśli skazany do 1 października w ramach orzeczonej kary ma już za sobą co najmniej miesiąc więzienia, należy, po doręczeniu mu odpowiedniego postanowienia, zwolnić go z zakładu karnego. Nawet gdyby zgodnie z pierwotnym wyrokiem miał do odbycia jeszcze kilka lat pozbawienia wolności za dany czyn. Co więcej, kontrawencjonalizacja ma wpływ również na prawomocne wyroki łączne. Jeśli obejmują skazania za wykroczenia (wartość poniżej 800 zł), wymierzona w nich kara łączna traci moc. Odpowiedniej, ale zawsze istotnej redukcji ulegają również orzeczone i jeszcze niewykonane kary ograniczenia wolności bądź grzywny (art. 2a par. 2 k.w.).

Cicha amnestia

Skala tego zjawiska będzie bardzo duża. Pokazała to już kontrawencjonalizacja z roku 2013, która podnosiła próg przepołowienia nieporównywalnie mniej. Zresztą ustawodawca dość szybko wycofał się wówczas z tego pomysłu i kwota limitu wróciła do poziomu 500 zł. Kwerenda akt, która teraz odbywa się pospiesznie w sądach w całym kraju, nie pozostawia wątpliwości co do skali amnestii tej jesieni.

Oczywiście minister sprawiedliwości nie chwali się w spotach telewizyjnych, w których opowiada o zaostrzeniu kar od października, jakie będą skutki kontrawencjonalizacji. A będzie to zakwalifikowanie wielu uporczywych przestępstw kradzieży, przywłaszczenia bądź zniszczenia mienia jako wykroczeń. Warto jednak wiedzieć, że podniesieniu progów zagrożenia karami za przestępstwa towarzyszy irracjonalna decyzja o przekwalifikowaniu wielkiej liczby przestępstw na wykroczenia, czego skutkiem jest ukryta amnestia, również dla recydywistów. ©℗

Czytaj też: „Ta ostatnia niedziela za kratami” na B1