-Przepisy zmieniające ustawę o obronie Ojczyzny są wręcz szkodliwe dla deklarowanego celu zwiększenia bezpieczeństwa - mówi Bartłomiej Jabrzyk prawnik, analityk Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.

18 sierpnia Sejm uchwalił nowelizację kodeksu karnego, która zakłada m.in. zakaz fotografowania niektórych obiektów. Czy w takim razie po wejściu tych przepisów w życie będzie można robić selfie na dworcu?
ikona lupy />
Bartłomiej Jabrzyk, prawnik, analityk Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Nie, jeżeli dany dworzec jest obiektem szczególnie ważnym dla bezpieczeństwa lub obronności państwa albo obiektem infrastruktury krytycznej. Pierwsze są określone w rozporządzeniu wydanym na podstawie ustawy o obronie Ojczyzny, drugie – w ustawie o zarządzaniu kryzysowym. W obu przypadkach wymienione są jednak tylko typy obiektów, jakie mogą być wpisane do rejestru, ale same rejestry stanowią informacje niejawną.

To skąd mamy się dowiedzieć, czy nasz dworzec jest ważny dla bezpieczeństwa państwa?

Zwykły obywatel nie ma takiej możliwości. Jeżeli chodzi o infrastrukturę krytyczną, to obiekty będą oznaczone tabliczką „Zakaz fotografowania”. Ale to rodzi kolejny problem: ponieważ rejestr jest niejawny, zarządcy obiektów mogą swobodnie używać takich tabliczek. Przedsiębiorca będzie mógł np. oznaczyć tak swoją firmę, choć nie jest ona częścią infrastruktury krytycznej. Nie będzie to nielegalne. Patrol policji wezwany w razie fotografowania też nie będzie wiedział, czy dany obiekt znajduje się w jednym z tych rejestrów – bo wymagałoby to dopuszczenia wszystkich funkcjonariuszy do informacji niejawnych.

Co w takim razie zrobi policja? Załóżmy, że przyłapano kogoś na pstrykaniu fotek na małym dworcu, który nie wygląda na węzeł strategiczny.

Tak czy inaczej zachodzi podejrzenie popełnienia wykroczenia. Policja skieruje więc do sądu wniosek o ukaranie. Może też zabrać telefon czy aparat, którym robiono zdjęcia – bo ustawa dopuszcza przepadek sprzętu. Sąd na rozprawie może potem stwierdzić, że fotografowany dworzec nie figuruje w wykazie. Wtedy umorzy sprawę i odda sprzęt. Ale do tego czasu minie kilka miesięcy.

Miejsc powszechnego użytku z zakazem fotografowania i filmowania będzie chyba więcej: np. poczty, szpitale?

Wiejskie poczty nie, ale już węzłowe pewnie tak. Szpital może być w obu rejestrach: obiektów infrastruktury krytycznej z samego względu, że jest szpitalem, czyli elementem systemu ochrony zdrowia, a także obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa państwa, jeżeli używa się tam materiałów promieniotwórczych. Zrobienie sobie zdjęcia w szpitalu będzie więc wykroczeniem.

Nawet samej twarzy?

Tak, bo zakaz obejmuje też osoby znajdujące się w takich obiektach. Nowe przepisy dotkną też wiele grup hobbystów – np. tych, którzy fotografują startujące i lądujące samoloty na Okęciu. Jeżeli w kadrze znajdzie się choć kawałek lotniska albo samolot już będzie na jego płycie – to zrobienie takiego zdjęcia będzie wykroczeniem. Powstanie też problem z wideorejestratorami w samochodach: droga może być obiektem strategicznym. Można też uchwycić jakiś zakazany obiekt przy trasie.

Szczególnie Warszawa jest nimi naszpikowana.

Tak, np. na pl. Powstańców Warszawy, w którąkolwiek stronę się odwrócimy, możemy popełnić wykroczenie. Z jednej strony są obiekty Narodowego Banku Polskiego, z drugiej budynki Banku Gospodarstwa Krajowego, a jak wyjrzymy na ul. Świętokrzyską, to mamy Ministerstwo Finansów.

Biedni turyści.

Nie tylko. Te przepisy mogą stanowić narzędzie do szykanowania osób niewygodnych. Np. blogerów, którzy testują zabezpieczenia instytucji państwowych – jak Audyt obywatelski. Dziś mogą oni filmować takie obiekty z chodnika. Gdy wejdzie w życie nowelizacja, stracą za to sprzęt i dostaną do 5 tys. zł grzywny, a nawet do 30 dni aresztu. Na szykany będą też narażeni uczestnicy protestów. Powiedzmy, że protest odbywa się przed jakimś budynkiem uznanym za obiekt strategiczny i policjant zobaczy nas z telefonem – może go zatrzymać ze względu na podejrzenie, że robiliśmy zdjęcia. A mając telefon, służby mogą uzyskać dostęp do zawartych w nim informacji. Politykom opozycji i osobom mającym na pieńku z władzą radziłbym więc, żeby nie chodzili na protesty z telefonem.

No ale przynajmniej utrudni to życie szpiegom?

Wobec szpiegów te przepisy będą nieskuteczne. Nie przystają do dzisiejszych czasów i zaawansowanej miniaturyzacji sprzętu. Poza tym, skoro służba w obcym wywiadzie jest przestępstwem, zawodowy szpieg nie przestraszy się popełnienia dodatkowo wykroczenia, jakim będzie zrobienie zdjęcia. Za udział w obcym wywiadzie grozi mu nieporównanie wyższa kara. Natomiast zwykłym obywatelom takie prawo utrudni życie.

Moim zdaniem przepisy zmieniające ustawę o obronie Ojczyzny są wręcz szkodliwe dla deklarowanego celu zwiększenia bezpieczeństwa – bo dają instytucjom państwa złudne poczucie samozadowolenia. Służby nie będą np. miały motywacji do maskowania i ochrony elementów infrastruktury krytycznej, polegając na zakazie fotografowania i filmowania. To zła ustawa, która nadmiernie ingeruje w nasze życie. Każe nam przestrzegać prawa, którego nie znamy, bo przecież nie wiadomo, co konkretnie jest obiektem strategicznym. Nie przystaje to do państwa prawa. Ustawa operuje wielkimi słowami o bezpieczeństwie państwa, ale nie poprzestaje na ochronie obiektów naprawdę strategicznych – jak gazociąg jamalski czy gazoport – lecz zajmuje się też byle wiaduktem i budynkiem sądu w małej miejscowości. ©℗

Rozmawiała Elżbieta Rutkowska