Jeżeli sąd rażąco naruszy procedurę, skarga nadzwyczajna jest zasadna, a gdy jeszcze postępowanie organów państwa wywołuje w obywatelach poczucie, że ich interesy nie są chronione, należy te błędy naprawić, zasądzając żądane zadośćuczynienie – orzekł Sąd Najwyższy

Uwzględnił tym samym skargę nadzwyczajną prokuratora generalnego na wyrok Sądu Okręgowego w Lublinie sprzed czterech lat, dotyczący tragedii, do której doszło 27 grudnia 2012 r. w miejscowej komendzie policji. Tego dnia przywieziono Janusza Ł., co do którego istniało podejrzenie poważnego nadużycia alkoholu. Mężczyznę, siedzącego na ławce, z rozsypanymi zakupami, znalazł patrol straży miejskiej. Strażnicy mieli problem z nawiązaniem z nim kontaktu i uznali, że jest nietrzeźwy, a ponieważ dzień był mroźny, zdecydowali się wezwać pogotowie. Ratownicy także uznali, że mężczyzna nadużył alkoholu (mimo że nie przebadali go alkomatem). W tej sytuacji pan Ł. trafił do celi zatrzymań w miejskiej komendzie policji. Ponieważ nie stwarzał problemów i nie był agresywny, funkcjonariusze po prostu pozostawili go w celi, gdzie zatrzymany położył się na podłodze i zasnął.

Dopiero kilkanaście godzin później policjanci postanowili sprawdzić, co się z nim dzieje. Mężczyzna leżał nieprzytomny, nie reagował na próby kontaktu. Natychmiast przewieziono go do szpitala. Tam okazało się, że doszło do tragicznej pomyłki. U Janusza Ł. stwierdzono bowiem poważny krwiak w mózgu, skutkujący objawami przypominającymi stan nietrzeźwości. Tego nie wzięli pod uwagę ani funkcjonariusze, ani zespół pogotowia wezwany wcześniej. Niestety, mimo podjęcia intensywnej terapii stan chorego nie uległ poprawie i po niespełna dwóch dniach mężczyzna zmarł w szpitalu.

Wdowa i dzieci skierowały sprawę do sądu, w której żądali zapłaty zadośćuczynienia. W I instancji rodzina przegrała – pozew oddalono. Jednak apelacja odniosła skutek, ale tylko w stosunku do wdowy i czterech córek zmarłego. One otrzymały żądane zadośćuczynienie. Z niejasnych powodów apelacji nie złożyli dwaj synowie Janusza Ł. i w stosunku do nich negatywny wyrok lubelskiego sądu okręgowego się uprawomocnił.

Wyroki sądów powinny być zbieżne

Doszło więc do paradoksalnej sytuacji, gdy w tym samym stanie faktycznym obowiązywały dwa zupełnie rozbieżne wyroki – przyznający zadośćuczynienie części rodziny i odmawiający tych samych świadczeń w stosunku do pozostałej dwójki dzieci zmarłego.

Prokurator generalny skierował sprawę do SN, zarzucił wyrokowi naruszenie procedury cywilnej i konstytucji. Skarga odniosła skutek – SN uchylił wyrok sądu I instancji i zasądził od Skarbu Państwa na rzecz obydwu synów nieżyjącego Janusza Ł. żądane wcześniej zadośćuczynienie. Powody takiego rozstrzygnięcia były dwa: po pierwsze, SN stwierdził rażące naruszenie art. 233 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którym sąd ocenia wiarygodność i moc dowodów według własnego przekonania, na podstawie wszechstronnego rozważenia zebranego materiału. W tej sprawie zebrany materiał dowodowy nie został – jak nakazują przepisy – wszechstronnie i rzetelnie rozważony.

Sąd okręgowy, oddalając powództwo, w bardzo uproszczony sposób ocenił sprawę, nie analizując należycie stanu faktycznego. Wspomnieć należy choćby o fakcie wielogodzinnego leżenia zmarłego w niezmienionej pozycji, co powinno zwrócić uwagę funkcjonariuszy i było podstawą do podjęcia określonych czynności przez nich – powiedział w ustnych motywach rozstrzygnięcia sędzia Paweł Wojciechowski. Zwrócił też uwagę, że sąd nie dostrzegł konieczności zbadania trzeźwości osoby zatrzymanej. Tymczasem wynik takiego badania z pewnością skłoniłby funkcjonariuszy do zmiany podejścia.

SN odniósł się też do niewniesienia apelacji.

– Należało uwzględnić to, że postępowania karne dotyczące niedopełnienia obowiązków służbowych były na niekorzyść powodów umarzane. To mogło wywołać w powodach przekonanie, że państwo – zamiast chronić ich interesy – chroni innych. Dlatego nie tylko należało uchylić prawomocny już wyrok, ale także zasądzić zadośćuczynienie – podsumował sędzia Paweł Wojciechowski.©℗

orzecznictwo