W 2020 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Kielcach uchylił jedną z tzw. gminnych uchwał anty-LGBT. Informacje o wyroku umieścił na portalu Linkedin radca prawny Y.

Informatyk X w komentarzu zarzucił mu pominięcie niektórych okoliczności, w tym o nieprawomocności wyroku. Radca zasugerował mu „szybki kurs prawa”, potem jednak przyznał, że wyrok prawomocny nie jest, i przeprosił. Dyskusja odeszła od zagadnień prawnych – X pisał, że „inwazja homoideologii i podwójne standardy moralne niebawem się skończą, a przynajmniej zacznie się powolny powrót do normalności”, a mecenas odpisał m.in.: „Pan ma wypaczone poczucie normalności”, „Pan jest osobą skrajnie agresywną” oraz „równie dobrze przyjąłby Pan ze spokojem sumienia «ustawy norymberskie», bo od takich uchwał do prawa na kształt «ustaw norymberskich»?? to już tylko krok”.

X uznał to za pomówienie, Y odpowiedział: „Proszę wykleić to, co Pan zaznaczył, i złożyć do prokuratury zawiadomienie o popełnienie przestępstwa przez radcę prawnego Y. I darmowa porada ode mnie, jako osoba zaufania publicznego jestem zobowiązany do przestrzegania zasad etyki, w związku z tym, jeśli uznaje Pan, że zostało ono naruszone, rekomenduję Panu złożenie stosownego zawiadomienia do izby radcowskiej. A najlepiej niech zrobi Pan jedno i drugie” (pisownia oryginalna). X odebrał to jako drwinę, ale do rady częściowo się zastosował.

Zastępca rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych w Łodzi uznał, że mecenas naruszył przepisy art. 11 ust. 1 i 2 Kodeksu etyki radcy prawnego, dotyczące dbałości o godność zawodu także w działalności publicznej i w życiu prywatnym. Uznając to za przewinienie mniejszej wagi, odmówił wszczęcia dochodzenia i poprzestał na wniosku o udzielenie radcy ostrzeżenia dziekańskiego. Dziekan OIRP w Łodzi ostrzeżenia udzielił. Odwołanie do sądu dyscyplinarnego złożył zarówno mecenas Y, jak i X.

Sąd dyscyplinarny zauważył, że zastępca rzecznika zakwalifikował zachowanie radcy jako „delikt polegający na braku dbałości radcy prawnego o godność wykonywanego zawodu”. We wniosku o ostrzeżenie i w samym ostrzeżeniu to samo zachowanie zostało określone jako „dopuszczenie się względem skarżącego pomówienia, naruszenia godności i poniżania oraz opublikowania błędnej opinii prawnej”. Sąd uznał, że zastępca rzecznika był związany wcześniejszą kwalifikacją czynu, a jej zmiana jest niedopuszczalna. Z tego powodu ostrzeżenie dziekańskie uchylił.

Brutalizacja dyskursu

Adwersarz radcy podnosi, że sąd dyscyplinarny oparł się na kwestiach formalnych, a nie merytorycznych. W prywatnym akcie oskarżenia zarzucił mecenasowi Y zniesławienie za pomocą środków masowego komunikowania.

Nabrał jednak wątpliwości co do bezstronności Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia, który miał rozpoznać sprawę. W innym jego wydziale sędzią jest żona mecenasa Y. Jedna z sędzi z uwagi na ich znajomość wyłączyła się ze sprawy, a kolejny zwrócił się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi równorzędnemu. Zgodnie z art. 37 kodeksu postępowania karnego jest to możliwe, „jeżeli wymaga tego dobro wymiaru sprawiedliwości”.

SN wniosku nie uwzględnił. W postanowieniu (sygn. akt II KO 43/21) zwrócił uwagę, że w rzeczonym sądzie orzeka aż 109 sędziów i „brak jest podstaw do uznania, że sędziów tych łączą jakieś szczególne relacje (…)”. Nie odbiegł tym samym od wcześniejszej linii orzeczniczej.

– Uważam, że to decyzja racjonalna. W art. 41 k.p.k. mamy domniemanie bezstronności sędziego, które należałoby podważyć, wskazując na konkretne okoliczności. Brak bezstronności jest wyjątkiem. Domagając się przeniesienia właściwości sądu, zakłada się a priori, że sędziowie bezstronni nie są, co zmienia punkt ciężkości, zmuszając do udowodniania, że sędziowie są bezstronni, a nie, że są stronniczy – mówi prof. Katarzyna Dudka, kierownik Katedry Postępowania Karnego UMCS w Lublinie.

SR dla Łodzi-Śródmieścia zajął się więc sprawą i postanowieniem z 10 maja 2022 r. (sygn. akt V K 268/21) umorzył postępowanie wobec braku znamion przestępstwa. Uzasadniał, że zdanie o ustawach norymberskich nie zawiera twierdzenia o akceptacji oskarżyciela prywatnego dla polityki nazistów (o czym świadczy m.in. tryb przypuszczający – „przyjąłby”), zaś zdanie „Pan jest osobą skrajnie agresywną” miało charakter oceny i nie było twierdzeniem o fakcie. Sąd zauważył też, że żadna z wypowiedzi „nie była zdatna do wywołania poniżenia oskarżyciela w opinii publicznej (…)”.

Postanowienie utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Łodzi, zwracając uwagę m.in. na brutalizację dyskursu prowadzonego w internecie. „Kwestia ta musi być uwzględniana przez osoby, które decydują się na wzięcie udziału w tego rodzaju wymianie poglądów” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia z 9 września 2022 r. (sygn. akt V Kz 578/22).

Radca czuje się osaczony

X rozpoczął pisanie skarg, zarzucając naruszenie przepisów proceduralnych dwojgu sędziom z SR w Łodzi. Zastępcy rzeczników dyscyplinarnych nie potwierdzili słuszności jego zarzutów. Informatyk złożył też do OIRP w Łodzi kolejną skargę przeciw mecenasowi Y. Zarzucił mu m.in. „posłużenie się nieuwierzytelnionymi i przerobionymi dokumentami” – chodziło o dostarczenie jako dowodów zrzutów ekranu z internetowych dyskusji, z zamazanymi danymi osobowymi uczestników. Jak przekonuje mecenas Y (OIRP w Łodzi nie odpowiedziała na pytanie o stan sprawy), postępowanie zakończyło się po jego myśli.

– Ani postępowanie karne, ani dwa postępowania dyscyplinarne nie potwierdziły argumentów pana X. On jednak nie wyciągnął z tego lekcji. Dzwoni do moich znajomych i zadaje pytania na mój temat. Komentuje też publikacje mojego autorstwa. Czuję się osaczony. To już podchodzi pod granice tego, co można nazwać stalkingiem – mówi DGP mecenas Y.

Mimo to nie żałuje, że w dyskusji użył ostrych sformułowań.

– Pan X swoich adwersarzy w internetowych dyskusjach straszył sądem. Ja pierwszy się mu przeciwstawiłem. Jestem człowiekiem pryncypialnym w zasadach. Uważam, że wypowiedzi takie jak o „homoideologii” i „powrocie do normalności” to mowa nienawiści, na którą trzeba stanowczo reagować. Są pewne wartości, których trzeba bronić wszelką miarą. W latach 30. w Niemczech zaczęło się od wybijania szyb, a wszyscy wiemy, jak się skończyło – przekonuje.

Biuro prasowe Krajowej Izby Radców Prawnych w odpowiedzi na pytanie DGP o standardy obowiązujące radców w mediach społecznościowych przekazało, że „przepisy wewnątrzsamorządowe i normy etyki zawodowej nie regulują aktualnie w sposób szczegółowy i skonkretyzowany aktywności tego rodzaju”. Ograniczenia wynikają jednak z zasad wykonywania zawodu i kodeksu etyki – radcę obowiązuje m.in. dbałość o własny autorytet oraz prestiż i szacunek dla zawodu. ©℗

OPINIA

Radcom wolno mniej niż przeciętnemu obywatelowi

ikona lupy />
Dr Paweł Skuczyński, Katedra Filozofii Prawa i Nauki o Państwie Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, prezes fundacji Instytut Etyki Prawniczej / Materiały prasowe

Standardy wypowiedzi radcy prawnego określone w ustawie oraz w kodeksie etyki tego zawodu odnoszą się wyłącznie do wykonywania zawodu. Nie są nimi natomiast objęte inne sytuacje, jak np. branie udziału w internetowych dyskusjach. Należy jednak pamiętać, że na radcach prawnych ciąży również bardziej ogólny obowiązek zachowywania się w sposób nieuchybiający godności zawodu.

Po pierwsze, wymaganie godnego zachowania oznacza stosowanie podwyższonych standardów, a więc, innymi słowy, przedstawicielom tej profesji wolno mniej niż przeciętnemu obywatelowi. Po drugie, na pytanie, jak bardzo podwyższone wymagania stosować, należy odpowiedzieć na podstawie postrzegania danego zachowania z zewnątrz.

Rozstrzygnięcie, czy dana wypowiedź w internetowej dyskusji uchybiła godności zawodu, wymaga więc brania pod uwagę nie tyle standardów zawodowego wypowiadania się, ale tego, jak jej postrzeganie wpływa na dobrą opinię czy też reputację radcy prawnego oraz jego zawodu. Należy brać także pod uwagę, do jakiego stopnia dana osoba, zabierając głos, występuje jako przedstawiciel zawodu i z nim może być kojarzona, a na ile jest to dyskusja w innej roli. ©℗