Małżeństwo jest zawarte, w przypadku tzw. związku konkordatowego, także w sytuacji, gdy ksiądz przekazał wymagane dokumenty do USC po upływie terminu, a urzędnik mimo to sporządził akt małżeństwa - wynika z uchwały Sądu Najwyższego.

Uchwała, o której poinformował PAP zespół prasowy SN, została podjęta przez skład siedmiorga sędziów Izby Cywilnej SN w odpowiedzi na pytanie skierowane przed dwoma laty przez troje sędziów tej izby. Posiedzenie poszerzonego składu SN było niejawne, na razie nie ma pisemnego uzasadnienia podjętej uchwały.

Wątpliwości sędziów SN, którzy zadali pytanie w 2021 r. pojawiły się w związku z rozpatrywaną skargą kasacyjną od orzeczenia poznańskiego sądu apelacyjnego w sprawie wytoczonej przez mężczyznę o "ustalenie nieistnienia małżeństwa".

Chodziło o związek zawarty przez powoda w jednej z lubuskich parafii 29 grudnia 2007 r. "Wymagane zaświadczenie stanowiące podstawę sporządzenia aktu małżeństwa, wskutek niedopatrzenia wikariusza, zostało przekazane do USC po upływie pięciu dni od dnia zawarcia małżeństwa. (...) Kierując się sugestią pracownika USC proboszcz parafii dokonał w sporządzonym przez duchownego zaświadczeniu korekty daty zawarcia przez strony związku małżeńskiego na 5 stycznia 2008 r. oraz zmienił numer, pod którym zostało zarejestrowane zawarcie związku małżeństwa" - zrelacjonowano sprawę.

Finalnie, "na podstawie tak zmienionego zaświadczenia, kierownik USC sporządził 10 stycznia 2008 r. akt małżeństwa". Później małżonkowie zaciągnęli na przykład wspólny kredyt na 700 tys. zł. Problemy zaczęły się w styczniu 2017 r., gdy do sądu trafiło powództwo kobiety o separacje i alimenty. Mężczyzna wniósł wtedy pozew o "ustalenie nieistnienia małżeństwa".

Zgodnie z zapisami art. 8 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego "niezwłocznie po złożeniu oświadczeń (...) duchowny sporządza zaświadczenie stwierdzające, że oświadczenia zostały złożone w jego obecności przy zawarciu związku małżeńskiego podlegającego prawu wewnętrznemu kościoła albo innego związku wyznaniowego". "Zaświadczenie to podpisują duchowny, małżonkowie i dwaj pełnoletni świadkowie obecni przy złożeniu tych oświadczeń" - dodaje przepis.

Regulacja stanowi ponadto, że zaświadczenie to "duchowny przekazuje do USC przed upływem pięciu dni od dnia zawarcia małżeństwa". Jednocześnie zapisy Prawa o aktach stanu cywilnego mówią, że jeżeli nie zachowano tego terminu, kierownik USC odmawia sporządzenia aktu małżeństwa.

Sądy obu instancji oddaliły powództwo mężczyzny. Generalnie argumentowały m.in., że "przekroczenie przez duchownego 5-dniowego terminu przewidzianego w przepisie, powinno skutkować odmową sporządzenia aktu małżeństwa". "Jeżeli jednak, mimo niezachowania tego terminu, akt małżeństwa został sporządzony, to małżeństwo należy traktować jako zawarte" - uznały sądy.

Jednak podczas rozpatrywania skargi kasacyjnej przed SN pojawiły się liczne wątpliwości. Z jednej strony wskazywano m.in., że dyskusyjny jest pogląd głoszący, że pięciodniowy termin ma wyłącznie instrukcyjny charakter.

Z drugiej strony - jak pisano w uzasadnieniu pytania składu trzech sędziów SN - "za złagodzeniem negatywnego skutku wynikającego z nieusprawiedliwionego przekroczenia terminu przekazania zaświadczenia przez duchownego w razie sporządzenia aktu małżeństwa przez kierownika USC może przemawiać m.in., że uchybienia te nie są wynikiem zaniedbania stron, które zawarły małżeństwo wyznaniowe, lecz osób trzecich zobowiązanych do sporządzenia zaświadczenia i jego przekazania w terminie do USC".

W odpowiedzi skład siedmiorga sędziów Izby Cywilnej SN podjął 10 maja br. uchwałę głoszącą, że "niezależnie od tego, czy dopełnione zostały wymagania przewidziane w art. 8 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta zawierający związek małżeński podlegający prawu wewnętrznemu kościoła albo innego związku wyznaniowego w obecności duchownego oświadczą wolę jednoczesnego zawarcia małżeństwa podlegającego prawu polskiemu a kierownik urzędu stanu cywilnego sporządzi akt małżeństwa".

Składowi, który wydał tą uchwałę przewodniczył sędzia Mariusz Łodko, a sprawozdawcą był sędzia Marcin Krajewski. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ mrr/