Roczny zakaz wstępu do budynków i na tereny Sejmu negatywnie wpłynął na możliwość korzystania przez skarżących z prawa do wolności wypowiedzi – orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie Obywateli RP.

ETPC uznał, że Polska naruszyła art. 10 Europejskiej konwencji praw człowieka, gwarantujący wolność wyrażania opinii. Państwo musi wypłacić skarżącym łącznie 1 tys. euro z tytułu szkód niemajątkowych oraz ponieść koszty postępowania.

Skargę do trybunału w Strasburgu złożyli działacze Obywateli RP Paweł i Dagmara Drozdowie. W 2017 r., podczas demonstracji, na podstawie przepustek weszli za bramę Sejmu i rozwinęli transparent z napisem „Brońcie niezależnych sądów”. Zostali wyproszeni, a następnie komendant Straży Marszałkowskiej zakazał im przez rok wchodzić na teren Sejmu i do jego obiektów.

Aktywiści złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten uznał, że środek zaskarżenia jest niedopuszczalny, pismo komendanta SM nie jest bowiem decyzją administracyjną. Stanowisko to podzielił Naczelny Sąd Administracyjny.

Drozdowie nadal uważali jednak, że zakaz wstępu jest nieprecyzyjny i nie ma odpowiedniej podstawy prawnej. Twierdzili, że kara była niewspółmierna i została nałożona arbitralnie, bez możliwości zakwestionowania jej przed sądem. Polski rząd w odpowiedzi argumentował, że aktywiści nie stosowali się do poleceń SM i zablokowali drogę wewnętrzną, co spowodowało zagrożenie dla ruchu.

ETPC zauważył, że zakaz wstępu miał podstawę w prawie krajowym – jest nim art. 21 zarządzenia marszałka Sejmu z 2008 r. regulującego kwestie wstępu do budynków i na tereny pozostające w zarządzie Kancelarii Sejmu. Zauważył przy tym, że czym innym jest zakłócanie obrad wewnątrz budynku Sejmu, a czym innym incydent na zewnątrz. Nie był w stanie stwierdzić, czy faktycznie aktywiści utrudniali ruch. Nawet gdyby tak było, ograniczeniu ich prawa do wyrażania opinii nie towarzyszyły gwarancje proceduralne, Drozdowie nie mieli bowiem możliwości przedstawiania swoich argumentów ani w procesie decyzyjnym, ani przed sądem.

„Ingerencja w prawo skarżących do wolności wyrażania opinii nie była «niezbędna w społeczeństwie demokratycznym» w rozumieniu art. 10 konwencji, a zatem doszło do naruszenia tego przepisu” – czytamy w wyroku.©℗

orzecznictwo