Zaledwie jeden dzień wystarczył Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu, aby wyznaczyć posiedzenie, zawiesić postępowanie i przesłać akta sprawy do Trybunału Konstytucyjnego.
Tak błyskawiczne tempo działania NSA zastosował w postępowaniu kasacyjnym, którego celem miało być zakwestionowanie postanowienia prezydenta z 2018 r. o powołaniu 19 osób na stanowiska sędziów Sądu Najwyższego. Postępowanie to zostało zawieszone 16 marca br., a więc trzy dni po tym, jak do TK trafił wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między prezydentem a Naczelnym Sądem Administracyjnym, oraz zaledwie dzień po tym, jak została o tym poinformowana opinia publiczna.
Błyskawiczne tempo
– W sprawie przed NSA był już wyznaczony trzy osobowy skład orzekający. Na 22 marca został wyznaczony także termin rozprawy. 16 marca otrzymałem jednak informację, że rozprawa się nie odbędzie. Zadzwoniłem, aby zapytać o powód, i dowiedziałem się, że tego samego dnia ma się odbyć posiedzenie niejawne w tej sprawie. A po upływie kilku godzin otrzymałem informację, że NSA w składzie jednoosobowym na posiedzeniu niejawnym podjął decyzję o zawieszeniu postępowania, a później poinformowano mnie, że akta sprawy zostały przesłane do trybunału – opowiada dr Michał Jabłoński, adwokat z kancelarii Jabłoński Koźmiński, pełnomocnik skarżącego w postępowaniu przed NSA.
Dodaje, że tak błyskawiczne tempo procedowania budzi jego zdziwienie, a przekazanie akt trybunałowi jeszcze tego samego dnia, bez umożliwienia stronom zapoznania się z nimi, można określić jako ich zablokowanie.
Sylwester Marciniak, rzecznik prasowy NSA, pytany o nadzwyczajny pośpiech w procedowaniu tej sprawy mówi o względach ekonomii procesowej.
– Zawieszenie postępowania w tego typu przypadkach następuje z mocy samego prawa, sąd nie miał więc wyboru i musiał to zrobić. I wydał postanowienie tak szybko, jak to było możliwe, gdyż na następny tydzień był już wyznaczony termin rozprawy w tej sprawie. Przypuszczam, że ten pośpiech był spowodowany tym, że sąd chciał móc odpowiednio wcześniej uprzedzić strony, że rozprawa jednak się nie odbędzie – tłumaczy.
Trybunalska zamrażarka
Jak pisaliśmy DGP nr 55/2023 („Wniosek prezydenta do TK może być przedwczesny”), prezydencki wniosek do TK o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego wzbudził niemałe zdziwienie wśród prawników. A to dlatego, że głowa państwa złożyła go, zanim NSA zdążył zająć stanowisko, czy jest on władny badać prezydenckie postanowienia o powołaniu na urząd sędziego SN.
– NSA jest na etapie rozpoznania skargi kasacyjnej, a zatem jeszcze nie zdążył wypowiedzieć się co do tego, czy w tej konkretnej sytuacji przysługuje droga sądowa i czy skarga jest zasadna. Być może uznałby, tak jak to wcześniej zrobił WSA, że droga ta nie przysługuje, bo w kompetencjach sądów administracyjnych nie leży badanie prezydenckich aktów. A wówczas w ogóle nie można będzie mówić o jakimkolwiek sporze między NSA a głową państwa – uważa prof. Maciej Gutowski, adwokat.
Postanowienie zostało wydane w składzie jednoosobowym, a zasiadająca w nim sędzia nie jest członkinią trzyosobowego składu, który miał rozpatrywać skargę kasacyjną
Pojawiły się więc głosy, że może to być próba uniemożliwienia NSA wypowiedzenia się w tej kwestii.
– Niestety TK często pełni dziś funkcję zamrażarki, do której kieruje się pewne sprawy po to, aby nigdy nie zostały rozstrzygnięte – uważa Michał Jabłoński.
Jako przykład można podać sprawę dotyczącą sporu kompetencyjnego między prezydentem a Sądem Najwyższym, gdzie w tle mamy toczące się przed SN postępowanie kasacyjne, w którym oskarżonym jest m.in. minister Mariusz Kamiński, były szef CBA. Ono również zostało zawieszone po tym, jak wszczęto postępowanie przed TK, co zaowocowało jego zablokowaniem na niemal sześć lat. Trybunał bowiem do dziś nie rozstrzygnął rzekomego sporu między SN a prezydentem.
Wędrujące akta
Podobieństw między obiema sprawami jest zresztą więcej. Jak bowiem informowaliśmy jako pierwsi („Trybunał sięga po akta sprawy byłego szefa CBA” – DGP nr 61/2023), TK zażądał od Sądu Najwyższego wydania akt toczącej się przed nim sprawy kasacyjnej. Teraz zrobił to także w stosunku do akt postępowania toczącego się przed NSA dotyczącego postanowienia prezydenta z 2018 r. o powołaniu 19 osób na stanowiska sędziów SN.
– Chciałem zapoznać się z aktami sprawy, by dowiedzieć się, co takiego się stało, że konieczne było tak błyskawiczne zawieszenie postępowania. Niestety, usłyszałem, że nie jest to możliwe, gdyż TK zażądał przesłania mu akt, co zostało uczynione jeszcze tego samego dnia – mówi Michał Jabłoński.
Dodaje, że tym samym uniemożliwiono stronom weryfikację decyzji o zawieszeniu postępowania, a jego klient został pozbawiony możliwości przedstawienia swojego stanowiska. Nie było bowiem żadnego powodu, aby nie zaczekać na zajęcie stanowisk przez strony przed podjęciem tak doniosłej decyzji o zawieszeniu postępowania i de facto oddania sprawy w całości pod kontrolę trybunału.
– TK miał formalną możliwość zwrócić się do NSA o wydanie mu tych akt. Rodzi się jednak pytanie, czy skorzystał z tej możliwości w sposób uzasadniony – zastanawia się mec. Jabłoński. Jego zdaniem można mieć co do tego wątpliwości ze względu na luźny związek między wnioskiem prezydenta a toczącym się przed NSA postępowaniem kasacyjnym oraz ewidentną koincydencją czasową zdarzeń.
– Można przypuszczać, że prawdziwym celem zwrócenia się o te akta była chęć ich przejęcia i zablokowania, po to, aby mieć pewność, że spór między NSA a prezydentem nigdy nie zostanie rozstrzygnięty – uważa Jabłoński.
Jednoosobowy skład
Uzasadniając decyzję o zawieszeniu postępowania, NSA powołał się na art. 86 ust. 1 ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (t.j. Dz.U z 2019 r. poz. 2393). Przepis ten stanowi, że wszczęcie przed TK postępowania w sprawie rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny. „Zawieszenie postępowania jest w tym przypadku powodowane z mocy ustawy przez sam fakt wszczęcia postępowania przed trybunałem” – czytamy w uzasadnieniu postanowienia. NSA dodał również, że taka decyzja ma charakter wyłączenie deklaratoryjny, potwierdzający istniejący stan rzeczy.
Co ciekawe, postanowienie zostało wydane w składzie jednoosobowym, a zasiadająca w nim sędzia nie jest członkinią trzyosobowego składu, który miał rozpatrywać skargę kasacyjną.
– Mam poważne wątpliwości, czy tak powinno być. Jeżeli bowiem sprawa została już przekazana do merytorycznego rozpoznania przez dany skład, nie dostrzegam podstaw do podejmowania jakichkolwiek rozstrzygnięć w sprawie przez innych sędziów poza członkami składu orzekającego, względnie jego przewodniczącym – uważa dr Jabłoński.
Sędzia Marciniak pytany o tę kwestię znów powołuje się na sprawność postępowania.
– Przeważyły tutaj zapewne kwestie pragmatyczne. Mogło być tak, że nie było członków składu orzekającego, były podstawy do zawieszenia postępowania, a decyzja musiała zostać podjęta tak szybko, jak to możliwe, aby móc z odpowiednim wyprzedzeniem powiadomić strony, żeby nie stawiały się w Naczelnym Sądzie Administracyjnym na rozprawie – podkreśla rzecznik prasowy NSA.
Dodaje jednak, że są to jedynie jego przypuszczenia.
Sędzia, która wydała postanowienie, wykonuje obecnie z upoważnienia prezesa NSA czynności z zakresu administracji sądowej związane z działalnością izby, w której toczy się opisywane postępowanie.
– To nie ma znaczenia. Organy administracyjne sądu mogą, a nawet muszą podejmować pewne formalne czynności w sprawach wpływających do NSA, takie jak np. nadanie im sygnatur i wyznaczenie składu orzekającego. Gdy jednak dana sprawa trafi już do określonego składu, to właśnie on powinien decydować o jej dalszych losach – uważa mec. Jabłoński.©℗