W sprawie wniosków kwestionujących tegoroczny brak wzrostu płac orzekających ma zdecydować zaledwie pięciu członków TK – wynika z nieoficjalnych ustaleń DGP.
W sprawie wniosków kwestionujących tegoroczny brak wzrostu płac orzekających ma zdecydować zaledwie pięciu członków TK – wynika z nieoficjalnych ustaleń DGP.
Rafał Wojciechowski jako sprawozdawca, Wojciech Sochański jako przewodniczący, a także Julia Przyłębska, Piotr Pszczółkowski oraz Michał Warciński - taki skład ma zdecydować o tym, czy ustalenie wysokości wynagrodzeń sędziów na rok 2023 na poziomie niższym, niż wynika to z mechanizmu ustawowego, nie narusza konstytucji.
Przepisy ustawy okołobudżetowej na 2023 r. dotyczące zasad ustalania wynagrodzeń sędziów zaskarżyły do TK trzy podmioty - I prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Regulacje te przewidują, że podstawę ustalenia wynagrodzenia sędziów będzie stanowić w obecnym roku sztywna, ustalona odgórnie kwota 5444,42 zł. Jest to niezgodne z prawem o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 2072 ze zm.; dalej: u.s.p.), które wiąże płace orzeczników z przeciętnym wynagrodzeniem brutto w II kw. poprzedniego roku ogłoszonym w komunikacie prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Ten ustawowy mechanizm został zablokowany trzeci raz z rzędu.
Doprowadziło to do spadku wysokości sędziowskiej płacy. Pisze o tym w uzasadnieniu swojego wniosku prezes NSA. A to dlatego, że przeciętne wynagrodzenie brutto w II kw. 2022 r. ogłoszone w komunikacie prezesa GUS z 9 sierpnia 2022 r. wyniosło 6156,25 zł.
Z kolei I prezes SN zwraca uwagę na całkowite uzależnienie władzy sądowniczej od pozostałych władz, w tym przede wszystkim od władzy ustawodawczej. Jej zdaniem dzieje się tak dlatego, że zaskarżone przepisy opierają model kształtowania wynagrodzeń sędziowskich na uznaniowym - w danym roku - określeniu ich podstawy.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji DGP, wszystkie te trzy sprawy zostały połączone i mają być rozpatrywane w jednym postępowaniu, a decyzja TK ma zapaść w składzie pięcioosobowym. To istotna informacja, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że trybunał wypowiadał się już o podobnym problemie w 2012 r. (patrz: grafika), kiedy to również mieliśmy do czynienia z zamrożeniem płac sędziów. Wówczas jednak rozstrzygnął - stwierdzając konstytucyjność - w pełnym składzie.
- Decyzja o tym, że TK będzie teraz rozstrzygał o zamrożeniu sędziom wynagrodzeń w składzie pięcioosobowym, pozwala przypuszczać, że obecna linia orzecznicza dotycząca tego problemu zostanie utrzymana - uważa dr Kamil Stępniak, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. Jak bowiem tłumaczy, gdyby TK chciał przełamać pogląd wyrażony w orzeczeniu wydanym w pełnym składzie, to nie może tego zrobić inaczej niż przez orzeczenie również w pełnym składzie. Tak wynika z art. 37 pkt. 1 ust. 1 lit. e ustawy o organizacji i trybie postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2393). Zdaniem dr. Stępniaka na brak volty TK w tej sprawie mogą mieć wpływ również kwestie pozaprawne, takie jak chociażby sytuacja polityczno-społeczna.
- Pamiętajmy, że obecny rok jest rokiem wyborczym - zauważa warszawski konstytucjonalista. Choć równocześnie zaznacza, że nic nie jest jeszcze przesądzone.
- Może przecież być i tak, że skład orzekający w tej sprawie zostanie zmieniony i TK będzie jednak podejmował decyzję w pełnym składzie - mówi Kamil Stępniak.
Inaczej na tę kwestię patrzy Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Jego zdaniem orzeczenie przez TK w obecnej sytuacji o niekonstytucyjności braku waloryzacji nie oznaczałoby odstąpienia od poprzedniej linii orzeczniczej.
- TK w 2012 r. uznał bowiem, że zgodne z konstytucją jest incydentalne zamrożenie naszych wynagrodzeń. Podkreślił wówczas, że nie może stać się to stałą praktyką i musi wynikać z wyjątkowej sytuacji budżetowej. Natomiast obecnie mamy do czynienia z zablokowaniem waloryzacji już po raz trzeci z rzędu - przypomina sędzia Przymusiński. Sam jednak zaznacza, że stowarzyszenie nie pokłada wielkich nadziei w tym, co zrobi TK w tej sprawie.
- Dlatego też skupiliśmy się na akcji składania pozwów do sądów powszechnych o wyrównanie wynagrodzeń do poziomu, jaki wynika z ustawowego mechanizmu. Opracowaliśmy ich wzory, które obejmują również poprzedni rok - zauważa rzecznik Iustitii. Jego zdaniem sądy powinny rozstrzygać te sprawy, stosując bezpośrednio konstytucję, nie czekając na orzeczenie TK.
Pytany o to, ile takich pozwów trafiło lub trafi w najbliższym czasie do sądów, przyznaje, że stowarzyszenie nie prowadzi takich statystyk.
- Jednak po liczbie pytań, jakie kierowano do nas w tej sprawie, szacujemy, że takich pozwów zostanie złożonych kilkadziesiąt - informuje Przymusiński.
Warto również zauważyć, że KRS jako jedyna w swoim wniosku skarży również zamrożenie płac sędziom TK. A to oznacza, że członkowie TK będą podejmowali decyzję w sprawie, która dotyczy bezpośrednio ich interesów. Jednak zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał DGP, taka sytuacja jest nie do uniknięcia.
- Tak po prostu musi być. Nie ma bowiem w naszym systemie ustrojowym innego organu, który mógłby stwierdzić niekonstytucyjność danej normy - uważa dr Kamil Stępniak.
Podobnego zdania jest dr Paweł Skuczyński z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizujący się w zagadnieniach etyki prawniczej.
- Mamy tu do czynienia z sytuacją, w której rozstrzygnięcie sprawy będzie miało wpływ na interes grupowy samych sędziów. Rodzi to problemy, które nie mają dobrego rozwiązania - uważa ekspert. Jego zdaniem trudno w tej sytuacji mówić o podstawach do wyłączenia sędziego, ponieważ sprawa nie dotyczy interesu konkretnych osób.
- Zgodnie z istotą interesu grupowego rozstrzygnięcie może być korzystne lub niekorzystne dla każdego członka tej grupy, ale nie w sposób bezpośredni. Gdyby upatrywać w tym podstawy do wyłączenia sędziego, konieczna byłaby dyskwalifikacja wszystkich osób orzekających, a w konsekwencji organ nie mógłby wykonywać swoich kompetencji - uważa dr Skuczyński i dodaje, że z kolei przekazanie kompetencji w tym zakresie innemu organowi oczywiście nie jest możliwe ani ze względów ustrojowych, ani proceduralnych.
W opinii prawnika istnieją dwa sposoby minimalizowania ewentualnych wątpliwości co do bezstronności sędziów, które mogłyby powstać w społecznym odbiorze.
- Pierwszy ma charakter ustrojowy i nie działa u nas dobrze, choć jest standardowym rozwiązaniem demokratycznym i docelowo należy go rozwijać. Chodzi o rozwiązywanie konfliktów wynikających z interesów grupowych poprzez mechanizmy dialogu i partycypacji społecznej - tłumaczy Skuczyński. Drugi zaś jest związany z dochowaniem szczególnej staranności w ważeniu interesów znajdujących się w konflikcie.
- Staranność ta powinna przejawiać się m.in. w wyjątkowej dbałości o jakość komunikacji z opinią publiczną, a także jasnym sformułowaniu motywów orzeczenia i jego pisemnego uzasadnienia. Istotnym ich elementem powinno być wyjaśnienie, w jaki sposób osoby orzekające postępowały, aby zdystansować się od pozostających w tle interesów grupowych - kwituje prawnik.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama