Sąd Najwyższy uchylił wyrok dotyczący pomocy osobie podejrzanej w uzyskaniu tzw. listu żelaznego. Tym samym SN uwzględnił kasację Rzecznika Praw Obywatelskich wniesioną na korzyść skazanego mężczyzny i uniewinnił go od zarzutu utrudniania sprawy karnej.
"Nie stanowi występku poplecznictwa (utrudniania sprawy karnej - PAP) zachowanie, które nie wywiera ujemnego wpływu na postępowanie karne" - wskazał SN w przytoczonym w środę na stronie Biura RPO uzasadnieniu swojego orzeczenia uchylającego skazanie.
Jak zauważył SN, "nie można uznać, by działanie polegające na pośredniczeniu w wydaniu listu żelaznego - i finalne jego wydanie mimo braku przesłanek ustawowych do zastosowania tej instytucji - negatywnie wpływało na bieg postępowania karnego".
Według przepisów sąd może wydać oskarżonemu przebywającemu za granicą tzw. list żelazny, jeśli złoży on oświadczenie, że stawi się do sądu lub do prokuratora w wyznaczonym terminie pod warunkiem odpowiadania z wolnej stopy. List żelazny zapewnia oskarżonemu pozostawanie na wolności aż do prawomocnego ukończenia postępowania, jeśli nie utrudnia on postępowania karnego i stawia się na wezwania w sądzie i prokuraturze.
W sprawie, w której RPO złożył kasację, Sąd Okręgowy w Opolu w 2010 r. uznał oskarżonego za winnego 11 czynów. Jeden z nich polegał właśnie na tym, że miał on utrudniać postępowanie karne przeciwko innej podejrzanej osobie poprzez pośrednictwo "w uzyskaniu postanowienia sądu okręgowego o wydaniu tej osobie listu żelaznego - pomimo że nie było podstaw do takiego orzeczenia, bowiem podejrzany przebywał na terenie kraju". Po modyfikacji wyroku I instancji prawomocnie za ten jednostkowy zarzut wrocławski sąd apelacyjny wymierzył mężczyźnie w 2011 r. karę półtora roku pozbawienia wolności.
"Stan faktyczny sprawy - znajdujący odzwierciedlenie tak w opisie czynu przypisanego skazanemu, jak i w uzasadnieniu wyroku sądu odwoławczego - nie pozwala na uznanie, że jego zachowanie wyczerpało znamiona przestępstwa poplecznictwa" - zaznaczał w kasacji RPO. Podkreślał, że "wydanie listu żelaznego ze swej natury musiało się przyczynić do sprawniejszego i szybszego przeprowadzenia postępowania w stosunku do sprawcy, który uprzednio przecież się ukrywał".
RPO przypominał, że "zachowania kwalifikowane jako poplecznictwo muszą zmniejszać prawdopodobieństwo wydania wyroku skazującego wobec rzeczywistego sprawcy przestępstwa lub też zastosowania wobec niego określonych środków represji karnej".
Z argumentacją Rzecznika zasadniczo zgodził się Sąd Najwyższy. "W omawianym przypadku nie mamy w istocie do czynienia z zachowaniem utrudniającym czy udaremniającym postępowanie i jednocześnie obliczonym na to, by (oskarżony) uniknął odpowiedzialności karnej" - uznał SN.
Zdaniem sądów, które mężczyznę skazały, pomoc w uzyskaniu listu żelaznego uniemożliwiała zatrzymanie i wykonanie orzeczenia o jego tymczasowym aresztowaniu.
SN ocenił jednak, iż takie stanowisko sądów "było nietrafne o tyle, że nie brało pod uwagę celu takiego działania - wywołania dalekosiężnego skutku w postaci prawidłowego przeprowadzenia i zakończenia postępowania, po zakończeniu trwającej przeszkody w postaci niestawiennictwa i nieujęcia podejrzanego".
"Wydanie listu żelaznego dawało bowiem szansę na stawiennictwo oskarżonego przed organem procesowym w oznaczonym terminie, otwierając tym samym perspektywę na dalsze prawidłowe procedowanie w sprawie, pomimo że ukrywał się i pozostawał nieosiągalny dla organów ścigania" - wskazał SN.
W związku z tym - po stwierdzeniu, że zarzucony mężczyźnie czyn nie zawiera ustawowych znamion przestępstwa - Sąd Najwyższy uchylił wyrok w tym zakresie i uniewinnił mężczyznę od zarzutu poplecznictwa. Kasacja RPO odnosiła się tylko do tego jednego zarzutu i nie dotyczyła innych przestępstw, za które skazano mężczyznę. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
mja/ itm/