Pomaganie osobie podejrzanej w uzyskaniu tzw. listu żelaznego nie może być traktowane jako utrudnianie sprawy karnej - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich, który wniósł kasację od wyroku skazującego za pośredniczenie w uzyskaniu postanowienia sądu o wydaniu listu żelaznego".
"List żelazny jako swego rodzaju środek zapobiegawczy ma na celu zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania do czasu jego prawomocnego zakończenia, czyli do ostatecznego rozstrzygnięcia właśnie co do odpowiedzialności karnej" - wskazano w środę na stronie Biura RPO informując o wniesieniu kasacji w tej sprawie do Sądu Najwyższego.
Przypomniano też, że "istota tej instytucji (listu żelaznego - PAP), z którą wiąże się przecież szereg obowiązków i rygorów nakładanych na oskarżonego, prowadzi do wniosku, że list żelazny wydany nawet przy braku kompletu przesłanek to uzasadniających, skutkuje stworzeniem warunków dla prawidłowego przeprowadzenia postępowania karnego, czy jego prowadzenia w ogóle".
"Tym samym działania oskarżonego ani nie utrudniły postępowania karnego prowadzonego przeciwko innej osobie, ani nie były przejawem pomocnictwa w uniknięciu przez nią odpowiedzialności karnej" - zaznaczył RPO uzasadniając kasację w tej sprawie złożoną w SN.
Według przepisów sąd może wydać oskarżonemu przebywającemu za granicą tzw. list żelazny, jeśli złoży on oświadczenie, że stawi się do sądu lub do prokuratora w wyznaczonym terminie pod warunkiem odpowiadania z wolnej stopy. List żelazny zapewnia oskarżonemu pozostawanie na wolności aż do prawomocnego ukończenia postępowania, jeśli nie utrudnia on postępowania karnego i stawia się na wezwania w sądzie i prokuraturze.
W sprawie, w której RPO złożył kasację, sąd okręgowy w 2010 r. uznał oskarżonego za winnego 11 czynów. Jeden z nich polegał właśnie na tym, że miał on utrudniać postępowanie karne przeciwko innej osobie podejrzanej poprzez pośrednictwo "w uzyskaniu postanowienia sądu okręgowego o wydaniu tej osobie listu żelaznego - pomimo że nie było podstaw do takiego orzeczenia, bowiem podejrzany przebywał na terenie kraju". Prawomocnie za ten jednostkowy zarzut wymierzono mu karę półtora roku pozbawienia wolności.
"Stan faktyczny sprawy - znajdujący odzwierciedlenie tak w opisie czynu przypisanego skazanemu, jak i w uzasadnieniu wyroku sądu odwoławczego - nie pozwala na uznanie, że jego zachowanie wyczerpało znamiona przestępstwa poplecznictwa (utrudniania sprawy karnej - PAP)" - zaznaczył RPO.
Jak podkreślił "wydanie listu żelaznego ze swej natury musiało się przyczynić do sprawniejszego i szybszego przeprowadzenia postępowania w stosunku do sprawcy, który uprzednio przecież się ukrywał".
RPO zaznaczył, że "zachowania kwalifikowane jako poplecznictwo muszą zmniejszać prawdopodobieństwo wydania wyroku skazującego wobec rzeczywistego sprawcy przestępstwa lub też zastosowania wobec niego określonych środków represji karnej". "Okoliczności tej sprawy wskazują, że stan faktyczny ustalony przez sąd (...) nie daje podstaw do uznania, że działania oskarżonego pomogły innej osobie w uniknięciu tak rozumianej odpowiedzialności karnej" - wywodzi Rzecznik.
W związku z tym w kasacji zastępca RPO Stanisław Trociuk wniósł o uniewinnienie mężczyzny od popełnienia przestępstwa poplecznictwa. Kasacja nie dotyczy innych przestępstw, za które go skazano. (PAP)