Tajemnica zawodowa i kwestia konfliktów interesów są uznawane za filary etyki wykonywania zawodu, ale temu pierwszemu zagadnieniu poświęca się zwykle więcej uwagi. Mam nadzieję, że nowelizacja odwróci trochę tę tendencję - mówi dr Paweł Skuczyński.
dr Paweł Skuczyński, Katedra Filozofii Prawa i Nauki o Państwie Wydziału Prawa i Administracji UW
Na początku stycznia weszły w życie najnowsze zmiany w kodeksie etyki
radców prawnych. Czy są wystarczające?
Zmian jest bardzo dużo i dotyczą one w zasadzie każdej części
kodeksu. Towarzyszą im też zmiany w regulaminie wykonywania zawodu, które mają charakter dostosowujący. Część obu nowelizacji ma charakter redakcyjny i porządkujący, niektóre z nich ujednoliciły terminologię, ale wiele przyjętych zmian ma merytoryczny charakter i może się przyczynić do poprawy jakości pomocy prawnej świadczonej przez radców. Choć nie nazwałbym tej nowelizacji rewolucją w etyce zawodowej, bo pryncypia się nie zmieniły, na pewno należy docenić to, że zmiany dotknęły ważnych obszarów.
Porozmawiajmy więc o szczegółach. Wśród zmian, które właśnie weszły w życie, istotne znaczenie mają te dotyczące tajemnicy zawodowej i konfliktu interesów. Jak pan je ocenia?
Jeśli chodzi o tajemnicę zawodową, to chyba najbardziej istotną zmianą jest wprowadzenie nowego obowiązku dla radców: chodzi o sytuację, w której radca zostanie zwolniony z tajemnicy zawodowej, np. w postępowaniu karnym. Od wejścia w życie nowej regulacji radca będzie musiał informować o tym samorząd. To bardzo istotna zmiana, która pozwoli nie tylko gromadzić dane na temat liczby przypadków
zwolnienia z tajemnicy zawodowej, lecz także da samorządowi możliwość wspierania swoich członków. Analogiczne rozwiązanie obowiązuje obecnie w przypadku przeszukania. Inną ważną zmianą jest wyraźne przesądzenie, że radca biorący udział w negocjacjach również jest zobowiązany do zachowania poufności. I to zarówno wtedy, gdy występuje w roli negocjatora, jak i w przypadku, gdy jedynie doradza klientowi prowadzącemu negocjacje samodzielnie.
Odnoszę wrażenie, że
samorząd radcowski dostrzegł problem, o którym mówi się od dawna. Mam na myśli współpracę z kancelariami odszkodowawczymi. W kodeksie nie znalazł się co prawda żaden przepis, który mówiłby o zakazie pracy dla tego typu podmiotów, ale niektóre zmiany można byłoby potraktować jako, powiedzmy, inspirację.
Można wyróżnić trzy punkty, które mogą wpłynąć na współpracę radców z kancelariami odszkodowawczymi. Po pierwsze, wprowadzono wyraźny zakaz współpracy z tzw. podmiotami nieuprawnionymi, zwłaszcza spółkami kapitałowymi, które miałyby świadczyć pomoc prawną. Przepis przyjęto, bo samorząd doszedł do wniosku, że tego typu przypadki najczęściej prowadziły do obchodzenia przepisów dotyczących form wykonywania zawodu. Dodatkowo współpraca ze spółkami kapitałowymi często miała wpływ na relacje między radcą prawnym a jego klientem, w szczególności chodziło o możliwość ingerowania w
niezależność wykonywania zawodu. Po drugie, wprowadzono wyraźny zakaz korzystania z pośredników przy pozyskiwaniu klientów. Taki przepis obowiązywał już w przeszłości, potem go uchylono, by teraz do niego powrócić. Moim zdaniem słusznie, bo brak takiego zakazu tworzył lukę umożliwiającą nawiązywanie współpracy z podmiotami nieuprawnionymi. Po trzecie, podkreślono wyraźnie, że radca prawny nie może się dzielić wynagrodzeniem z innymi podmiotami. Ma to wyłączyć wszystkie prowizyjne sposoby kształtowania wynagrodzenia radcy we współpracy z podmiotami nieuprawnionymi.
Rozumiem, że jeśli radca nie zastosuje się do nowych regulacji i dalej będzie współpracował z podmiotami nieuprawnionymi, będzie musiał się liczyć z ewentualną odpowiedzialnością dyscyplinarną?
Tak. Jeszcze przed wejściem w życie nowelizacji toczyły się sprawy dotyczące tego typu współpracy. Zarzuty dotyczyły przede wszystkim naruszenia niezależności zawodu radcy prawnego, tajemnicy zawodowej i narażenia się na konflikt interesów. Od wejścia w życie nowelizacji, o której rozmawiamy, podstaw do wszczynania postępowań dyscyplinarnych jest zdecydowanie więcej. To w pełni uzasadnione, bo zwłaszcza przy współpracy ze spółkami kapitałowymi mamy do czynienia z pewnym trójkątem, w którym część wzajemnych uprawnień i obowiązków radcy prawnego oraz klienta przejmuje na siebie podmiot trzeci, co prowadzi do dużego zagrożenia dla interesów tego ostatniego.
Wróćmy jeszcze do zmian dotyczących konfliktu interesów. Nowelizacja kodeksu wprowadza wiele nowych sytuacji, o których do tej pory nie było mowy.
Oceniam to bardzo pozytywnie. Uważam, że są potrzebne, tak jak jest potrzebne coraz bardziej poważne traktowanie konfliktu interesów. Tajemnica zawodowa i kwestia konfliktu interesów są uznawane za filary etyki wykonywania zawodu, ale temu pierwszemu zagadnieniu poświęca się zwykle więcej uwagi. Mam nadzieję, że nowelizacja odwróci tę tendencję.
Pozytywnie oceniam zwłaszcza to, że o wiele wyraźniej zdefiniowano konflikt interesów. Wprowadzono też konieczność badania konfliktu interesów przed podjęciem sprawy. Do tej pory ten obowiązek był w pewien sposób dorozumiany. Dzięki tej zmianie nikt nie będzie już miał wątpliwości, że musi wypracować procedurę i przeprowadzić tego typu test. Ma temu służyć m.in. obowiązek prowadzenia rejestru klientów wprowadzony przez nowy regulamin. Niektórzy wyrażali obawę, że to będzie dodatkowy ciężar dla radców, ale przy dużej elastyczności dotyczącej form i sposobów jego prowadzenia oraz przy możliwościach współczesnej technologii szybko stanie się to częścią rutynowej praktyki i nie wygeneruje dodatkowych kosztów. A nie wyobrażam sobie efektywnego badania konfliktu interesów przez bazowanie na pamięci radcy lub przeglądanie akt.
Kodeks mierzy się też z problemem tzw. przypisania konfliktu interesów, czyli z sytuacją, w której jeden z prawników pracujących wspólnie z innymi, np. w spółce, jest dotknięty konfliktem. Przesądzono, że to uniemożliwia prowadzenie sprawy również pozostałym radcom. Jest jednak istotny wyjątek - zakłada on uzyskanie świadomej zgody klienta i stworzenie tzw. bariery informacyjnej w kancelarii. Takie bariery popularnie nazywa się „chińskimi murami”. Jeżeli radca spełni oba te warunki, konflikt interesów nie będzie przeszkodą. To bardzo nowoczesna i potrzebna regulacja, która likwiduje stan niedomówienia, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory.
A czy są jeszcze kwestie, nad którymi samorząd powinien się pochylić, ale nie zrobił tego w momencie uchwalania nowelizacji?
Zabrakło mi przede wszystkim podjęcia tematu wynagrodzenia radcy prawnego. Podczas dyskusji w samorządzie zawodowym proponowałem zmianę modelu regulacji dotyczącej wynagrodzenia stosunkowego, czyli success fee, obecnie dopuszczalnego jedynie jako świadczenie dodatkowe. Dziś przy braku jakichkolwiek ograniczeń kwotowych lub procentowych zastrzeżenie, że chodzi o wynagrodzenie dodatkowe, jest często fikcyjne. Znane są przecież sprawy, w której strony umawiają się na wynagrodzenie podstawowe w wysokości kilkuset złotych, a wynagrodzenie stosunkowe wynosi kilkaset tysięcy. Warto byłoby wprowadzić rozwiązania na wzór obowiązujących w innych krajach i przesądzić np., że wynagrodzenie stosunkowe może być jedynym świadczeniem, ale nie powinno przekroczyć 20 proc. kwoty zasądzonej na rzecz klienta. To pomagałoby finansować spory cywilne w tych przypadkach, w których klienci nie są w stanie samodzielnie pozyskać środków na pomoc prawną, i nie doprowadzałoby do sytuacji, w której wynagradzanie radcy odbywałoby się kosztem kompensacji dla klienta. Liczę na to, że samorząd wróci do tej dyskusji w przyszłości. ©℗