Piłka w meczu o wynagrodzenia pośredników nadal jest po stronie polskich sądów - piszą prof. dr hab. Ewa Rott-Pietrzyk, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i dr Mateusz Grochowski, Instytut Maxa Plancka w Hamburgu.

Wwyroku z 13 paź dziernika 2022 r., C-64/21 (Rigall Arteria Management przeciwko Bankowi Handlowemu w Warszawie), TSUE po raz pierwszy od dłuższego czasu wypowiedział się w sprawie wykładni dyrektywy 86/653/EWG o pośrednikach handlowych. Polski sąd (Izba Cywilna SN) zadał pytanie o wykładnię tych przepisów na kanwie sprawy, w której pośrednik dochodził od swojego byłego zleceniodawcy nierozliczonych – jego zdaniem – świadczeń prowizyjnych. Roszczenie to obejmowało m.in. prowizję od interesów pośrednich, przysługującą od kolejnych umów tego samego rodzaju zawartych z klientami pozyskanymi przez agenta. Ta część wynagrodzenia pośrednika ma w praktyce szczególne istotne znaczenie, gdy umowa zawarta za pośrednictwem agenta może być ponawiana w przyszłości. Dotyczy to wielu usług finansowych (w sektorze bankowym), inwestycyjnych, telekomunikacyjnych czy ubezpieczeniowych. W takich sytuacjach prowizja od interesów pośrednich pozwala agentowi na udział w zysku wygenerowanym na skutek jego pośrednictwa w dłuższej perspektywie, gdy została nawiązana trwała współpraca między dającym zlecenie i klientem.
Prawo do prowizji tego typu zostało wprowadzone w art. 761 par. 1 k.c. implementującym art. 7 ust. 1 lit. b dyrektywy. Żaden z tych przepisów nie stwierdza wprost, czy uprawnienie agenta może zostać w umowie stron wyłączone – a więc, czy leżąca u jego podstaw norma ma charakter dyspozytywny czy kogentny. Rozstrzygając tę wątpliwość, TSUE opowiedział się za dyspozytywnym charakterem normy, dopuszczając wyłączenie prawa agenta prowizji od interesów pośrednich. Co jednak orzeczenie to oznacza dla wykładni art. 761 par. 1 k.c.? Wbrew pozorom odpowiedź nie jest oczywista.

W sprawie Rigall

Naszym zdaniem – podobnie jak w stanowisku Komisji Europejskiej w postępowaniu w sprawie Rigall – omawiany przepis dyrektywy powinien być rozumiany jako regulacja kogentna, wyłączająca dopuszczalność pozbawienia agenta prowizji od interesów pośrednich. W wyroku z 13 października 2022 r. trybunał zajął łagodniejsze stanowisko, opowiadając się za większą swobodą państw członkowskich w kształtowaniu wynagrodzenia agenta (choć, jak jeszcze zobaczymy, niekoniecznie za większą swobodą samych stron umowy agencyjnej). Uzasadniono to przede wszystkim genezą przepisu – w ostatecznym brzmieniu usunięto z niego fragment determinujący jego kogentny charakter. Stwierdzenie o bezwzględnie wiążącym bądź semiimperatywnym charakterze pozostawiono natomiast w wielu innych przepisach o wynagrodzeniu agenta (art. 7–12 dyrektywy). Zdaniem trybunału uzasadnia to a contrario uznanie art. 7 ust. 1 lit. b za względnie wiążący. W opinii TSUE dyskusyjna jest także możliwość ochrony agenta za pośrednictwem bezwzględnie wiążącego charakteru normy. Obowiązek każdorazowej wypłaty prowizji od interesów pośrednich mógłby bowiem prowadzić do prób rekompensowania poniesionych strat kosztem samych agentów przez obniżanie wysokości innych świadczeń lub rezygnację z zawierania umów agencyjnych.

Harmonizacja minimalna

Podobnie jak wiele aktów unijnego prawa prywatnego dyrektywa 86/653 została oparta na modelu harmonizacji minimalnej. W ramach tego mechanizmu prawo unijne wyznacza jedynie podstawowy standard ochrony pośrednika, a państwa członkowskie mogą ukształtować jego sytuację w sposób bardziej dla niego korzystny. Opierając się na takim założeniu, dyrektywa zmierza więc jedynie do harmonizacji bazowego poziomu ochrony, a nie ujednolicenia przepisów o umowie agencyjnej między państwami członkowskimi. Zapewnia to elastyczność przekładającą się na możliwość bardziej precyzyjnego dopasowania krajowej regulacji do różnych tradycji prawnych oraz – co istotne – lokalnych uwarunkowań ekonomicznych.

Pułapki wyroku Rigall

Mimo pozornie jednoznacznego brzmienia orzeczenie w sprawie Rigall stawia przed polskimi sądami dość złożone zadanie i wymaga ominięcia co najmniej dwóch pułapek, w które można wpaść przy dosłownym odczytaniu konkluzji wyroku. Kluczowe znaczenie ma odpowiedź na pytanie, co w istocie miał na myśli trybunał, gdy mówił o dyspozytywności art. 7 ust. 1 lit. b dyrektywy. Normy dyspozytywne w dyrektywach o charakterze minimalnym formułują jedynie sugestię dla ustawodawcy krajowego, który może wprowadzić w to miejsce bardziej rygorystyczne rozwiązanie. Możliwość ta obejmuje także sądy, które mogą określić charakter przepisu krajowego implementującego dyrektywę w drodze wykładni.
Przez ten pryzmat należy odczytywać istotę wyroku w sprawie Rigall. Stwierdza on jedynie (lub „aż”), że dyrektywa nie wymaga od państw członkowskich, aby prowizja od interesów pośrednich była obowiązkowym świadczeniem wypłacanym agentowi. Równocześnie jednak wyrok ten nie wkracza w swobodę regulacyjną państw członkowskich (w związku z minimalnym charakterem dyrektywy). W konsekwencji ustawodawcy krajowi mogą ukształtować prowizję od interesów pośrednich jako rozwiązanie dyspozytywne albo kogentne i utrzymać lub podnieść poziom ochrony pośrednika przewidziany w dyrektywie.
W ten sposób można przejść obok pierwszej z pułapek, do jakich prowadzi wyrok w sprawie Rigall. Orzeczenie to przesądza jedynie o charakterze normy zawartej w dyrektywie, nie rozstrzyga natomiast o charakterze normy krajowej. Określenie charakteru tej ostatniej należy przede wszystkim do polskiego ustawodawcy, a jeśli nie nastąpi to w sposób niebudzący wątpliwości, obowiązek ten zostaje przeniesiony na sąd. W rezultacie na polskich sędziów spadnie konieczność samodzielnego stwierdzenia charakteru art. 761 par. 1 k.c.
Prowadzi to do drugiej z pułapek, jakie mogą się kryć w orzeczeniu w sprawie Rigall. Wbrew pozorom nie wypowiada się ono wprost o przesłankach, jakie polski sąd powinien wziąć pod uwagę, określając charakter omawianej normy. TSUE stwierdził w tym przypadku jedynie prawo ustawodawcy i sądów krajowych do samodzielnego określenia, czy prowizja od interesów pośrednich powinna przysługiwać agentowi w każdej sytuacji, czy też może być modyfikowana w umowie. Trybunał zauważył wprawdzie, że kogentny charakter art. 7 ust. 1 lit. b dyrektywy nie musi być skutecznym instrumentem ochrony agenta, dotyczy to jednak wyłącznie poziomu dyrektywy, nie zaś prawa krajowego. Prawo to bowiem wymaga samodzielnej oceny, czy w warunkach ekonomicznych danego państwa członkowskiego prowizja od interesów pośrednich powinna być stałym uprawnieniem agenta czy też ma pozostać w gestii stron. Innymi słowy – to sąd krajowy powinien rozważyć skutki uznania danej normy za dyspozytywną lub kogentną, biorąc pod uwagę kontekst krajowego systemu prawnego i realia rynku pośrednictwa.

Zadanie dla polskich sądów

Sprawa, w której zostało przedstawione pytanie prejudycjalne, oczekuje obecnie na decyzję SN. W ten sposób orzeczenie TSUE stworzyło rzadką okazję do samodzielnej wykładni polskiej regulacji – i nadania jej treści, która najlepiej pasowałaby do specyfiki polskiego rynku pośrednictwa. W przeciwieństwie do niektórych innych państw członkowskich UE, w których agenci działają zwykle jako niezależni pośrednicy, w Polsce przeważająca część tego sektora opiera się na strukturalnym podporządkowaniu agentów oraz na częstym nadużywaniu przewagi przez dających zlecenie. Ujawnia się to przede wszystkim w sposobie kształtowania wynagrodzeń agentów oraz przerzucaniu na nich nieproporcjonalnie ryzyk (co wtórnie także odbija się na poziomie ich zysku z umowy). W konsekwencji konieczność ochrony agenta – którą w swoim stanowisku w sprawie Rigall jasno podkreśliła KE – w polskich realiach jest szczególnie ważkim zadaniem.
Czy (jak twierdzi TSUE) obowiązek wypłacenia prowizji od interesów pośrednich rodzi ryzyko obniżenia innych elementów wynagrodzenia agenta? Naszym zdaniem w polskich realiach jest to mocno dyskusyjne. Poszczególne składniki świadczeń wypłacanych agentowi (w szczególności podstawowa stawka prowizji oraz zwrot kosztów) nie mogą być ustalane w pełni swobodnie, a istniejące już orzecznictwo formułuje punkty odniesienia pozwalające ocenić, czy wynagrodzenie nie zostało niesłusznie zaniżone. W konsekwencji możliwość powiększania jednych składników prowizji kosztem innych jest w praktyce poważnie ograniczona.
Swoboda, jaką wyrok w sprawie Rigall pozostawia polskim sądom, jest bardzo szeroka, choć jednocześnie stawia istotne wyzwanie. Wymaga ono nie tylko interpretacji tego przepisu z uwzględnieniem specyfiki krajowego rynku, lecz także z poszanowaniem ochronnej aksjologii przepisów o umowie agencyjnej. U jej podstaw leży założenie o systemowej słabości pośrednika, a tym samym (co kilkakrotnie już potwierdzał sam SN) przepisy składające się na kodeksowe ramy umowy agencyjnej służą przede wszystkim przywróceniu zachwianej równowagi siły rynkowej stron. Pogląd, jaki ukształtuje się na tle art. 761 par. 1 k.c. w polskim orzecznictwie, jest trudny do przewidzenia. Z całą jednak pewnością rozstrzygnięcie SN na długo ukształtuje jeden z istotnych elementów wpływających na sytuację pośrednika, określając faktyczny poziom ochrony jego interesów. ©℗