W naszych czasach nie mamy najmniejszego wpływu na sądy. Proszę pytania kierować do Sądu Najwyższego i I prezes SN - powiedział w sobotę w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki, pytany o niedawną decyzję ETPC w sprawach sędziego Waldemara Żurka.

Premier Mateusz Morawiecki w sobotę w Gdańsku wziął udział w spotkaniu komitetu węglowego. Po nim odpowiadał na pytania dziennikarzy - pytany był m.in. o byłego rzecznika prasowego KRS, sędziego Waldemara Żurka i ostatnie decyzje europejskiego trybunału w jego sprawach.

Jak informowały media we wtorek, Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w ramach zabezpieczenia nakazał, aby na razie, do czasu rozpoznania spraw wniesionych przez sędziego Żurka, nie były rozpoznawane dwie skargi nadzwyczajne Prokuratora Generalnego skierowane do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN w sprawach orzeczeń zapadłych w sporach między sędzią Żurkiem, a jego byłą małżonką. W opublikowanym piśmie ETPC, które otrzymali pełnomocnicy sędziego, wskazano, że w skład tej izby SN wchodzą sędziowie "mianowiani z naruszeniem" Konwencji o ochronie praw człowieka.

W sobotę dziennikarz zapytał premiera Morawieckiego, czy po wtorkowej decyzji zabezpieczającej wydanej przez ETPC i wstrzymującej działalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej w dwóch sprawach dotyczących sędziego Żurka, Polska podporządkuje się temu nakazowi.

Premier podkreślił w odpowiedzi, że to pytanie należy skierować do I prezes Sądu Najwyższego. "W naszych czasach nie mamy najmniejszego wpływu na sądy" - zaznaczył Morawiecki.

Jednocześnie szef rządu przypomniał sprawę z 2012 r. - wówczas gdańskiego sędziego Ryszarda Milewskiego, do którego - jak mówił premier - zadzwonił dziennikarz podający się za pracownika kancelarii premiera Donalda Tuska. "Poprosił go o przydzielenie sprawy do odpowiedniego sędziego, a to była sprawa niezwykle ważna, bo dotyczyła Amber Gold. I ten dyspozycyjny sędzia wobec kancelarii pana Tuska zgodził się na przydzielenie tej sprawy" - podkreślił Morawiecki.

Premier dodał, że "tak wyglądały sądy w czasach naszych poprzedników".

Sędzia Milewski, jako prezes gdańskiego sądu, miał w ujawnionej w mediach rozmowie telefonicznej wyrazić gotowość ustalenia dogodnego dla ówczesnego premiera Donalda Tuska terminu posiedzenia aresztowego ws. prezesa Amber Gold Marcina P. i gotowość wydelegowania sędziów gdańskich na spotkanie z premierem, by zapoznać go ze sprawami dot. szefa firmy. Po ujawnieniu tej rozmowy Milewski został odwołany z funkcji prezesa i ukarany dyscyplinarnie przeniesieniem do białostockiego sądu. (PAP)

autorzy: Piotr Mirowicz, Marcin Jabłoński

pm/ mja/ mmu/