Dwie kobiety, które stanęły na drodze marszu środowisk narodowych 11 listopada 2017 r. we Wrocławiu, nie dopuściły się zakłócenia legalnego zgromadzenia, tylko protestowały przeciw kontrowersyjnym poglądom prezentowanym podczas tej manifestacji - uznał RPO, wnosząc kasację ws. tych kobiet.
"Obwinione realizowały gwarantowane konstytucyjnie prawo do wyrażania, w pokojowy sposób i bez żadnej agresji, stanowiska w debacie publicznej" - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich.
Sprawa - o której w poniedziałek poinformowało Biuro RPO - dotyczy kobiet, które obwiniono o to, że 11 listopada 2017 r. we Wrocławiu, stojąc na jezdni, blokowały trasę przemarszu, czym przeszkodziły w przebiegu niezakazanego zgromadzenia z okazji Święta Niepodległości. Przemarsz był zgłoszony przez środowiska narodowe. Kodeks wykroczeń przewiduje za taki czyn karę ograniczenia wolności albo grzywny.
Sąd rejonowy w 2018 r. uznał obie kobiety za winne wykroczenia, choć odstąpił od wymierzenia kary. Takie orzeczenie utrzymał sąd okręgowy. Sądy uznały, że zachowanie kobiet nie dotyczyło "ani przekonań politycznych, ani religijnych, a wolą obwinionych nie było głoszenie swoich poglądów, lecz przeszkodzenie uczestnikom marszu w swobodnym przejściu ulicami miasta".
Z uznaniem winy w tej sprawie nie zgodził się RPO. Zaznaczył, że uczestnikami marszu, na drodze którego stanęły obie kobiety, były m.in. osoby znane z kontrowersyjnych wystąpień. "Jak ustalił sąd po przeprowadzeniu postępowania dowodowego, część uczestników marszu prezentowała hasła skrajnie nacjonalistyczne, treści i symbole o charakterze faszystowskim oraz inne stanowiące tzw. mowę nienawiści" - wskazał Rzecznik.
Jak zrelacjonował, obwinione, wraz z ok. 20-30 innymi osobami, stanęły w poprzek jezdni na trasie przemarszu. "Miały transparenty i wznosiły hasła wskazujące na to, że sprzeciwiają się prezentowanym przez część uczestników treściom. Były to m. in. hasła: Tu są granice przyzwoitości, Precz z faszyzmem, Polska wolna od faszyzmu" - przekazał. Przemarsz musiał się na chwilę zatrzymać, a policjanci otoczyli grupę kontrmanifestujących, zmuszając ich do przesunięcia się na bok.
Jak podkreśla RPO, niepodobna jednak traktować zachowania obwinionych jako wyłącznie nakierowanego na utrudnianie przemieszczania się zgromadzenia. "Zasadniczym celem ich zachowania było wzbudzenie w społeczeństwie sprzeciwu wobec niektórych haseł podnoszonych podczas marszu" - wskazał Rzecznik.
Ponadto - jak argumentuje RPO - z zapisu wideo wynika, że "grupa kontrmanifestantów stanęła w poprzek jezdni, gdy osoby idące na czele marszu były jeszcze w odległości przynajmniej kilkudziesięciu metrów, tak więc nie można uznać takiego zachowania za przeszkadzanie".
W związku z tym w kasacji, podpisanej przez zastępcę RPO Stanisława Trociuka i wniesionej do Sądu Najwyższego, wniesiono o uchylenie wyroku sądu okręgowego i uniewinnienie obu obwinionych.
W innym z procesów dotyczących wydarzeń związanych z manifestacjami 11 listopada 2017 r. we Wrocławiu tamtejszy sąd okręgowy latem 2019 r. utrzymał wyrok uniewinniający dwoje Obywateli RP, którzy stanęli na trasie przemarszu narodowców. Zdaniem sądu zachowanie obwinionych stanowiło symboliczny protest wobec uczestników marszu i nie było czynem społecznie szkodliwym. (PAP)