- Dysponentem realnej władzy stały się gremia partyjne, to się bardzo nasiliło za czasów PiS, a nie jest ani zdrowe, ani bezpieczne - uważa dr Jacek Sokołowski, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. wymiaru sprawiedliwości,
Co pan sądzi o ujawnionym w poniedziałek w mediach społecznościowych kolejnym e-mailu ministra Michała Dworczyka, w którym ten relacjonuje premierowi spotkanie z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską, informuje go o odroczeniach terminów w sprawach, które mogą oznaczać miliardowe skutki dla
budżetu państwa. Czy tak powinny wyglądać relacje na styku władzy wykonawczej i sądowniczej?
Na pewno nie. Jednak na początku muszę poczynić jedno ważne zastrzeżenie. Zajmujemy się czymś, co najprawdopodobniej ujawniły służby rosyjskie lub białoruskie w celu destabilizowania sytuacji w naszym kraju. Nie ukrywam, mam więc pewien kłopot z dyskutowaniem o tzw. e-mailach Dworczyka. One nie zostały ujawnione w ramach normalnej działalności dziennikarzy czy sygnalistów i to rzutuje na ich wiarygodność. Jednocześnie mam niestety silne poczucie, że te e-maile są w większości autentyczne; wiele na to wskazuje.
dr Jacek Sokołowski, ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. wymiaru sprawiedliwości, adiunkt w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego
/
Materiały prasowe
I mam też poczucie, że zagrożeń dla bezpieczeństwa państwa, które wiążą się z ujawnianiem tych e-maili, by nie było, gdyby pewne osoby pilnowały elementarnych zasad bezpieczeństwa dotyczących korespondencji służbowej - i zakładając prawdziwość ujawnianych
informacji - problemu dla bezpieczeństwa Polski nie byłoby, gdyby bohaterowie tych wiadomości zachowywali się inaczej.
Przyjmując jednak założenie, że te e-maile są prawdziwe, to świadczą one o nie najlepszym kształcie aktualnych stosunków między najwyższymi organami państwa. Sąd konstytucyjny, jeżeli ma pełnić swoją funkcję, musi być niezależny. Ja nie miałbym pretensji do Prawa i Sprawiedliwości, gdyby to ugrupowanie chciało zlikwidować TK. Możemy sobie powiedzieć, że nie chcemy Trybunału Konstytucyjnego, nie chcemy kontroli konstytucyjności i znosimy ten
sąd.
Tylko że w tym celu trzeba byłoby zmienić konstytucję.
To prawda. Ale PiS wcale tego nie powiedział, tylko udaje, że TK mamy. Tymczasem nie trzeba sięgać do żadnych e-maili Dworczyka, by dojść do wniosku, że TK w obecnym kształcie jest organem całkowicie podporządkowanym władzy partii. Bo dysponentem realnej władzy politycznej stały się gremia partyjne i to się bardzo nasiliło za czasów PiS. Nie organy państwowe, tylko ludzie zajmujący określoną pozycję w partii, przede wszystkim Jarosław Kaczyński, czyli centralny ośrodek dyspozycji politycznej, jak lubi o sobie mówić. To nie jest zdrowa sytuacja ani bezpieczna, jak również nie sprzyja to dobremu funkcjonowaniu państwa.
Bo mamy do czynienia z ukształtowaniem porządku pozakonstytucyjnego? Bo nie ma w konstytucji takiego organu jak prezes partii rządzącej.
Ostrożnie. System polityczny to nie jest, jak uważają prawnicy,
konstytucja ustawy i regulaminy. System polityczny to jest całość zachowań, których część nie podlega regulacji normatywnej, i to właśnie te zachowania wypełniają system treścią. Nigdy żaden system polityczny nie składa się tylko z regulacji prawnych i ludzi, którzy jak automaty je wykonują. To takie wyobrażenie prawników, które jest im potrzebne do tego, aby stosować prawo, natomiast nie jest to realny opis rzeczywistości. Zawsze jest sfera pewnego rodzaju relacji nieformalnych, uzusów, zwyczajów i praktyk, która w jakiś sposób uzupełnia, a czasami nawet zmienia pewne normy konstytucyjne. Nie ma takiej jasnej, jednoznacznej granicy, że możemy powiedzieć: do tej linii działania są akceptowalne z punktu widzenia państwa prawa, a za nią już na pewno nie. Istnieją nieformalne relacje w obrębie elit politycznych, istniały i będą istnieć. Natomiast to, kiedy one przekraczają jakąś masę krytyczną, poza którą państwo staje się tylko bezwolnym instrumentem w ręku partii, to jest kwestia ocenna. Czytając te e-maile mam wrażenie, że ta granica już dawno została przekroczona. Cały aparat państwowy zostaje podporządkowany ośrodkom decyzyjnym w łonie partii. A to jest niebezpieczne nie ze względu na jakieś abstrakcyjne wartości, tylko zwyczajnie dlatego, że interes partyjny nie jest tożsamy z interesem państwa.
Warto dodać, że zarówno stara ustawa o TK, jak i obecna, wprowadzona już za czasów tzw. dobrej zmiany, ustawa o organizacji i trybie postępowania przed TK obliguje wręcz prezesa TK, aby występował do Rady Ministrów o opinię, jeśli orzeczenie może wywołać skutki wiążące się z nakładami finansowymi nieprzewidzianymi w budżecie. Pytanie, czy nie powinno się to odbywać drogą formalną?
Przede wszystkim powinno się odbywać drogą transparentną i z zachowaniem jakiejś miary. Bo zastanówmy się, po co są
sądy konstytucyjne. One mają służyć jako bezpiecznik, który nie pozwoli demokracji przerodzić się w dyktaturę i będą chronić obywateli przed naruszaniem ich praw przez pozostałe władze. Takie jest oficjalne uzasadnienie ich istnienia, ale z perspektywy socjologii polityki wygląda to nieco inaczej: sąd konstytucyjny służy rozwiązaniu paradoksu współczesnego państwa, który polega na tym, że nie da się rządzić państwem bez prawników, ale jednocześnie, żeby nim skutecznie rządzić za ich pośrednictwem, to prawnicy muszą mieć szeroki zakres autonomii. I to jest wewnętrzna sprzeczność. Bo jeśli ci prawnicy będą autonomiczni, to będą mogli pozostałe władze w niektórych miejscach blokować.
W cywilizacji euroatlantyckiej ukształtował się model, w którym politycy zgadzają się zostawić sędziom tę władzę blokowania decyzji politycznych, pod warunkiem że sędziowie korzystają z niej rozważnie i z umiarem. W zamian za to politycy dostają od tak rozumianej korporacji sędziowskiej, czy szerzej prawniczej, niesłychanie cenną rzecz - legitymizację. Bo legitymizacja władzy w tradycji euroatlantyckiej państwa demokratycznego opiera się na dwóch elementach. Na tym, że władza pochodzi z wyborów, oraz na tym, że ta władza uznaje nadrzędność prawa nad sobą. I aby to wymaganie, że władza działa tylko na podstawie i w granicach prawa, nie było tylko pustym frazesem, to sędziowie muszą mieć autonomię. A w Polsce PiS udało się złamać władzę TK i go podporządkować, a jednocześnie uznać, że sądownictwo nie będzie pełniło funkcji legitymizującej, którą w demokratycznym państwie prawa pełni. I okazało się, że nikomu to nie przeszkadza. Co miało swoje przyczyny w historii transformacji i roli, jaką odegrali w niej sędziowie.
Czy informacja o tym, że przychodzi przedstawiciel władzy wykonawczej do prezes TK, być może po to by, negocjować odsunięcie w czasie wydania wyroków korzystnych dla obywateli, tych najsłabszych, zrobi według pana jakieś wrażenie na opinii publicznej?
Jeśli ten e-mail jest prawdziwy, to jest to sytuacja skandaliczna. Nawet nie tyle ze względu na to, jakich orzeczeń dotyczy, tylko ze względu na fakt, że ewidentnie TK ustalał, co z nimi zrobić tak, żeby było to wygodne dla władzy. Czy to się odbije w jakiś sposób na notowaniach PiS, czy reakcjach społeczeństwa? Nie sądzę.
W przeszłości też przy wielu sprawach były wątpliwości, czy TK orzeka o zgodności z konstytucją, czy z budżetem.
Teraz to już raczej nie mamy wątpliwości, w jaki sposób orzeka. Charakterystyczne jest to, że większość Polaków, w tym również wyborców PiS, np. po orzeczeniu w sprawie aborcji miało pretensje do partii, a nie do TK o treść tego orzeczenia. Dla wszystkich było jasne, że TK jest przedłużeniem partii rządzącej. Tylko najwyraźniej duża część Polaków nie przejmuje się tym, że ta instytucja została zawłaszczona. Nawet zaryzykowałbym tezę, że większości to nie przeszkadza, bo mam wrażenie, że wyborcom opozycji w mniejszym stopniu przeszkadza to, że trybunał został zawłaszczony, niż to, że został zawłaszczony przez niewłaściwą ich zdaniem stronę. Dlatego spodziewam się, że jeśli PiS przegra wybory, to nie nastąpi odbudowa jakiegoś ułomnego państwa prawa, tylko sytuacja się pogorszy. Bo będzie odbicie wahadła w drugą stronę, a nie budowa realnych demokratycznych standardów. Większość Polaków wcale nie oczekuje nadrzędności prawa nad władzą.
Wczoraj pojawiła się informacja o tym, że przedstawiciele opozycji składają zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. Czy mamy do czynienia z naruszeniem przepisów, czy tylko dobrych obyczajów?
Nie jestem karnistą, ale można się zastanawiać, czy któraś z osób uczestniczących w tych rozmowach nie przekroczyła swoich uprawnień, a więc czy nie doszło do popełnienia przestępstwa z art. 231 kodeksu karnego. Można się zastanawiać, czy zachowanie premiera nie było deliktem konstytucyjnym, bo przecież minister Dworczyk był tylko posłańcem. Trzeba jednak pamiętać, że pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sędziego TK wymaga uchylenia immunitetu, co na ten moment wydaje się nieprawdopodobne. ©℗
Rozmawiał Piotr Szymaniak
Jak trybunał (nie) rozstrzygał
Sprawa emerytur kobiet z rocznika 1953 (P 20/16)
- 25 sierpnia 2016 r. - Sąd Okręgowy w Szczecinie zadaje pytanie prawne trybunałowi
- 23 grudnia 2016 r. - stanowisko w sprawie zajmuje rzecznik praw obywatelskich
- 27 września 2017 r. - stanowisko składa prokurator generalny
- 8 lutego 2018 r. - stanowisko składa marszałek Sejmu, co oznacza, że są już wszystkie niezbędne stanowiska uczestników postępowania
- 7 stycznia 2019 r. - domniemane spotkanie Michała Dworczyka z Julią Przyłębską
- 6 marca 2019 r. - wyrok trybunału 10 lipca 2020 r. - wejście w życie ustawy wykonującej wyrok.
Sprawa świadczenia pielęgnacyjnego dla opiekuna osoby niepełnosprawnej będącego na rencie (SK 2/17)
- 1 września 2016 r. - skarga konstytucyjna
- 14 kwietnia 2017 r. - stanowisko prokuratora generalnego
- 29 września 2017 r. - stanowisko marszałka Sejmu
- 7 stycznia 2019 r. - domniemane spotkanie Michała Dworczyka z Julią Przyłębską
- 10 stycznia 2019 r. - termin rozprawy odwołany i odroczony do 19 lutego
- 19 lutego 2019 r. - termin rozprawy odwołany bez podania nowego
- 26 czerwca 2019 r. - wyrok trybunału.
Sprawa dotycząca służebności przesyłu (P 10/16)
- 1 kwietnia 2016 r. - kolejne pytanie prawne Sądu Rejonowego w Grudziądzu
- 1 lipca 2016 r. - stanowisko rzecznika praw obywatelskich
- 28 lipca 2016 r. - pytania prawne Sądu Rejonowego w Brodnicy
- 6 października 2016 r. - stanowisko prokuratora generalnego
- 23 lutego 2017 r. - stanowisko marszałka Sejmu
- 2017 r. - zmiana składu orzekającego
- maj 2017 r. - skierowanie pytania do Rady Ministrów o skutki finansowe orzeczenia
- listopad 2017 r. - kolejna zmiana składu orzekającego
- 7 stycznia 2019 r. - domniemane spotkanie Michała Dworczyka z Julią Przyłębską. Sprawa do tej pory nierozstrzygnięta. ©℗