Projektowana zmiana kodeksu ma uniemożliwić sądom łagodniejsze traktowanie sprawców z uwagi na ich dotychczasową „czystą kartę”. Sędziowie mają skrajnie odmienne opinie na temat pomysłu rządzących.

Ostatnio szerokim echem odbiło się ustne uzasadnienie wyroku w sprawie Beaty Kozidrak, sądzonej za jazdę w stanie nietrzeźwości (2 promile alkoholu we krwi). Sędzia Agata Pomianowska z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa za okoliczności łagodzące uznała wcześniejszą niekaralność wokalistki oraz jej niekwestionowany dorobek artystyczny. Choć oburzenie opinii publicznej skupiło się na kuriozalnym wskazaniu zasług dla kultury popularnej, to także potraktowanie niekaralności jako okoliczności łagodzącej może budzić wątpliwości.
W ustnych motywach sędzia Pomianowska stwierdziła, że przez 40 lat oskarżona nie popełniła żadnego wykroczenia. Na gruncie kodeksu wykroczeń ten fakt byłby bez wątpienia powodem do wymierzenia łagodniejszej kary, ponieważ w art. 33 zawierającym ogólne dyrektywy wymiaru kary par. 3 wprost wymienia okoliczności łagodzące. Wśród nich w pkt. 3 mamy „prowadzenie przez sprawcę nienagannego życia przed popełnieniem wykroczenia i wyróżnianie się spełnianiem obowiązków, zwłaszcza w zakresie pracy”. Sprawa dotyczyła jednak przestępstwa, a kodeks karny nie definiuje wprost okoliczności łagodzących (obciążających zresztą też nie). Branie pod uwagę wcześniejszej niekaralności to kwestia utartej interpretacji art. 53 k.k. odnoszącego się do dyrektyw wymiaru kary. Z par. 2 tego przepisu wynika, że sąd powinien uwzględniać m.in. właściwości i warunki osobiste sprawcy, a także sposób życia przed popełnieniem przestępstwa.

MS chce zmienić orzecznictwo

Tymczasem w projekcie nowelizacji kodeksu karnego art. 53 k.k. ma być rozbudowany o katalog okoliczności łagodzących i obciążających. Wśród powodów do łagodniejszego potraktowania (patrz: grafika) nie ma niekaralności. I nie jest to przeoczenie twórców przepisów, co podczas prac w sejmowej podkomisji stanowczo podkreślał prokurator Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej.
- Gdy śledzę np. informacje medialne, a nieraz widzę akta sprawy, zwracam uwagę, jak często sędziowie, i to nawet na poziomie sądów apelacyjnych albo wyższych, podnoszą, że za okoliczność łagodzącą przyjęli niekaralność sprawcy albo przeproszenie pokrzywdzonego lub rodziny zabitej ofiary. Ta niekaralność mnie zawsze uderzała - mówił Tomasz Szafrański. Dodając, że sytuacja, w której duża część sądów na etapie ustalania ciężaru represji karnej traktuje niekaralność jako okoliczność łagodzącą, jest rażącym nieporozumieniem
- Niekaralność jest przeciwieństwem uprzedniej karalności, a uprzednia karalność jest okolicznością obciążającą. Niekaralność jest zatem wyłącznie brakiem okoliczności obciążającej. Nie można łagodzić odpowiedzialności za to, że ktoś jest łaskaw nie łamać prawa i robił dotąd to, co jest minimalnym obowiązkiem każdego obywatela - tłumaczył Tomasz Szafrański.

Sędziowie podzieleni

Jednak zdaniem sędziego Macieja Strączyńskiego, prezesa Sądu Okręgowego w Szczecinie, co do zasady niekaralność nie jest okolicznością neutralną, lecz łagodzącą, choć ta kwestia nie jest czarno-biała.
- Inną wagę ma niekaralność 20-latka, a inną niekaralność 40-latka. Jeśli mam do czynienia z 18- czy 19-latkiem to dla niego niekaralność nie jest żadną okolicznością łagodzącą, bo zwyczajnie taka osoba nie miała nawet kiedy narozrabiać. Jeśli natomiast mamy do czynienia z 45-latkiem, który nie był karany, to znaczy, że ponad ćwierć wieku dorosłego życia przeżył bez konfliktu z prawem, to już jest jakieś wskazanie mające większą wartość niż w przypadku młodego człowieka - tłumaczy sędzia Strączyński. Podkreślając, że w drugą stronę wcześniejsza karalność również powoduje różne skutki. - Inaczej potraktuję człowieka, któremu wcześniej przydarzył się np. wypadek drogowy, a inaczej takiego, który ma kartę długą jak ze Szczecina do Białegostoku - pointuje sędzia Strączyński.
Tak samo patrzy na to zagadnienie sędzia Barbara Piwnik z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. - Oczywiście wymierzając karę osobie, która przeżyła już wiele lat, bierze się pod uwagę to, że wcześniej nie weszła ona w konflikt z prawem, przy czym ta niekaralność może być okolicznością łagodzącą, choć niejedyną. Wiele zależy też od charakteru przestępstwa i np. tego, czy było ono umyślne czy nieumyślne - podkreśla była minister sprawiedliwości, której nie podobają się próby uniemożliwienia traktowania niekaralności jako okoliczności łagodzącej.
- Jaki to jest sygnał dla obywatela, który żyje uczciwie, przestrzega prawa i nagle zdarza się coś, co skłania go do naruszenia obowiązujących przepisów? Czy całe to jego wcześniejsze przyzwoite życie, szacunek dla prawa i norm ustalonych przez państwo ma nie mieć znaczenia? Dlaczego sądy miałyby nie uwzględniać tego, że wcześniej ten człowiek przeżył uczciwie swoje życie? - pyta retorycznie sędzia Piwnik. Jak zaznacza, są różne sytuacje, które mogą doprowadzić do popełnienia przestępstwa. - Łatwo się mówi o przestrzeganiu prawa jako minimalnym obowiązku obywatela. Ale jak się spędzi 40 lat na sali rozpraw w sądzie I instancji, gdzie jest kontakt i z oskarżonymi, i ze świadkami, i zapozna się z tymi historiami, to dopiero wtedy można na ten temat dyskutować - mówi Barbara Piwnik.
Z kolei odmienne zdanie ma sędzia Piotr Mgłosiek z Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Krzyków. - Nie ma chyba tygodnia, bym nie musiał przypominać obrońcom proszącym o warunkowe umorzenie postępowania czy karę wolnościową z uwagi wcześniejszą niekaralność, że nie jest to żadna okoliczność łagodząca, lecz neutralna. To, że ktoś nie łamie prawa, nie jest żadną zaletą, lecz stanem naturalnym. Człowiek stosujący się do przepisów, kierujący się zasadami prawnymi czy moralnymi powinien być osobą niekaraną - twierdzi sędzia Mgłosiek.
Co więcej, w jego ocenie już prędzej można w ten sposób potraktować wiek sprawcy, ale młody.
- Pewne rzeczy można zrzucić na karb młodego wieku, tzw. sodówki, podczas gdy od osoby starszej, która przecież z niejednego pieca chleb jadła, powinno się wymagać więcej rozsądku i doświadczenia - uważa sędzia Mgłosiek.

Ryzykowne wiązanie rąk

Jak widać, poszczególni sędziowie podchodzą do omawianej kwestii różnie, choć jednomyślnie krytykują sam pomysł stworzenia ustawowego katalogu okoliczności łagodzących i obciążających. Powstaje jednak pytanie, czy wpisanie do kodeksu karnego katalogu okoliczności łagodzących, wśród których brakuje niekaralności, rzeczywiście zmieni dotychczasową praktykę? Zwłaszcza że katalog jest otwarty.
- Ta propozycja to próba związania rąk sędziom, która wynika z braku zaufania do sądownictwa i chęci nadmiernej ingerencji w orzecznictwo. Ale nikt nie zabroni sądom, jak dotychczas, stosować niekaralności jako okoliczności łagodzącej, bo nadal obowiązują dyrektywy wymiaru kary. A tam w art. 53 par. 2 powiedziane jest, że wymierzając karę, bierze się pod uwagę m.in. sposób życia przed popełnieniem przestępstwa - przypomina sędzia Strączyński.
- Ale ta zmiana jest niedobra z innego powodu. Jak się zaczyna „trenować” sędziów za pomocą przepisów, w których wszystkie okoliczności są enumeratywnie wymienione, to oducza się myślenia, a zarazem brania odpowiedzialności za wydany wyrok. Łatwo wtedy umyć ręce i powiedzieć: to nie ja, to ustawodawca. A tak nie wolno, bo sędzia musi czuć odpowiedzialność za każdy wydany przez siebie wyrok - przestrzega prezes szczecińskiego sądu okręgowego. ©℗
Proponowany katalog okoliczności łagodzących / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Prace w komisji sejmowej