Po spłaszczeniu struktury sądownictwa to nie do Sądu Najwyższego, a do sądów regionalnych będą trafiać odwołania od uchwał KRS.

Takiej zmiany chce Ministerstwo Sprawiedliwości, a propozycja zmiany kognicji SN znalazła się w opublikowanych w zeszłym tygodniu przepisach wprowadzających nowe prawo o ustroju sądów powszechnych. Projektodawcy uzasadniają odebranie Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN kompetencji do badania uchwał KRS rozstrzygających konkursy na stanowiska sędziowskie potrzebą odciążenia najważniejszego sądu w Polsce. Nie od dziś jednak wiadomo, że jedna z dwóch utworzonych w 2018 r. izb SN nie zawsze działała tak, jakby tego sobie życzyli rządzący.
Nieprzekonujące argumenty
Zgodnie z projektowanymi przepisami IKNiSP miałaby przestać rozpoznawać odwołania od uchwał KRS wnoszone przez uczestników konkursów na stanowiska sędziowskie. Jak tłumaczą projektodawcy, zmiana ta przyczyni się „do odciążenia Sądu Najwyższego, jak i przyspieszy rozpoznawanie przez ten sąd spraw o najbardziej doniosłym znaczeniu, najpoważniejszego kalibru, na rozpoznanie których w dotychczasowym stanie prawnym oczekiwano nieraz po kilkanaście miesięcy”. Argumenty te nie wydają się jednak przekonujące.
- Jeśli chodzi o rzekomą długość rozpoznawania odwołań od uchwał KRS, to pragnę poinformować, że średni czas rozpoznawania tych spraw wynosi w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych 3,5 miesiąca. Dane, na które wskazano w uzasadnieniu projektu, mogą zatem dotyczyć okresu poprzedzającego utworzenie IKNiSP - odpowiada Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy SN orzekający właśnie w IKNiSP. I ubolewa, że ministerstwo przedstawiające projekt zmian nie zwróciło się do SN z prośbą o nowe statystyki, tylko oparło się na tych całkowicie nieaktualnych.
Rzecznik SN podkreśla również, że obecnie kontrola legalności uchwał KRS jest prowadzona w sposób znacznie bardziej szczegółowy niż przed utworzeniem IKNiSP.
- Wystarczy wskazać, że w latach 2008-2018 uchylanych było w Izbie Pracy ok. 19 proc. uchwał KRS. Tymczasem w latach 2019-2021 uchylonych zostało w IKNiSP 39 proc. uchwał. Odsetek ten jest zatem ponad dwukrotnie większy - zauważa sędzia Stępkowski.
Ponadto, gdy się spojrzy na oficjalne statystyki ruchu spraw w SN, to okazuje się, że IKNiSP wcale nie jest tą z izb, która jest najbardziej obciążona. Dla porównania: o ile do izby kontroli w styczniu br. wpłynęły łącznie 143 sprawy, o tyle do Izby Cywilnej w tym samym okresie wpłynęły aż 442 sprawy, a do Izby Karnej - 299. Podobnie sytuacja wygląda z zaległościami - na koniec stycznia br. w IKNiSP pozostało do rozpoznania na okres następny łącznie 715 spraw, podczas gdy w IK - 1881 spraw, a w IC - aż 3603.
- Te dane pokazują, że prawdziwy powód odebrania IKNiSP kompetencji musi być inny - komentuje Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”. Jak dodaje, może to być przygotowywanie gruntu pod zniesienie tej izby. Wobec niej formułowane są przecież podobne zarzuty jak wobec Izby Dyscyplinarnej SN, nad której likwidacją trwają już prace w Sejmie (patrz tekst poniżej).
Żółta kartka
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych została w całości obsadzona przez osoby, które wskazała nowa, przez wielu uważana za upolitycznioną, KRS. Od początku więc pojawiały się głosy, że kładzie się to cieniem na jej niezależności. Mimo to w izbie zapadło już wiele rozstrzygnięć, które z pewnością były nie po myśli rządzących. Tak było w czerwcu 2020 r., kiedy to izba uchyliła uchwałę KRS w sprawie konkursu do SN (sygn. akt I NO 192/19). Stało się tak pomimo, że ustawodawca wpisał do ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 269), że „odwołanie nie przysługuje w sprawach indywidualnych dotyczących powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego”. IKNiSP mimo to stwierdziła, że „(…) brak jest jakichkolwiek podstaw do różnicowania sytuacji osób ubiegających się o stanowisko sędziowskie do sądu powszechnego - czyli takich, którym ustawa wprost przyznaje prawo wniesienia odwołania od uchwały Rady, od osób, które ubiegają się o stanowisko sędziego w Sądzie Najwyższym, a więc osób, którym ustawa odbiera prawo zaskarżania uchwał”.
To wywołało niezadowolenie części członków KRS, którzy stanęli na stanowisku, że SN nie mógł samodzielnie stwierdzić, że odwołanie od uchwał KRS w sprawie konkursów do SN przysługuje. A jeżeli miał wątpliwości co do konstytucyjności przepisów, które tę kwestię rozstrzygają, to powinien był zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego z odpowiednim pytaniem. Do grona członków o tym przekonanych należał m.in. Maciej Nawacki, sędzia Sądu Rejonowego w Olsztynie. Podjęte zostało nawet stanowisko, w którym KRS stwierdziła, że tego rodzaju działalność IKNiSP SN nie zasługuje na akceptację. Można w nim przeczytać m.in., że konstytucja i ustawy nie przewidują „dla Sądu Najwyższego kompetencji do dokonywania zmian stanu normatywnego, w tym przyznawania uprawnień do zaskarżania niezaskarżalnych, prawomocnych uchwał Krajowej Rady Sądownictwa i wprowadzenia trybu rozpoznania przez Sąd Najwyższy tego rodzaju - nieprzewidzianych przez ustawę - skarg”.
Irytację wywołało również dwukrotne uchylenie uchwały KRS zawierającej wniosek o powołanie Macieja Nawackiego do Sądu Okręgowego w Olsztynie.
- Być może więc izba okazała się zbyt niezależna i w związku z tym odebranie jej tych spraw jest taką żółtą kartką od rządzących - zastanawia się sędzia Morawiec.
Kolejne komplikacje
Po zmianach uchwały KRS miałyby być badane przez sądy regionalne. Jak przekonują projektodawcy - orzekający w nich sędziowie „mają niewątpliwie odpowiednie kwalifikacje, aby odciążyć pracę sędziów Sądu Najwyższego w wykonywaniu tych obowiązków, bez najmniejszego uszczerbku dla wydawanych rozstrzygnięć”.
- Sądy powszechne już obecnie są nadmiernie obciążone pracą. Tak więc pomysł, aby rozszerzyć ich kognicję o kolejną kategorię spraw z całą pewnością nie jest racjonalny - komentuje sędzia Morawiec. Poza tym, jej zdaniem, odwołania od uchwał KRS nie powinny być rozpatrywane przez sądy powszechne, a to z uwagi na wagę tych spraw.
Podobnego zdania jest Aleksander Stępkowski.
- Kształtowanie właściwości poszczególnych sądów jest kompetencją władzy ustawodawczej. Tym niemniej, dokonując legislacyjnych rozstrzygnięć w tej mierze, należy brać pod uwagę uwarunkowania konstytucyjne i systemowe - podkreśla rzecznik SN. Jak tłumaczy, postępowanie w sprawach z odwołań od uchwał KRS jest specyficzne, toczy się poza tokiem instancyjnym w sposób właściwy dla SN.
- Przekazanie tych spraw do właściwości sądów powszechnych pociągnęłoby za sobą konieczność uwzględnienia konstytucyjnych gwarancji związanych z wymogiem postępowania dwuinstancyjnego. Powodowałoby to też istotne komplikacje systemowe i skutkowałoby wydłużeniem, a nie skróceniem czasu oczekiwania na rozpoznanie tych odwołań - kwituje Stępkowski.
ikona lupy />
Nie tak dużo spraw / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do opiniowania