U podstaw kwestionowania Izby Dyscyplinarnej legła procedura wyboru członków KRS. Projektodawcy udają, że tego nie widzą.
W lipcu 2021 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej najpierw stwierdził, że obowiązujący w naszym kraju system dyscyplinarny sędziów jest niezgodny z prawem unijnym (wyrok C-791/19), a później, w innej sprawie toczącej się przeciwko Polsce, wydał postanowienie zabezpieczające, zgodnie z którym Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie powinna rozpatrywać spraw dyscyplinarnych sędziów. Mimo to przez długi czas obóz rządzący zdawał się ignorować te orzeczenia, w efekcie czego ID SN do tej pory wydaje orzeczenia. Próbę wyjścia z tego impasu w stosunkach z Komisją Europejską jako pierwszy podjął prezydent i na początku lutego przedstawił projekt nowelizacji ustawy o SN, proponując w nim likwidację ID SN i zastąpienie jej Izbą Odpowiedzialności Zawodowej. Już 11 lutego opublikowany został z kolei projekt o ochronie niezawisłości sędziowskiej i szczególnych zasadach odpowiedzialności karnej i dyscyplinarnej sędziów. To pomysł autorstwa grupy posłów PiS, na czele której stoi Marek Ast. Jako ostatni światło dzienne ujrzał projekt nowej ustawy o SN firmowany przez partię Zbigniewa Ziobry, czyli Solidarną Polskę.
Żaden z tych projektów nie próbuje rozwiązać problemu statusu sędziów, którzy zostali powołani z rekomendacji obecnej, kwestionowanej w orzecznictwie TSUE, Krajowej Rady Sądownictwa. W żadnym też nie ma ani słowa na temat zmiany sposobu powoływania sędziowskiej części KRS. Tymczasem zdaniem wielu ekspertów bez tego typu zmian nie uda się przywrócić w Polsce praworządności i dostosować naszego systemu prawnego do standardów wynikających z prawa UE.
Pozostało
60%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama