Do twierdzenia, że sędzia powołany na urząd jeszcze przez Radę Państwa PRL nie jest niezawisły, konieczne jest wykazanie związku między procedurą jego powołania, a wpływem na wynik konkretnej sprawy - wynika z niedawnego orzeczenia Sądu Najwyższego.
Postanowienie, o którym poinformowano w czwartek na stronie SN, zapadło w sprawie złożonego w SN wniosku osoby skazanej dotyczącego wznowienia postępowania.
W sprawie tej we wrześniu zeszłego roku sędzia Marek Pietruszyński odmówił przyjęcia wniosku skazanego do rozpoznania. Na tę decyzję wpłynęło zażalenie, które 13 grudnia ub.r. rozpoznał skład trzech sędziów powołanych do SN po wyłonieniu w procedurze przed Krajową Radą Sądownictwa obecnej kadencji: Marek Siwek, Antoni Bojańczyk i Igor Zgoliński.
Wówczas tamten skład sędziowski uchylił decyzję sędziego Pietruszyńskiego, a wniosek skazanego przekazany został do ponownego rozpoznania. W uzasadnieniu uchylenia wskazano wówczas m.in., że "osoba orzekająca obecnie w SN, a powołana na stanowisko sędziego sądu wojskowego przed 1989 r. na wniosek organu politycznego (Minister Obrony Narodowej PRL) w procedurze, w której o powołaniu decydował organ bez reszty polityczny (Rada Państwa PRL), która dalsze awanse zawodowe w strukturze sądownictwa wojskowego uzyskała w procedurach nominacyjnych nie tylko wadliwych, ale i nie pozwalających na sanowanie pierwotnych wad wynikających z upolitycznienia procesu nominacyjnego, nie daje w rozumieniu wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. (...) gwarancji poszanowania prawa do rozpoznania sprawy w sposób niezależny i bezstronny".
Po uchyleniu sprawa wniosku została ponownie rozpatrzona przez sędzię Barbarę Skoczkowską 24 stycznia - kolejny raz podjęto decyzję o odmowie przyjęcia wniosku skazanego. Informację o tym rozstrzygnięciu i jego pisemne uzasadnienie zamieszczono w czwartek na stronie SN.
W uzasadnieniu tym zaznaczono, że argumentacja przedstawiona przez skład sędziowski w postanowieniu z 13 grudnia ub.r. ma "cechy tekstu publicystycznego silnie inspirowanego poglądami autorów, brak jest w nim natomiast argumentów prawnych pozwalających na wydanie orzeczenia tej treści". "Orzeczenie to po prostu zawieszone jest w próżni prawnej" - oceniono decyzję uchylającą postanowienie sędziego Pietruszyńskiego.
W swojej decyzji sędzia Skoczkowska zaznaczyła, że "faktycznie procedury powoływania sędziów w okresie PRL nie zapewniały odpowiednich gwarancji przestrzegania standardów niezawisłości sędziowskiej przewidzianych obecnie w traktatach UE, której Polska jest członkiem dopiero od 1 maja 2004 r.".
"Jednakże, aby twierdzić, że sędzia, który otrzymał pierwsze powołanie na urząd od Rady Państwa PRL przed 1989 r. nie jest niezawisły, konieczne jest wykazanie każdorazowo związku między jego procedurą nominacyjną, a rzeczywistym wpływem na wynik konkretnej sprawy" - podkreśliła. Dodała, że ogólna i abstrakcyjna ocena braku niezawisłości sędziego po raz pierwszy powołanego na urząd przez Radę Państwa PRL "jest niezgodna z prawem, a więc jest niedopuszczalna".
Wcześniej w innych decyzjach w Izbie Karnej SN uwzględniano zażalenia na postanowienia sędziów SN i uchylano ich decyzje uzasadniając, że powodem jest "nienależyta obsada" sądu, czyli wydanie tych decyzji przez sędziego rekomendowanego przez KRS w obecnym składzie.
Taka sytuacja miała miejsce na przykład w połowie września ub.r., gdy troje sędziów Izby Karnej - Tomasz Artymiuk, Jarosław Matras i Barbara Skoczkowska - uchyliło czerwcową decyzję o odmowie przyjęcia wniosku ws. wznowienia postępowania wydaną przez sędziego Igora Zgolińskiego.
W grudniu 2019 r. Izba Cywilna SN w składzie jednoosobowym sędziego Kamila Zaradkiewicza przekazała do TSUE pytania dotyczące niezawisłości i bezstronności sądu, w którym zasiada sędzia powołany jeszcze przez Radę Państwa PRL lub poprzednią KRS. Rzecznik generalny TSUE ocenił w lipcu ub.r., że okoliczności wskazane przez polski SN nie dają podstaw do powzięcia wątpliwości co do niezawisłości i bezstronności potencjalnie wszystkich polskich sędziów powołanych przed 2018 r. Opinia jest wstępem do wyroku TSUE. Trybunał może się z nią zgodzić, ale może wydać też zupełnie inne orzeczenie. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński