Przepisy nie zabraniają sędziemu używać w toku rozprawy innej formy gramatycznej niż ta wynikająca z dokumentów, jeśli prosi o to osoba transpłciowa.

Przed sądem okręgowym Poznań-Nowe Miasto 28 grudnia 2021 r. ruszył proces przeciw 32 osobom oskarżonym o „złośliwe zakłócanie aktu religijnego”. Podczas mszy w poznańskiej katedrze w październiku 2020 r. miały one wyrażać swój przeciw dla poparcia przez hierarchów kościelnych wyroku Trybunału Konstytucyjnego zakazującego aborcji z powodu poważnych wad płodu. Wznosili okrzyki, trzymali transparenty oraz rozrzucali ulotki. Ksiądz przerwał mszę i wezwał policję. Po ponad roku rozpoczęło się postępowanie sądowe (sygn. akt III K 966/21).
Rozprawa była relacjonowana w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Pojawiły się w nich m.in. informacje, że troje z oskarżonych poprosiło sąd o zwracanie się do nich w formie zgodnej z ich identyfikacją płciową. Sędzia przychyliła się do tej prośby i do transpłciowego mężczyzny, który w dokumentach ma wpisane imię Maja, ale posługuje się imieniem Mordechaj, sąd mówił „proszę pana”, a do dwóch transpłciowych kobiet (w dokumentach Jakub i Daniel, używają zaś imion Zoja i Daniela) - „proszę pani”. W protokole zostały jednak użyte dane z dokumentów.
Na Twitterze informacja ta wywołała falę nieprzychylnych komentarzy - ktoś twierdził, że sąd powinien zbadać podsądnych psychiatrycznie lub „od razu wysłać do Tworek”, ktoś inny ironizował, że w takim razie powinno się też prosić sąd o tytułowanie baronem albo Napoleonem. Jeszcze inny komentujący określił taką rozprawę jako „kabaret” i „polityczny teatr”. Twierdził, że sąd nie szanuje przez to przepisów prawa, a więc jego rozstrzygnięcie nie będzie w świetle prawa wyrokiem.
Prawo nie zabrania
Tymczasem prawnicy nie mają wątpliwości, że zachowanie sądu nie narusza żadnych przepisów. Adwokat Radosław Baszuk wskazuje, że prawo nie reguluje w żaden sposób zwracania się przez sędziego do będących w takiej sytuacji oskarżonych.
- W postępowaniu karnym przyjmujemy, że przed sądem stoi osoba, której dane osobowe odpowiadają danym w dokumencie tożsamości i aktach stanu cywilnego - tłumaczy prawnik. - Nie widzę jednak niczego złego w tym, by podczas samego przewodu sądowego zwracać się w formie, którą osoba oskarżona wskazuje jako odpowiadająca jej identyfikacji. Oczywiście chodzi tu o formę „pan/pani”, bo zwracanie się przez sąd do osoby oskarżonej po imieniu, nawet z dodatkiem słów „pan/pani”, jest niezależnie od wszystkiego niestosowne - dodaje.
Powagę sądu buduje się przez to, jak traktuje on obywateli, którzy do niego przychodzą. Także przez to, jak się do nich zwraca
Podobnego zdania jest Maciej Czajka, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie i rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.
- Prawnie nie ma do tego żadnych przeciwskazań. Podobnie zresztą nieuregulowana jest kwestia zwracania się przez obywatela do sądu. Nie trzeba koniecznie mówić „wysoki sądzie”, istotne jest tylko, by okazać należyty szacunek państwu, które w tej sytuacji reprezentowane jest przez sędziego - zauważa Maciej Czajka. - Ale to działa w obie strony, dlatego właśnie ważne jest, by sędzia zwracał się do osoby, która przed nim staje, z szacunkiem wobec jej osobistych odczuć - dodaje.
Radosław Baszuk podkreśla zaś, że w piśmie można użyć formy „oskarżony/oskarżona” zgodnej z wyborem adresata, ale już zaadresować trzeba je do osoby według danych wskazanych w dokumencie. Inaczej mogłaby bowiem zgodnie z prawem odmówić jego przyjęcia, a to już rodzi skutki procesowe. Podobnie wyrok będzie musiał być wydany zgodnie z danymi wpisanymi w dokumencie tożsamości i aktach stanu cywilnego, gdyż w przeciwnym razie możliwe będzie skuteczne podważanie go lub odmowa stosowania.
Kamila Zduńczyk z biura analiz Ordo Iuris, wskazuje, że żadna z wymienionych w kodeksie postępowania karnego kategorii uchybień nie daje podstawy do wniesienia skutecznej apelacji ze względu na rodzaj używanych przez sędziego zaimków w odniesieniu do oskarżonych. Kwestię tę uznać należy więc za nieistotną w zakresie wyrokowania.
- Nie wiadomo, czy sędziowie posiadają jakiekolwiek wytyczne w zakresie sposobu zwracania się do stron procesu w zakresie zaimków. Prawdopodobne jest jednak, iż zagadnienie to nie zostało w żaden sposób uregulowane - dodaje.
Kwestia szacunku
Także Filip Rak, specjalista zespołu RPO ds. równego traktowania, wskazuje, że na rozprawie poszanowanie prawa do życia prywatnego, dóbr osobistych oraz szacunek wobec osoby transpłciowej nakazują zwracać się do niej, tak jak wskazują jej tożsamość i potrzeby.
- To, w jakiej formie albo jakim imieniem sąd będzie się zwracał do danej osoby, nie ma wpływu na wynik postępowania. Nie może więc być podstawą do kwestionowania orzeczenia. Nie istnieje też przepis, który nakazywałby sądowi podczas rozprawy zwracać się ustnie do uczestników postępowania zgodnie z ich danymi metrykalnymi - tłumaczy Rak. - Naruszeniem prawa byłaby za to odmowa uwzględnienia wniosku, by mówić zgodnie z poczuciem podsądnego. Mogłaby ona powołać się na art. 23 kodeksu cywilnego wprowadzający ochronę dóbr osobistych. A także na art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, również statuujący prawo do prywatności.
Sędzia Maciej Czajka przypomina, że dla osób transpłciowych i nienormatywnych płciowo, które z jakiegoś powodu stają przed sądem, jest to bardzo ważna kwestia, zaś stosunek osób sprawujących wymiar sprawiedliwości do podsądnych jest wskaźnikiem tego, na jakim etapie jesteśmy jako społeczeństwo i państwo, jeśli chodzi o relacje z obywatelami.
- Jak najbardziej słuszne i wskazane jest zwracanie się do osób transpłciowych zgodnie z ich tożsamością płciową na sali rozpraw. I to niezależnie od tego, czy przeszły już proces sądowego ustalenia płci czy nie - dodaje Filip Rak.
Po jego zakończeniu sprawa jest oczywista, gdyż następuje zmiana danych w dokumentach i sąd ma obowiązek zwracać się do danej osoby, tak jak z tych nowych dokumentów wynika. W przypadku osób przed tym procesem albo w jego trakcie wciąż istnieje obowiązek posługiwania się w oficjalnych pismach (na wokandzie, w protokole) danymi metrykalnymi.
W dobrym kierunku
- Osobiście nie spotkałem się z taką sytuacją, ale to tylko ze względu na to, że ten problem przez bardzo długi czas był w ukryciu. Dlatego sądzę, że takich przypadków będzie coraz więcej - wskazuje sędzia Maciej Czajka.
Anna Mazurczak, adwokatka z kancelarii Knut Mazurczak specjalizująca się w obronie praw osób LGBT, wskazuje jednak, że w prawie 10-letniej karierze tylko raz spotkała się z uwzględnieniem przez sąd wniosku o zwracanie się właściwymi zaimkami, zresztą wobec osoby małoletniej. Dlatego zachowanie sądu w poznańskiej sprawie określa jako wspaniałe i dodaje, że jest ono całkowicie zgodne z prawem, a wręcz zalecane przez rzecznika praw obywatelskich.
- To olbrzymi krok naprzód w kierunku uwzględniania rekomendacji, które od lat do sądów trafiają - tłumaczy adwokatka. - Nie mam też obaw, że takie wnioski będą nadużywane w celu np. ośmieszenia sądu czy naruszenia powagi postępowania. Nie mamy w Polsce problemu z nadużywaniem wniosków o respektowanie właściwych zaimków, a raczej przeciwnie: z tym, że sądy niemal nigdy tego nie szanują - podsumowuje.
- Można przypuszczać, iż zaprezentowanie przez poznańskiego sędziego postawy, przy której prośba o stosowanie formy zgodnej z identyfikacją płciową może spotkać się z pozytywnym rozpatrzeniem, zachęci innych do składania próśb o podobnej treści - zauważa z kolei Kamila Zduńczyk.
Bez obaw!
Sędzia Czajka uważa, że nie ma podstaw stwierdzenie, że taki wniosek narusza powagę sądu. Rzecznik prasowy stowarzyszenia Themis uspokaja również, że nie ma obawy o składanie takich wniosków dla żartu.
- Powagę sądu buduje się właśnie przez to, jak traktuje on obywateli, którzy do niego przychodzą. Także przez to, jak się do nich zwraca. Powinien robić to z wyczuciem, uprzejmością i kulturą. A używanie takich zaimków i form, jakich strona sobie życzy, jest właśnie kwestią kultury sądu. To świadczy po prostu o poszanowaniu drugiego człowieka. Zazwyczaj obywatele, którzy przychodzą do sądu, czują się skrępowani tą sytuacją. Niezmiernie rzadko, jeśli w ogóle, zdarzają się w sądzie próby żartowania z niej. Jeżeli ktoś decyduje się na taką prośbę do sądu, to wynika to z jego głębokiego przekonania o jej słuszności. Dlatego też należy ją uszanować, bo to wyznacznik kultury społecznej - wyjaśnia sędzia Maciej Czajka. - Nie można więc w tym przypadku traktować tego jak żart czy dowcip. A jeśli by się takie zdarzyły, sądy umieją sobie z nimi radzić - dodaje.
Zalecenia rzecznika
Nie sposób wskazać przepisu prawa, który zabraniałby zwracania się do powoda lub powódki w preferowanej przez nich formie, nawet jeśli jest ona niezgodna z ich metrykalną i nieustaloną jeszcze wyrokiem sądu płcią. Przeświadczenie o obowiązku używania form męskich lub żeńskich w toku całego postępowania o ustalenie płci wyłącznie dlatego, że tak wynika z dokumentu tożsamości, jest więc bezpodstawne. Wybór odpowiednich końcówek czy zwrotu „pan” lub „pani” to kwestie wyłącznie grzecznościowe i uznaniowe, a nie regulowane prawem.
Dlatego też rekomenduje się zwracanie się do powoda lub powódki w sposób przez nich preferowany - najprawdopodobniej będzie to forma odpowiadająca płci odczuwanej, ale działaniem okazującym najwięcej szacunku będzie zapytanie osoby, jak chciałaby, żeby się do niej zwracać. Sąd może to zrobić na początku rozprawy, np. w czasie sprawdzania obecności, a później w toku postępowania wykorzystywać formę wskazaną i preferowaną przez powoda/powódkę. Można też zwrócić uwagę na sposób formułowania wypowiedzi przez stronę, wskazujący na jej autoidentyfikację z określoną płcią. Dobrym rozwiązaniem jest też używanie zwrotów bezosobowych, np. „proszę opisać swoją historię”, „proszę odpowiedzieć sądowi”.
„Postępowania w sprawach o ustalenie płci. Przewodnik dla sędziów i pełnomocników” wydany przez biuro RPO