Polski Czerwony Krzyż (PCK) w swoim oświadczeniu napisał, że od tygodnia czyni „starania o uzyskanie zgody na przekroczenie granicy przez pracowników i ratowników” oraz, że nawiązał „kontakt z Białoruskim Czerwonym Krzyżem, który weryfikuje możliwości pomocy po swojej stronie”, dając tym samym do zrozumienia, że nie może udzielić pomocy migrantom na granicy od strony polskiej.
Warto przypomnieć, że PCK jako organizacja MIĘDZYNARODOWA (nie będąca organizacją pozarządową, jak np. Caritas czy PAH) ma prawo do udzielenia pomocy osobom chorym na granicy, a polski rząd ma obowiązek umożliwić takie działania PCK. Co istotne udzielenie pomocy przez organizację niezależną, jaką jest Czerwony Krzyż, nie jest tożsame z wpuszczeniem migrantów na teren Polski, a nawet z udzieleniem im pomocy przez stronę polską.
Organizacją, która jest zobowiązana do wsparcia potrzebujących (w tym w czasie konfliktów) jest Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, który w Polsce jest reprezentowany przez Polski Czerwony Krzyż (PCK). Zgodnie z ustawą z 1964 r. o Polskim Czerwonym Krzyżu, komitet prowadzi działalność humanitarną na rzecz osób chronionych międzynarodowymi konwencjami, a w szczególności konwencjami genewskimi o ochronie ofiar wojny. Co więcej zgodnie z art. 5 ustawy przy wykonywaniu swych zadań PCK współdziała z organami państwowymi, zaś organy te są obowiązane udzielać PCK pomocy w wykonywaniu jego zadań.
Niezrozumiałym jest zatem exodus PCK i żądanie wpuszczenia na stronę białoruską, zważywszy, że może on nie tylko poprosić, ale wręcz zażądać od polskich władz dopuszczenia do potrzebujących. Jego status regulowany jest w oparciu o prawo międzynarodowe.
Tym samym należałoby wezwać PCK do zażądania od polskich władz możliwości dopuszczenia funkcjonariuszy PCK do osób chorych, zaś w przypadku dalszej bierności zgłosić zaniedbanie w wykonywaniu obowiązków do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
Obowiązek ochrony życia i zdrowia cywili (a nawet osób walczących) nie kończy się bowiem z chwilą (co oczywiście nie miało dotychczas miejsca) wypowiedzenia wojny. Z chwilą kiedy państwo wchodzi w stan wojny, wówczas ochrona praw człowieka zostaje zastąpiona ochroną w ramach prawa humanitarnego. Jeśli zatem nawet uznać, że osoby znajdujące się na polskiej granicy, zostały użyte jako forma ataku (w ogłoszonej medialnie "wojnie hybrydowej") na RP, to niezależnie przysługuje im ochrona na mocy Konwencji genewskiej o ochronie ofiar wojny 1949 r.
Nie można wyłączyć stosowania zarówno praw człowieka, jak i prawa humanitarnego!
Nawet w sytuacji prowadzenia działań wojennych, zgodnie z art. 12 Konwencji genewskiej „członkowie sił zbrojnych i inne osoby, którzy są ranni lub chorzy, będą szanowani i chronieni we wszelkich okolicznościach. Będą oni traktowani w sposób humanitarny i leczeni przez tę Stronę w konflikcie, w której mocy się znajdują, bez żadnej na ich niekorzyść różnicy (…). Zabronione są surowo wszelkie zamachy na ich życie i osobę, a między innymi ich dobijanie lub wyniszczanie, torturowane, dokonywanie na nich doświadczeń biologicznych, pozostawianie ich z premedytacją bez pomocy lekarskiej lub bez opieki albo stwarzanie warunków narażających ich na zarażenie się lub zakażenie”.
Jeśli zatem PCK, tak jak pisze w oświadczeniu „zależy (…) aby dotrzeć z pomocą do tych, którzy jej potrzebują” a jednocześnie zgodnie z oświadczeniem zachowuje „neutralność i nie angażuje się w spory polityczne”, powinien apolitycznie, zgodnie ze sowim mandatem udzielić pomocy tym, którzy jej potrzebują. Nawet autorytarne rządy uznają prawo Czerwonego Krzyża do niesienia pomocy. Nie wydaje się zatem, by polski rząd mógł uczynić w tej sprawie wyjątek.