Sędzia złożył zdania odrębne do sześciu wyroków. Powód? W składzie orzekającym zasiadała osoba, która została powołana na urząd po rekomendacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.
Sędzia złożył zdania odrębne do sześciu wyroków. Powód? W składzie orzekającym zasiadała osoba, która została powołana na urząd po rekomendacji obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.
Do niecodziennej sytuacji doszło w zeszły piątek w Sądzie Okręgowym w Częstochowie. Sędzia Adam Synakiewicz, orzekając w składach trzyosobowych, złożył zdania odrębne aż do sześciu wydanych wówczas wyroków karnych. Jego zdaniem wyrokowanie w tych sprawach nie było możliwe, gdyż jeden z członków składu orzekającego nie przeszedł prawidłowej procedury nominacyjnej. A to oznacza, że sąd był nieprawidłowo obsadzony.
Z kolei sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Jacek Tyszka poinformował swojego prezesa, że od 1 września nie zamierza orzekać w składach z osobami powołanymi na urząd sędziego z udziałem obecnej Krajowej Rady Sądownictwa.
Skargi do ETPC
Jak tłumaczy Adam Synakiewicz w rozmowie z DGP, przed przystąpieniem do orzekania zadał sobie pytanie, czy sąd, w którego składzie zasiada osoba, która otrzymała rekomendację obecnej niedającej gwarancji niezależności Krajowej Rady Sądownictwa, jest sądem należycie obsadzonym.
– Biorąc pod uwagę orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz naszego Sądu Najwyższego odpowiedź na to pytanie nie mogła być inna niż negatywna. W przeciwnym bowiem razie oskarżonym nie zostałoby zapewnione prawo do niezależnego sądu. Jednak, jako że pozostali członkowie składów orzekających nie podzielili mojego poglądu, pozostało mi jedynie złożyć zdania odrębne do wydanych wyroków – mówi sędzia Adam Synakiewicz.
Jak zaznacza, jego celem jest wysłanie wyraźnego sygnału, że nie ma zgody na to, co rządzący robią z sądownictwem. Ponadto sędzia chce w ten sposób uchronić państwo polskie przed zalewem skarg kierowanych przez obywateli do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
– Momentem przełomowym był dla mnie niedawny wyrok ETPC wydany w sprawie Reczkowicz przeciwko Polsce – zaznacza sędzia.
Przypomnijmy, wówczas ETPC stwierdził, że Polska naruszyła art. 6 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, który mówi o prawie do sprawiedliwego procesu i bezstronnego sądu. A to wszystko dlatego, że w sprawie osoby, która wniosła skargę do ETPC, rozstrzygała Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Strasburski trybunał zaś uważa, że izba ta nie jest niezależna, gdyż „na procedurę powoływania sędziów nadmiernie wpłynęła władza ustawodawcza i wykonawcza”. Europejski trybunał wskazał również, że sędziowie tej izby zostali powołani przez nową KRS, czyli „organ, który nie dawał już wystarczających gwarancji niezależności od władzy ustawodawczej lub wykonawczej”.
– Co prawda ETPC oceniał procedurę wyłonienia członków ID SN, jednak zasadniczo nie różni się ona od tego, w jaki sposób wyłania się kandydatów na sędziów sądów powszechnych. I tu, i tu potrzebny jest wniosek KRS – zauważa częstochowski sędzia. Jak dodaje, uzasadniając ustnie swoje zdania odrębne, zwracał się przede wszystkim do obecnych na sali profesjonalnych pełnomocników.
– Uważam, że mając wiedzę na temat tych wszystkich wątpliwości co do składu orzekającego, adwokaci mają etyczny obowiązek złożyć w tych sprawach kasacje do SN – zaznacza sędzia Synakiewicz. Jego zdaniem bowiem tylko ostateczne rozstrzygnięcie SN pozwoli nam uniknąć kierowania do ETPC skarg przez tych, którzy zostali osądzeni przez sąd niespełniający wymogów wynikających zarówno z konstytucji, jak i z prawa europejskiego.
Przełomowy moment
Decyzje częstochowskiego sędziego to ważny sygnał dla całego środowiska sędziowskiego. A sam zainteresowany nie ukrywa, że ma nadzieję, że jego postawa będzie inspiracją dla innych. Do tej pory bowiem sędziowie sądów powszechnych rzadko decydowali się na podawanie w wątpliwość prawa do orzekania osób, które zostały wskazane przez obecną KRS. A jeśli już to robili, rzecznik dyscyplinarny stawiał im zarzuty. Przypomnijmy bowiem, że na mocy tzw. ustawy kagańcowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 190) sędziom zakazano dokonywania oceny zgodności z prawem powołania sędziego lub uprawnienia sędziego do wykonywania zadań z zakresu wymiaru sprawiedliwości.
– Oczywiście mam świadomość, że za to, co zrobiłem, mogę usłyszeć zarzuty dyscyplinarne. Jednak gdybym obawiał się tego, że będą mi postawione zarzuty z tego powodu, że orzekam w sposób niezależny, to musiałbym odejść z zawodu – mówi sędzia.
Możliwe zarzuty
Z ryzykiem usłyszenia zarzutów dyscyplinarnych musi zapewne liczyć się także sędzia Jacek Tyszka z Sądu Okręgowego w Warszawie. Poinformował on przełożonego, że nie zamierza orzekać z osobami, które przeszły procedurę konkursową przed obecną KRS. Jak zaznaczył, jego zdaniem nie są one sędziami. Warto w tym miejscu dodać, że prezesem warszawskiego SO jest Piotr Schab, który jednocześnie pełni funkcję rzecznika dyscyplinarnego sędziów. DGP zapytał rzecznika, czy zamierza podjąć czynności dyscyplinarne względem sędziego Tyszki. Do momentu zamknięcia numeru nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sama KRS odniosła się już do formułowanych wobec niej w orzecznictwie europejskim zarzutów. Jak wskazała w podjętym w zeszły piątek stanowisku: „przez cały okres swojego działania Rada nigdy nie dała jakichkolwiek powodów do kwestionowania swojej niezależności, zarówno od czynników politycznych, jak i od środowiskowych grup nacisku (…)”.
Do tej pory sędziowie sądów powszechnych rzadko decydowali się na podawanie w wątpliwość prawa do orzekania osób, które zostały wskazane przez obecną KRS. A jeśli już to robili, rzecznik dyscyplinarny stawiał im zarzuty
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama