Reforma wymiaru sprawiedliwości oraz procedury cywilnej nie tylko nie poprawiły sytuacji, lecz przeciwnie – zapaść w sądach postępuje. A może być jeszcze gorzej.
Reforma wymiaru sprawiedliwości oraz procedury cywilnej nie tylko nie poprawiły sytuacji, lecz przeciwnie – zapaść w sądach postępuje. A może być jeszcze gorzej.
Czas trwania postępowań
„Dzięki gruntownej reformie kodeksu postępowania cywilnego znacznie uproszczone i przyspieszone będą postępowania przed sądem. Nowe regulacje zapewnią Polakom szybkie i skuteczne dochodzenie swoich praw, rzetelne postępowania i sprawiedliwe wyroki” – w ten sposób 6 listopada 2019 r. Ministerstwo Sprawiedliwości reklamowało wejście w życie nowelizacji k.p.c. Tymczasem z opracowanego przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” raportu pt. „Kluczowe statystyki wymiaru sprawiedliwości za lata 2015–2020” wynika, że ani zmiany w procedurze, ani reformy sądownictwa nie przyczyniły się do poprawy sytuacji. Całość zostanie zaprezentowana podczas odbywającej się 18 czerwca w Katowicach konferencji naukowej „Próba zapewnienia prawa do sądu w sprawach cywilnych w świetle ostatnich zmian ustrojowych i procesowych”.
Dwa razy dłużej
Podając dane o sprawności postępowań cywilnych, MS wrzuca do jednego worka zarówno te procesowe (np. roszczenia o zapłatę, odszkodowanie czy zadośćuczynienie), jak i nieprocesowe (np. stwierdzenie nabycia spadku, podział majątku wspólnego, zasiedzenie). Wówczas wyjdzie nam, że w I instancji w sprawie cywilnej trzeba było czekać na wyrok średnio cztery miesiące w 2015 r. i nieco ponad siedem miesięcy w 2020 r. W rzeczywistości średni czas oczekiwania na wyrok w sprawach procesowych – które wyodrębniła i podliczyła w swoim raporcie Iustitia – jest dwa razy dłuższy i wynosi prawie 15 miesięcy.
– O ile zbiorczo sytuacja wygląda korzystniej, to w podziale na poszczególne repertoria już tak nie jest. Jeśli weźmiemy pod uwagę sprawy najistotniejsze z punktu widzenia obywateli, to okazuje się, że czas trwania postępowania w sprawie cywilnej procesowej wzrósł z 10,3 miesiąca w 2015 r. do 14,8 miesiąca w 2020 r., czyli o ok. 44 proc. Podczas gdy tzw. wskaźnik pozostałości w tym okresie wzrósł o ok. 54 proc. – przytacza sędzia Urszula Żółtak, która analizowała dane.
– O ile sześć lat temu byliśmy pod względem czasu trwania postępowań europejskim średniakiem, to teraz pogorszenie sprawności jest dramatyczne. W niektórych sądach na pierwszy termin w sprawie gospodarczej czeka się np. dwa lata. I nie jest to efekt pandemii, bo akurat w ostatnim okresie mieliśmy zmniejszony aż o 200 tys. wpływ spraw do sądu. Gdyby nie COVID-19, sytuacja byłaby więc paradoksalnie jeszcze gorsza – zastrzega Krystian Markiewicz, prezes Iustitii. Jak podkreśla, dane wyraźnie pokazują, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma żadnego pomysłu na to, by sprawy zwykłego Kowalskiego rozpoznawane były sprawniej.
Niedopracowana reforma
– Ministerstwo ma tego świadomość i chwyta się wszelkich sposób zapewniających przyspieszenie. Przykładem są ostatnie haniebne zmiany w kodeksie postępowania cywilnego z końca maja, zmierzające do rezygnacji z tradycyjnych rozpraw na rzecz posiedzeń niejawnych i rozpraw online oraz rezygnacja z orzekania w składach trójkowych przed sądem II instancji. To też dowodzi, jak dramatyczna jest sytuacja – dodaje szef stowarzyszenia. – Poza tym reforma k.p.c. z 2019 r. była tak niedopracowana, że Sąd Najwyższy został zasypany zagadnieniami prawnymi dotyczącymi wykładni nowych przepisów. W sytuacji kiedy stan pacjenta w postaci wymiaru sprawiedliwości już był krytyczny, to jeszcze dobiło się go tą niepotrzebną operacją, w efekcie czego mamy pacjenta w stanie agonalnym – snuje porównania sędzia Markiewicz.
Podobne zdanie na temat reformy k.p.c. z 2019 r. ma prof. Michał Romanowski. W jego opinii nie tylko nie przyniosła ona korzystnych efektów, ale wręcz wpłynęła na pogorszenie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. – Pierwszy z brzegu przykład to uzasadnienia na wniosek zamiast z urzędu. Miało to odciążyć sędziów, ale tak się nie stało, bo strony nadal występują o uzasadnienia, tylko że dopiero po otrzymaniu postanowienia, co powoduje wydłużenie postępowania. Choćby postępowanie zabezpieczające, które powinno być szybkie, trwa dłużej o dodatkowy miesiąc, a czasem nawet dwa – mówi adwokat. Przypominając, że przyspieszeniu postępowań i polepszeniu statystyk miało służyć zwiększenie formalizmów w k.p.c. – W rzeczywistości przełożyło się na liczbę przepychanek proceduralnych, co w konsekwencji postępowanie wydłuża. Widać to na przykładzie postępowań arbitrażowych, które są o wiele bardziej odformalizowane, a przez to o wiele szybsze niż te przed sądami powszechnymi. Daleki jestem od twierdzenia, że przed 2015 r. było dobrze, bo to nieprawda, a nie da się ukryć, że jest i będzie o wiele gorzej, również z powodu destabilizacji sądownictwa na skutek pseudoreform, które są praprzyczyną problemów – prognozuje prof. Romanowski.
Wątpliwy status
Zarówno on, jak i sędzia Markiewicz nawiązują tu do wątpliwego statusu sędziów rekomendowanych przez nową Krajową Radę Sądownictwa. W efekcie orzeczenia wydane z ich udziałem mogą zostać zakwestionowane, a to będzie skutkowało skargami o wznowienie postępowań.
Poprosiliśmy o komentarz Ministerstwo Sprawiedliwości, ale do zamknięcia wydania nie udało nam się go uzyskać.
Współpraca Małgorzata Kryszkiewicz
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama