Sprawa Haldimann i inni przeciwko Szwajcarii dotyczy skazania czterech dziennikarzy w związku z prowokacją, jakiej się dopuścili. ETPC uznał, że w ich przypadku doszło do naruszenia wolności słowa.
Sprawa Haldimann i inni przeciwko Szwajcarii dotyczy skazania czterech dziennikarzy w związku z prowokacją, jakiej się dopuścili. ETPC uznał, że w ich przypadku doszło do naruszenia wolności słowa.
Ulrich Mathias Haldimann, Hansjörg Utz, Monika Annemarie Balmer oraz Fiona Ruth Strebel pracują w szwajcarskiej telewizji niemieckojęzycznej. W lutym 2003 r. Balmer, wydawca cotygodniowego programu „Kassensturz” dotyczącego ochrony praw konsumentów, zadecydowała o konieczności pokazania nieuczciwych praktyk agentów ubezpieczeniowych. Redaktor naczelny programu oraz władze telewizji zgodzili się na przeprowadzenie prowokacji dziennikarskiej. Doszło do niej 26 lutego 2003 r. Jedna z dziennikarek, udając klienta, spotkała się tego dnia z agentem w pokoju, w który zainstalowano dwie ukryte kamery. Pozostali dziennikarze przysłuchiwali się rozmowie siedząc w pomieszczeniu obok. W pewnym momencie Balmer weszła do pokoju i poinformowała brokera o tym, iż spotkanie zostało zarejestrowane. Ten odmówił udzielenia dalszych wyjaśnień do kamery.
25 marca 2003 r. nagranie, w którym agent miał zasłoniętą twarz i zmieniony głos, wyemitowano w „Kassensturz”. W 2007 r. czterej dziennikarze zostali ukarani grzywną za użycie ukrytej kamery. Szwajcarski Sąd Federalny utrzymał tę karę. Uznał, że w interes publiczny w postaci przestrogi dla konsumentów przeważał nad interesem indywidualnym, jednak dziennikarze powinni sięgnąć po mniej dolegliwy dla agenta i jego życia prywatnego środek zdobywania informacji. Skarżący zwrócili się do ETPC, wskazując na naruszenie swobody wypowiedzi, tj. art. 10 konwencji.
W wyroku z 24 lutego 2015 r. trybunał w pierwszej kolejności przypatrzył się, czy dziennikarze działali w uzasadnionym interesie. Omówienie nadużyć ze strony agentów ubezpieczeniowych stanowi ważny temat, który powinien być nagłośniony w debacie publicznej. Reportaż wyemitowany przez skarżących nie skupiał się na osobie agenta, który został nagrany z ukrycia, lecz miał na celu zobrazowanie pewnej nagannej praktyki. Bez wątpienia osoba agenta ubezpieczeniowego została w materiale przedstawiona w sposób pejoratywny. Niemniej jednak dziennikarze zadbali o to, aby zakryć jego twarz, zmienić głos, jak również umówili się z nim w miejscu, które uniemożliwiało jego identyfikację. Interes publiczny przeważył nad interesem prywatnym brokera, naruszonym w minimalnym stopniu.
Sędziowie strasburscy przypatrzyli się również prawu szwajcarskiemu, które nie zakazuje korzystania przez dziennikarzy z ukrytej kamery i umożliwia jej użycie w pewnych okolicznościach. Po przeanalizowaniu kodeksu etyki dziennikarskiej i wytycznych Szwajcarskiej Rady Prasowej uznali, że skarżący działali zgodnie z deontologią zawodową. Podkreślili też, że dziennikarze ponieśli konsekwencje na gruncie prawa karnego, które z natury rzeczy, niezależnie od wysokości kary, są bardzo dolegliwe. Mogą one wywoływać mrożący skutek na dziennikarzach i powstrzymywać ich od poruszania ważkich tematów. ETPC doszedł ostatecznie do konkluzji, że wolność słowa dziennikarzy została naruszona.
Sprawa niewątpliwie będzie mieć wpływ na prowokację dziennikarską w Polsce. Nie została ona uregulowana w prawie, a sądy rzadko oceniając jej zakres odwołują się do zasad wynikających z kodeksów etycznych. Po wyroku w sprawie Haldimann sądy krajowe będą musiały w większym zakresie badać zasady deontologii zawodowej oraz kwestie interesu publicznego, w jakim działał dziennikarz.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama