Przedsiębiorca, który udzielił klientowi błędnej informacji, nie może tłumaczyć się tym, że zainteresowany mógł samodzielnie uzyskać prawidłowe dane.
TEZA
Podanie konsumentowi przez przedsiębiorcę błędnej informacji dotyczącej np. terminu zakończenia umowy o świadczenie usług jest praktyką handlową wprowadzającą w błąd. I to bez względu na liczbę osób, do których skierowana była informacja. Może chodzić o jednego tylko konsumenta.
Skoro praktykę handlową uznaje się za wprowadzającą w błąd, jeżeli przedsiębiorca udzielając fałszywej informacji, mógł do tego stopnia zdezorientować przeciętnego konsumenta, że ten był w stanie podjąć decyzję dotyczącą transakcji, której inaczej by nie brał pod uwagę, to nie ma potrzeby badać, czy takie zachowanie profesjonalisty jest sprzeczne z wymaganiem staranności zawodowej w rozumieniu dyrektywy 2005/29/WE o nieuczciwych praktykach handlowych.
STAN FAKTYCZNY
L.I. Szabó, któremu węgierska spółka UPC przez wiele lat dostarczała sygnał telewizji kablowej, chciał zakończyć umowę. Zapytał, jakiego okresu dotyczy ostatnia faktura, ponieważ nie widniała na niej ta informacja. Kiedy UPC określiła termin, L.I. Szabó wystąpił o rozwiązanie kontraktu z ostatnim dniem, za jaki wniósł opłatę. UPC przestała mu jednak świadczyć usługę dopiero po kilku dniach. Skutkiem tego wysłała swemu dawnemu klientowi wezwanie do zapłaty niespełna 18 euro z tytułu zaległości w zapłacie abonamentu. L.I. Szabó poskarżył się najpierw inspekcji ochrony konsumentów, dowodząc, że został wprowadzony w błąd i musi płacić dwóm dostawcom telewizji kablowej za sporny okres, mimo że może korzystać z usług tylko jednego.
Organ administracji ukarał UPC niemal pięciokrotnie wyższą grzywną. Wtedy spółka wystąpiła do sądu w Budapeszcie, którego sędziowie uchylili decyzję administracyjną. Umotywowali swoje stanowisko tym, że przedsiębiorca nie miał zamiaru wprowadzić klienta w błąd, a poza tym było to jednostkowe zachowanie, które nie dotyczyło wielu konsumentów.
Węgierski urząd ochrony konsumentów złożył więc skargę kasacyjną do sądu najwyższego Węgier. Ten zwrócił się do luksemburskiego Trybunału Sprawiedliwości z pytaniem, czy podanie błędnej informacji przez dostarczyciela telewizji kablowej jednemu klientowi jest nieuczciwą praktyką handlową w rozumieniu prawa europejskiego.
TS orzekł, że skoro konsument chciał skorzystać z przysługującego mu prawa do rozwiązania umowy, a przedsiębiorca przekazał mu błędną informację, co naraziło go na koszty, to nie można zakładać, że dyrektywa 2005/29/WE nie obejmuje takiego przypadku. Tego rodzaju sytuacje są bowiem uregulowane prawem europejskim bez względu na liczbę osób i kwot, których dotyczą.
UZASADNIENIE
TS podkreślił, że ani poszczególne przepisy dyrektywy o nieuczciwych praktykach handlowych, ani ten akt postrzegany jako całość, nie zawierają żadnej wskazówki, która pozwalałaby przypuszczać, że działanie lub zaniechanie przedsiębiorcy musi mieć powtarzający się charakter albo że powinno dotyczyć więcej niż jednego konsumenta. Odwrotna teza powodowałaby niedogodności dla osób dotkniętych nieuczciwymi praktykami.
Na słabszej stronie kontraktu ciążyłby obowiązek udowodnienia, że inne osoby w podobnej sytuacji również zostały poszkodowane. Tymczasem przedstawienie tego rodzaju dowodu może być dla konsumentów niezwykle trudne. Znaczenia powinien być również pozbawiony niezamierzony charakter działania łamiącego prawa konsumenta. Dlatego – stosowanie środków podjętych przez państwa członkowskie UE w celu zwalczania nieuczciwych praktyk musi być niezależne także od dowodu zamiaru, czy choćby niedbalstwa ze strony przedsiębiorcy.
To samo wykluczenie powinno dotyczyć dowodu rzeczywistej szkody poniesionej przez klienta. Konsument musi być we wszystkich państwach UE w pełni chroniony przed nielojalnymi praktykami handlowymi chociażby dlatego, że jest słabszy gospodarczo i mniej doświadczony pod względem prawnym niż jego profesjonalny kontrahent. Nie zmienia to faktu, że z prawa krajowego wynikają metody i środki zwalczania nieuczciwych praktyk handlowych.
Sankcje stosowane przez państwa członkowskie muszą być jednak skuteczne, proporcjonalne i odstraszające. Dlatego sądy krajowe muszą karać naruszenia praw konsumenta, niemniej mogą miarkować grzywny.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 kwietnia 2015 r. w sprawie C-388/13 Nemzeti Fogyasztóvédelmi Hatóság przy udziale UPC Magyarország Kft.
Wyroki w podobnych sprawach
TS w wyrokach Mediaprint Zeitung und Zeitschriftenverlag, C-540/08 i Zentrale zur Bekämpfung unlauteren Wettbewerbs, C-59/12 orzekł, że w dyrektywie o nieuczciwych praktykach handlowych prawodawca Unii przyjął bardzo szeroką koncepcję praktyki handlowej, definiując ją jako każde działanie przedsiębiorcy, jego zaniechanie, sposób postępowania, oświadczenie lub komunikat handlowy (w tym reklamę i marketing).
KOMENTARZ EKSPERTA
Jednemu też wolno się skarżyć

Wyrok TS może pomóc polskim konsumentom. Wprowadzenie warunku polegającego na konieczności wykazywania przez poszkodowanego, że również inni konsumenci zostali dotknięci praktyką, zmierzałoby do zmniejszenia skuteczności zakazu stosowania nieuczciwych praktyk określonego zarówno w ustawie o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, jak i dyrektywie 2005/29/WE. Tymczasem podstawowy cel dyrektywy polega na dążeniu do zapewnienia w całej Unii wysokiego poziomu ochrony konsumentów. Dlatego odpowiedzialność przedsiębiorcy stosującego nieuczciwe praktyki rynkowe nie została uzależniona od częstotliwości naruszeń interesów gospodarczych konsumentów ani tym bardziej od liczby poszkodowanych. Kwalifikacja działania lub zaniechania jako nieuczciwego jest obiektywna. Nie zależy więc od tego, czy jest powtarzalne i czy jego adresatem jest więcej niż jeden konsument. Ważne jest więc dla każdego konsumenta, że żaden przepis dyrektywy o nieuczciwych praktykach handlowych ani polskiej ustawy nie ogranicza zakresu ich stosowania do ochrony zbiorowych interesów konsumentów.