Zgodnie z prezydenckim wnioskiem pod lupę sędziów TK trafią artykuły: 11, 14 ust. 1 i 3 oraz 19 ust. 3 „ustawy o bestiach”. Wskazane rozwiązania trybunał będzie musiał zbadać pod kątem zapewnionej konstytucyjnie nietykalności i wolności osobistej.
Biegły zaopiniuje, sąd przyklepie, kierowca do wiecznej izolacji przetransportuje. Hasło jak z reklamy. I wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby jeszcze tylko konstytucja nie stawała na drodze ustawodawcy.
To właśnie konstytucja gwarantuje ochronę wolności człowieka. Nie tylko przykładnych obywateli, ale również sprawców najgroźniejszych przestępstw. Obywatele mają zaś prawo czuć się bezpiecznie w kraju w którym żyją. I to bezpieczeństwo państwo powinno im zagwarantować. Czy odpowiednim sposobem będzie wtrącenie Trynkiewicza i podobnych mu delikwentów do ośrodka izolacji po wsze czasy? Odpowiedź na to pytanie tylko pozornie wydaje się łatwa i oczywista. Wymaga odpowiedniego wyważenia fundamentalnych kwestii. Taki orzech do zgryzienia będą mieć sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, którym przyjdzie wkrótce orzekać o konstytucyjności kilku przepisów ustawy o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. (Dz.U. z 2014 r., poz. 24).
- Przed trybunałem wyjątkowo trudne zadanie. Istnieją tradycyjne wartości ugruntowane w kulturze prawnej. Nie można więc nikogo karać dwukrotnie za ten sam czyn. Z drugiej strony społeczeństwo ma prawo się bronić przed jednostkami zagrażającymi mu. To trudny kazus – przyznaje adwokat Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Dodaje, że jego zdaniem istnieje ryzyko, że TK uzna przyjęte rozwiązania za niekonstytucyjne.
Prezydent Bronisław Komorowski – tak jak zapowiadał – skierował ustawę do TK. Zarzuty dotyczące niezgodności z ustawą zasadniczą przyjętych na prędce rozwiązań padały od samego początku, kiedy tylko pomysł izolowania „bestii”, które skorzystały z moratorium, się zrodził. Mimo tych zastrzeżeń ustawa weszła w życie, a poważnych wątpliwości nie udało się wyeliminować. W efekcie pod trybunalską lupę trafią: art. 11, 14 ust. 1 i 3 oraz 19 ust. 3.
Według zakwestionowanych regulacji, sąd orzeka o umieszczeniu w ośrodku osoby stwarzającej mimo odbycia kary takie zagrożenie, że występuje bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia ponownie ciężkiego przestępstwa.
Tę regulację – zgodnie z prezydenckim wnioskiem – sędziowie mają zbadać pod kątem zapewnionej konstytucyjnie nietykalności i wolności osobistej. Co prawda nie są to wartości absolutne i mogą ulec ograniczeniu, jednak nie w dowolnym zakresie. Warunkiem wprowadzenia ograniczeń jest wymóg, aby były one niezbędne dla ochrony bezpieczeństwa lub porządku publicznego. Takie więc pytanie: czy dla ochrony bezpieczeństwa społeczeństwa dopuszczalne jest ograniczenie wolności osobistej sprawców przestępstw – zostało zadane sędziom konstytucyjnym. Odpowiedź nie jest oczywista, bowiem Rada Legislacyjna jak i szereg karników wskazywali, że problem puszczonych samopas po odbyciu kary zwyrodnialców mógłby zostać rozwiązany w zupełnie inny sposób: przez choćby czynności operacyjno-rozpoznawcze Policji czy innych służb. Prezydent podniósł również padający od samego początku zarzut dotyczący tego, że na mocy ustawy dopuszczalne jest de facto podwójne karanie. Zakwestionował też przepisy, które obligują sąd cywilny do powołania w terminie 7 dni od dnia otrzymania wniosku dyrektora zakładu karnego, biegłych w celu ustalenia czy zaburzenia mają taki charakter, że zachodzi co najmniej wysokie prawdopodobieństwo ponownego złamania prawa. Podstawę rozstrzygnięcia sądu musi więc stanowić m.in. dowód z opinii lekarzy psychiatrów. Problem jednak w tym, że może to przekraczać możliwości biegłych.
Jak wskazuje - przywołany we wniosku - prof. Janusz Heitzman z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, w opinii przygotowanej dla Biura Analiz Sejmowych, sprostanie temu wyzwaniu może być niezwykle trudne, albo wręcz niemożliwe. W psychiatrii nie są bowiem zdefiniowane jasne i uniwersalne kryteria oceny wysokiego prawdopodobieństwa popełnienia czynu zabronionego.
Na problem związany z opiniami zwraca też uwagę także dr Marek Domański w opinii dla BAS. I przestrzega, że biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy wcześniej popełnionego czynu, oraz konieczność podjęcia decyzji o ponownym zagrożeniu, ze świadomością ciążącej na biegłych odpowiedzialności, można spodziewać się, że opiniujący będą potwierdzać istnienie prawdopodobieństwa popełnienia kolejnego przestępstwa.
Termin rozprawy przed TK nie jest jeszcze znany. Wnioski prezydenckie są jednak traktowane w trybunale priorytetowo.
- Trudno ocenić szanse tego wniosku choćby ze względu na sformalizowany tryb postępowania przed TK. Dlatego dużo zależy od treści wniosku i użytych argumentów, które mogą mieć wpływ na ocenę sędziów trybunału – zwraca uwagę sędzia Bartłomiej Przymusiński, prezes poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA. Dodaje, że nie podejmie się oszacowania szansy uznania niekonstytucyjności, ponieważ to rola TK.
Krok dalej idzie prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, który wskazuje, że w tym kształcie regulacja powinna być uznana przez TK za niekonstytucyjną.
- Całego tego problemu można było uniknąć. Wystarczyło zastosować do najgroźniejszych sprawców przestępstw środki zabezpieczające o charakterze leczniczym, o czym orzekałby sąd penitencjarny. Przecież cała procedura cywilna stworzona w tej ustawie jest niewłaściwa – podkreśla.
Zobacz także, komentarz mec. Jerzego Naumanna do lex Trynkiewicz: "W pierwszej kolejności społeczeństwo, a zwłaszcza świat prawniczy i polityczny powinien dowiedzieć się, kto jest autorem ustawy, która w latach 90. najstraszliwszych zbrodniarzy, którzy najpierw mieli wisieć, potem mieli nie wisieć, a dziś „panów Trynkiewiczów” awansowała do kłopotu społecznego ex equo z kłopotem konstytucyjnym."