Sprawa, która trafiła do sądu, dotyczyła uzgodnienia treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. Chodziło o sytuację po rozwodzie. W trakcie trwania związku kobieta postanowiła kupić nieruchomość kosztującą ponad 500 tys. zł. 310 tys. zł pochodziło z jej majątku odrębnego, zaś pozostała kwota ze wspólnego. W księdze wieczystej jako właścicielkę ujawniono kobietę.
Związek się rozpadł, zaczęły się rozliczenia. Mężczyzna zażądał wpisu w księdze wieczystej sprowadzającego się do tego, że on jest współwłaścicielem nieruchomości w połowie. Sąd rejonowy uznał, że nie ma ku temu podstaw. Postanowił wpisać w księdze wieczystej udział powoda w prawie własności w wysokości 20/100. Powód wniósł apelację. Sąd okręgowy zaś stwierdził, że aby wydać wyrok, potrzebuje wsparcia Sądu Najwyższego. Zarysowały się bowiem aż trzy możliwości. Pierwsza – popierana przez powoda – opiera się na kryterium czasu nabycia. Skoro rzecz została nabyta w trakcie małżeństwa przy udziale środków wspólnych, wchodzi ona w całości do majątku wspólnego, a zatem mężczyźnie należy się połowa. Druga koncepcja – forsowana przez pozwaną – opiera się na założeniu, że rzecz wchodzi do tego z majątków, z którego pochodzi większa część środków na nabycie rzeczy. Jako że większość pieniędzy kobieta wyłożyła z majątku odrębnego – cała nieruchomość jest jej.
Trzeci wariant to wyliczenie stricte matematyczne. Czyli rzecz wchodzi do majątku odrębnego jednego z małżonków i jednocześnie do ich majątku wspólnego w udziałach odpowiadających stosunkowi środków przeznaczonych z tych majątków na nabycie rzeczy.
I właśnie do tego ostatniego wariantu przychylił się Sąd Najwyższy. Jak wyjaśniała sędzia sprawozdawca Marta Romańska, małżeństwo nie może uniemożliwiać wchodzenia w relacje cywilne z całym światem. – Jeśli ktoś ma majątek odrębny, osobisty, to nie ma podstaw, aby sam fakt zawarcia związku małżeńskiego prowadził do wyzbycia się tego majątku. A taki byłby realny skutek przyjęcia, że kluczowe jest kryterium czasu nabycia – stwierdziła prof. Romańska.
Nie ma też powodu, by całość rzeczy przypisać jednemu z małżonków, skoro część środków została wyłożona ze wspólnego budżetu. Teoretycznie mogłoby się przecież okazać, że jeden grosz przesądzałby o własności nieruchomości wartej setki tysięcy.

ORZECZNICTWO

Uchwała SN z 19 października 2018 r., sygn. akt III CZP 45/18.