Niedziałająca rzetelnie władza (która nie umie lub nie chce trudzić się na serio) ratuje się substytucyjnym pozoranctwem. Zamiast (tu ta substytucja) realizować cel i zdawać sprawę z jego osiągnięcia (tryb dokonany) – koncentruje się na opisywaniu samego przebiegu pracy nad osiąganiem celu (tryb niedokonany). Mówi się wtedy o realizacji najrozmaitszych procedur – jakoby nieuchronnie gwarantujących osiągnięcie tego rezultatu. Procedury, drobiazgowe i rozczłonkowane na wiele stadiów, trwają długo. Cel tymczasem oddala się i rozmywa. Stąd pozoranctwo. Natomiast adresatów odpowiedzi, zainteresowanych rezultatem, najlepiej wciągnąć w niekończące się konsultacje na każdym etapie drogi prowadzącej do oddalającego się horyzontu.

Namiastka partycypacji, demokratycznego uczestnictwa w funkcjonowaniu władzy, pozorna transparencja i zanikająca odpowiedzialność. Przykładów – do wyboru, do koloru: od procedur legislacyjnych po sądownictwo, od zarządzania (czymkolwiek – nauką, służbą zdrowia, czystością wód, gospodarką odpadami) po reakcje na krytykę czy zarządzanie kryzysem po ujawnionych skandalach.

Minister Żurek odwiedził KOZZD w Gostyninie. I co? I zapowiedział sanację

W sierpniu 2025 r. nowointrodukowany wtedy Minister Sprawiedliwości osobiście odwiedził niesławny Krajowy Ośrodek Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Niesławę placówce zapewnia notoryjny brak realizacji założeń ustawy o KOZZD z 2013 r., tak lekkomyślnie i optymistycznie, „na wyrost” aprobująco ocenionej przez Trybunał Konstytucyjny (wyrok TK sygn. akt K 6/14 z listopada 2016 r.) – mimo że ostrzegano przed tym, co nastąpiło.

Minister odwiedził, zobaczył, doświadczył. I zapowiedział sanację.

A jest co uzdrawiać. Krajowy Ośrodek jest hybrydą celów: terapeutyczno-prewencyjno-postpenitencjarnych. To maskuje rozdźwięk między deklaracjami programowymi a realnym standardem. Niejasny podział kompetencji między ministerstwami sprawiedliwości i zdrowia powoduje, że placówka grzęźnie w imposybilizmie nadzoru. Drastyczne nieprawidłowości dotyczą legalności i rzetelności skierowań oraz kolejnych przedłużeń terminów pobytu. A wynika to zarówno z sytuacji w samym ośrodku, jak i orzecznictwa sądów orzekających w sprawach pacjentów (?), osadzonych (?), co warto byłoby poddać rzetelnej, krytycznej analizie. W placówce (nie będącej wszak zakładem karnym) standard ochrony wolności ukształtował się w praktyce na poziomie niższym niż w zakładach penitencjarnych. Warunki świadczenia terapii (za to teoretycznie odpowiada Minister Zdrowia), funkcjonowanie ośrodka „na co dzień”, jego zasady regulaminowe, działanie kadry i jej rekrutacja w warunkach lokalno-prowincjonalnych także wymagają kompleksowej oceny i CAŁOŚCIOWEGO raportu – ze strony ministerstwa sprawiedliwości. Nie chodzi przy tym o dawkowane kropelkowo informacje o pojedynczych działaniach, ani o zwoływanie zebrań konsultacyjnych bez jasno określonego celu, za to z wieloma adresatami zewnętrznymi. Wreszcie należałoby opracować porządny, całościowy raport, jeżeli nawet nie jako bilans 10 lat funkcjonowania KOZZD, to przynajmniej z punktu widzenia biurokracji PR-owskiej: jako dobroczynne następstwo gospodarskiej wizyty ministra sprawiedliwości. I uczciwie przedstawić go tym, którzy bezskutecznie się o to upominają. A podejmując sanację, trzeba pilnować jej celu finalnego, a nie mnożyć oddzielne, fragmentaryczne informacje. I wreszcie oba ministerstwa powinny jakoś harmonizować działania i strategie wobec KOZZD, a nie oczekiwać, że zrobią to za nie społeczni działacze czy organizacje.

Sprawność komunikacyjna nie zapewni zaufania rządzącym

Substytucyjne pozoranctwo, tak widoczne w opisywanym wypadku, patologizuje stosunki na linii władza – obywatele. Niszczy zaufanie. Najbardziej błyskotliwa sprawność komunikacyjna (np. u ministra) nie zapewni zaufania rządzącym, jeśli zaplecze takiego piastuna władzy (jego własne ministerstwo) nie umie czy nie chce – bez wskazywania palcem i popychania – samo opracować i realizować strategii tego, do czego jest powołane.