W skrócie: unijny Trybunał uznał, że polski TK nie jest bezstronnym sądem, a jego wyroki podważające prawo UE są niezgodne z unijnym prawem. Stwierdził także, że Polska musi stosować prawo i unijne wyroki, niezależnie od orzeczeń TK. Zatem polski sąd konstytucyjny nie ma- mocy, która mogłaby blokować europejskie orzeczenia poprzez powołanie się na wykładnię konstytucji RP.

Co teraz zmieni się w TK?

Sam wyrok niewiele zmienia. To za mało, aby rozpocząć reformę Trybunału, ponieważ ta musi opierać się na procedurach legislacyjnych wieńczonych podpisem prezydenta. Stanowisko Karola Nawrockiego w tej sprawie jest jednoznaczne. Nie pozwoli na żadne próby „resetu” sądu konstytucyjnego, a ustawy uchwalone przez Sejm w tym kierunku spotkają się z jego twardym wetem. Dla Nawrockiego, sceptycznego wobec obecnej Unii, wyrok TSUE nie będzie więc żadnym impulsem do działania.

Rządzącym pozostaje powolne „odbijanie” TK poprzez stopniową wymianę jego składu. W 2026 r. będzie tam już osiem wolnych miejsc (po sędziach, którzy odeszli w stan spoczynku), co oznacza, że jeśli koalicja zgromadzi i wybierze w obowiązującej procedurze ośmiu sędziów, zyska większość w tej instytucji. To może mieć wpływ na pluralizm orzeczniczy, a także na stępienie politycznego profilu Trybunału jako strażnika interesów PiS.

Nadal jednak prezesem TK pozostanie Bohdan Święczkowski i może sprawować tę funkcję do 2031 r. Następca Julii Przyłębskiej swoimi działaniami jednoznacznie dał do zrozumienia, że żadnych zwrotów w działaniu tej instytucji nie będzie.

Wymiana ośmiu sędziów nie uzdrowi sytuacji w Trybunale. Raczej należy się spodziewać nowej wewnętrznej wojny i rozłamu, podziału starzy- nowi sędziowie - niż stabilizacji. Oczywiście nie wiadomo, jakich kandydatów poprze Sejm. Czy będą to osoby z partyjnymi legitymacjami, czy niezależni prawnicy. W każdej opcji bardziej prawdopodobny jest paraliż i wzajemne nieuznawanie niż wspólna merytoryczna praca i wydawanie wyroków, zwłaszcza że nad organizacją pracy TK i wyznaczaniem składów orzekających wpływ ma obecny prezes TK Bohdan Święczkowski. To on będzie decydował, jakie składy rozstrzygną w newralgicznych sprawach. A zebranie pełnego składu, z nową wybraną przez koalicję większością, może być trudne.

Co zrobi Karol Nawrocki?

Dość publicystyczne są za to obawy, że Karol Nawrocki będzie blokował nowe nominacje sędziowskie do TK, jeśli do nich dojdzie, nie odbierając ślubowań. Prezydent nie ma tu specjalnie pola manewru, bo uzasadnienia dla takiego postępowania brak, chyba że przy wyborach zakradnie się twarda polityka, a nominacje otrzymają takie postaci jak Roman Giertych.

Warto też pamiętać, że arsenał blokujący nowych sędziów w samym TK jest pokaźny. Korzystał z niego w 2016 r. ówczesny prezes prof. Andrzej Rzepliński, nie dopuszczając tzw. sędziów dublerów do orzekania prawie przez rok.

Zatem w 2026 r. należy się spodziewać wewnętrznego rozłamu i odtworzenia się sytuacji z Sądu Najwyższego, gdzie istnieją dwa równoległe sądy, nieuznające się i zwalczające nawzajem.

Czy Unia chce mieć większy wpływ na sytuację w Polsce?

TSUE, wydając orzeczenie, pokazał szerszą tendencję w swoim orzecznictwie; wchodzenia głębiej w ocenę i recenzowanie kluczowych instytucji w państwach członkowskim. Dotychczas w Polsce dotyczyło to dwóch izb Sądu Najwyższego, a to, co stało się w czwartek, jest wejściem na o wiele wyższy poziom. Chodzi bowiem o organ państwa, któremu konstytucja powierza role strażnika ustrojowego. TSUE nie przeszkadzał nawet orzeczniczy mur, który zbudował polski TK, wskazujący, że sędziowie unijni nie mają prawa rozstrzygać w sprawach ustrojowych. W tym kontekście rozstrzygnięcie Luksemburga jest bardzo mocne i bezkompromisowe. Pytanie teraz co zrobi Komisja Europejska jeżeli orzeczenie będzie nierespektowane.

Wyrok odbił się echem w Europie. Do wydarzenia odniosły się niemieckie media, dopatrując się wpływu takiego ofensywnego działania TSUE również na sytuację w Niemczech. Pojawiła się m.in. . rozmowa z ekspertem prawa europejskiego prof. Franzem Mayerem, którego zdaniem TSUE, podejmując decyzję w sprawie Polski, wysłał też sygnał w kierunku Niemiec. W opinii profesora -Trybunał daje do zrozumienia, że to prawo UE ma prymat nad krajowym, a gdyby Niemcy zostały zaskarżone do TSUE w sprawie z 2020 r., to wyrok zapewne byłby podobny do tego w sprawie Polski. A chodziło wtedy o głośny wyrok Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe w sprawie Europejskiego Banku Centralnego. Tamtejsi sędziowie powiedzieli wtedy, aby TSUE nie wtrącał się w wewnętrzne sprawy Republiki Federalnej.

Czy wyrok TSUE wzmocni eurosceptyków?

Krajowi krytycy z prawej strony sceny politycznej wskazują, że tak śmiałe podejście TSUE może być niebezpieczne dla suwerenności, a po TK może przyjść czas na recenzowanie przez Unię kompetencji prezydenta RP. Wyrok wywołał jednocześnie entuzjazm wśród zwolenników silniejszej integracji z Unia. Przypominają oni, że wejście do UE było dobrowolne, a jeżeli chce się w niej funkcjonować, trzeba po prostu przestrzegać jej reguł, a praworządność, jest jedną z nich.

To wszystko powoduje, że orzeczenie niesie za sobą silny ładunek polityczny. Z jednej strony to wyraźne wsparcie dla polityki przywracania praworządności Donalda Tuska. Z drugiej - premier, posługując się tym wyrokiem, musi zachować szczególną ostrożność.

Otwarcie szerzej furtki w Polsce może nie być tylko epizodem, a Bruksela za czas jakiś, za pomocą TSUE, może chcieć ingerować w inne sprawy, które mogą nie być już na rękę premierowi, np. w kwestiach migracyjnych czy energetycznych.

Donald Trump i antysystemowcy

Jest jeszcze jedna warstwa tego wyroku. W kryzysie, jaki przechodzi sama Unia, następuje gwałtowny spadek zaufania do niej w całej niemal Europie oraz wzrost nastrojów populistycznych i antyintegracyjnych. Wchodzenie przez unijny sąd, tak daleko w wewnętrzne polskie sprawy może być paliwem dla eurosceptyków, którzy postrzegają Unię jako wrogi twór, chcący zabrać suwerenność. Siła partii antysystemowych tak postrzegających UE stale się wzmacnia. Wyniki sondażowe Grzegorza Brauna czy wcześniej Sławomira Mentzena w wyborach prezydenckich jednoznacznie to potwierdzają. Do tego dochodzi jeszcze niechętna Brukseli polityka administracji Donalda Trumpa, która traktuje Unię jako strukturę zmierzającą do ograniczania suwerenności państw narodowych oraz wolności. Ostatnia narodowa strategia bezpieczeństwa USA bardzo dobitnie pokazała, jak daleko politykom USA jest do Unii i jak jest ona postrzegana jako organ ideologicznie obcy.

Konkludując: warto na orzeczenie TSUE spojrzeć z szerszej perspektywy. Nie doprowadzi ono do reformy TK w Polsce, gdyż do tego potrzebna jest zmiana nie tylko ustawy, ale wręcz konstytucji. Rząd wykorzysta wyrok TSUE do bardziej ofensywnych działań wobec Trybunału, a jego częściową przemianę zapewni wejście w przyszłym roku do niego ośmiu nowych sędziów. Wyrok może jednak podbudzać nastroje eurosceptyczne w Polsce i być traktowany jako dowód na wtrącanie się UE w sprawy suwerennego państwa.