Co naprawdę mówi konstytucja
Warto przypomnieć, że konstytucja to akt prawny o najwyższej mocy – stoi na szczycie hierarchii źródeł prawa, a wszystkie inne akty, w tym ustawy, muszą być z nią zgodne. Akt ten reguluje m.in. podstawowe instytucje ustroju politycznego.
Artykuł 139 ustawy zasadniczej stanowi: „Prezydent Rzeczypospolitej stosuje prawo łaski. Prawa łaski nie stosuje się do osób skazanych przez Trybunał Stanu”. Tyle że prawo łaski zakłada istnienie winy i kary. Konstytucję należy odczytywać zgodnie z jej literalnym znaczeniem, unikając nadinterpretacji i sprzeczności z innymi przepisami. W polskiej tradycji „prawo łaski” zawsze oznaczało darowanie lub złagodzenie kary wymierzonej prawomocnym wyrokiem. To definicja, nie interpretacja. Skoro nie doszło do skazania, to nie ma kary, którą można by darować.
Ułaskawienie przed skazaniem to nie „prawo łaski” – to abolicja, czyli zniesienie karalności za czyny w stosunku do wskazanych kategorii osób, co więcej taki akt prawny mógłby zostać podjęty tylko w formie ustawy.
Sąd Najwyższy już to wyjaśnił
Kiedy prezydent Andrzej Duda ułaskawił Mariusza Kamińskiego, ówczesnego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, i jego zastępcę Macieja Wąsika przed prawomocnym skazaniem, system prawny zamarł. Wtedy Sąd Najwyższy, w uchwale siedmiu sędziów z 31 maja 2017 r. (sygn. akt I KZP 4/17), rozstrzygnął tę kwestię expressis verbis: „Prawo łaski może być stosowane wyłącznie wobec osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu (osób skazanych)”. Jak podkreślił, „zastosowanie prawa łaski przed datą prawomocności wyroku nie wywołuje skutków procesowych”.
Ta uchwała nie była komentarzem, lecz wykładnią zasad ustrojowych. Sąd Najwyższy jasno wskazał, że stosowanie prawa łaski przed skazaniem byłoby ingerencją w wymiar sprawiedliwości, a więc złamaniem zasady trójpodziału władz i domniemania niewinności. Trudno o jaśniejszy przekaz: prezydent, który ułaskawia kogoś, kto formalnie nie jest winny, nie stosuje prawa łaski – tylko bezprawia. Konstytucyjny ustrój Polski opiera się na trzech współzależnych władzach: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, dlatego prezydent ma obowiązek respektować niezależność władzy sądowniczej oraz niezawisłość sędziów.
Kodeks karny: brak winy, brak łaski
W prawie karnym wszystko zaczyna się od winy. Wina jest elementem odpowiedzialności karnej, która może zostać przypisana wyłącznie przez sąd w wyroku skazującym. Dopóki nie ma takiego wyroku, człowiek jest niewinny – nie „prawdopodobnie”, tylko w pełnym, prawnym znaczeniu tego słowa. Dlatego w postępowaniu karnym przed prokuratorem występuje osoba w charakterze podejrzanego, a nie skazanego i tak samo w toku procesu przed sądem osoba występuje w charakterze oskarżonego, a nie skazanego – bo dopiero prawomocny wyrok sądu może zmienić jego status. Dopiero wyrok skazujący wskazuje, za co i w jakim zakresie dana osoba ponosi odpowiedzialność. Bez tego nie wiadomo, co miałoby zostać objęte aktem łaski – tym bardziej, że postępowanie wobec podejrzanego czy oskarżonego może zostać rozszerzone o nowe czyny. Prezydent, który decyduje się na ułaskawienie przed wyrokiem, przekracza granice swojej kompetencji, wchodząc w rolę nie tylko sądu, lecz także prokuratora – samodzielnie rozstrzygając o winie i jej zakresie. Tak stanowi art. 42 ust. 3 konstytucji: „Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu”.
Ułaskawienie osoby, wobec której nie zapadł wyrok skazujący, stanowi faktyczne naruszenie zasady domniemania niewinności. Oznacza to, że głowa państwa uznaje istnienie winy, zanim uczyni to niezawisły sąd. Taka decyzja podważa sens całego procesu karnego i odbiera znaczenie jednemu z najważniejszych gwarancji obywatelskich – prawa do rzetelnego procesu i do obrony. W praktyce jest to nie tylko nadużycie prawa, lecz także przesunięcie granic między oskarżeniem a wyrokiem. Ułaskawienie przed skazaniem jest więc logiczną i systemową sprzecznością. Żeby kogoś ułaskawić, trzeba najpierw założyć jego winę.
Czego uczy nas ten spór
Spór o hipotetyczne „ułaskawienie Zbigniewa Ziobry” to nie tylko kwestia jednej osoby. To test polskiego konstytucjonalizmu. Pokazuje, jak cienka jest granica między interpretacją a manipulacją, między prerogatywą a samowolą. Prawo łaski ma wymiar indywidualny – dotyczący konkretnej osoby i konkretnego wyroku. Ma służyć darowaniu lub złagodzeniu kary.
Prezydent Rzeczypospolitej jest strażnikiem konstytucji, a nie jej autorem. Może przebaczyć skazanemu, okazać mu empatię, a nawet wziąć na siebie ciężar kontrowersyjnej decyzji, jednak nie może stawiać się ponad sądami.
Ułaskawienie przed prawomocnym wyrokiem to nie prawo łaski – to działanie sprzeczne z prawem. Prezydent, który się na to decyduje, nie broni konstytucji – on ją podważa. ©℗