W sprawie chodziło o zadośćuczynienie, którego od gminy domagała się matka dziecka, które miało wypadek, jadąc na hulajnodze (nieelektrycznej). Dziewczynka, zjeżdżając ze wzniesienia, najechała na kratkę studzienki, w wyniku czego koło pojazdu wpadło między żeberka. Hulajnoga niespodziewanie zahamowała, a dziewczynka upadła twarzą na betonowy bruk. W związku z tym wydarzeniem matka pozwała gminę, domagając się zadośćuczynienia.
Sąd pierwszej instancji na podstawie opinii biegłego z zakresu budownictwa ustalił, że kratka studzienki kanalizacyjnej była zamontowana w nieodpowiedni sposób, również jej rodzaj był nieodpowiedni dla tego typu miejsca. Mimo to nie zasądził całej żądanej kwoty, stwierdzając, że rodzice dziewczynki przyczynili się do powstania szkody (w wyniku wypadku konieczne było usunięcie u dziecka zęba - stałej górnej jedynki), gdyż nie zadbali o to, żeby w trakcie jazdy na hulajnodze miała założony kask. Sąd podkreślił, że z dokumentacji medycznej okresu dziecięcego sprzed zdarzenia u dziewczynki stwierdzono podejrzenie zespołu z zaburzeniami zachowania, zaburzenia aktywności i uwagi oraz opozycyjno-buntownicze na tle zespołu hiperkinetycznego. A takie dziecko wymaga większej uwagi. Ponadto uznano, że dziewczynka pozostawała bez faktycznego nadzoru matki, która znajdowała się od niej w dystansie 20-30 m, widząc ją jedynie w oddali.
Brak obowiązku zakładania kasku
Kobieta odwołała się do sądu okręgowego. Wskazywała m.in., że żaden przepis nie nakłada na rodziców obowiązku zakładania kasku na placu zabaw bądź na chodniku pomiędzy placem zabaw a domem, w związku z tym rodzice powódki wykonywali swoje obowiązki rodzicielskie nad powódką w sposób prawidłowy.
SO uznał, że apelacja w całości zasługiwała na uwzględnienie. Odwołał się przy tym – na zasadzie analogii – do orzecznictwa Sądu Najwyższego, z którego wynika, że skoro ustawodawca nie zdecydował się na wprowadzenie obowiązku używania kasku ochronnego i ochraniaczy w stosunku do rowerzystów (także małoletnich), to osoba, która go nie stosuje, nie narusza prawa. „Nie można przy tym na nikim wymusić staranności czy zapobiegliwości we własnych sprawach w takim zakresie, w jakim tego nie nakazują przepisy prawne” – podkreślił SO.
Sąd odwoławczy uzasadniał też, że to nie brak nadzoru ze strony mamy, brak kasku czy też ekstremalne zachowania dziewięcioletniej powódki były przyczyną wypadku, tylko rażące niedbalstwo i niechlujstwo po stronie pozwanej, która ponosi odpowiedzialność za firmy wykonujące wpusty przeciwdeszczowe i budujące chodnik. Odniósł się też do stanowiska sądu rejonowego, który uważał, że w związku z zaburzeniami, na które cierpi dziewczynka, mama powinna bardziej jej pilnować i że z uwagi na te zaburzenia dziecko powinno nosić kask podczas jazdy. SR uznał, że obciążenia chorobowe, jak również brak kasku ochronnego podczas zdarzenia, znacząco przyczyniły się do wypadku. SO nie zgodził się z tymi tezami. Jak wyjaśnił, dziewczynka poruszała się po chodniku, który był przeznaczony dla ruchu pieszych, także dla dzieci na hulajnogach i rowerkach czy matek z wózkami. Nie podejmowała żadnych ryzykownych działań, które mogłyby przypisać jej jakiekolwiek przyczynienie się do powstania szkody, a jej stan neurologiczny w chwili zdarzenia nie miał żadnego znaczenia. Jedyną przyczyną wypadku były opisane wyżej wady budowlane, za które odpowiada gmina.
Sąd uznał, że zadośćuczynienie, o które wystąpiła matka, nie jest wygórowane
Sąd drugiej instancji w tych okolicznościach sprawy uznał, że żądane przez matkę dziecka zadośćuczynienie w żadnym wypadku nie jest wygórowane i brak podstaw do obniżenia jego wysokości.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że na podpisanie przez prezydenta czeka nowelizacja prawa o ruchu drogowym, która wprowadza m.in. obowiązek noszenia kasku przez dzieci do 16. roku życia podczas jazdy rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego.
Orzecznictwo
Wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach z 22 kwietnia 2025 r., sygn. akt III Ca 1083/24