Trójwymiarowe wydruki to już nie ciekawostka dla hobbystów ani ultradroga usługa tylko dla dużych biznesów. Era osobistych drukarek 3D już nadeszła, a wraz z nią szkolenia z projektowania i produkcji w trzech wymiarach. W miastach powstają coraz liczniej punkty oferujące takie usługi. Teraz można tanio wydrukować na mieście zagubioną część zabawki, spłuczkę czy błotnik samochodowy
Suchy Las pod Poznaniem, Płock, Wrocław i Lublin – w czterech sklepach budowlanej sieci Leroy Merlin już od kilku miesięcy funkcjonują specjalne printroomy, gdzie można wydrukować sobie ułamaną spłuczkę do toalety, odpadnięty kawałek mechanizmu od żaluzji, etui na smartfon czy nawet klamkę do drzwi. Wszystko za ledwie kilka złotych, tyle że trzeba mieć już gotowy projekt graficzny wykonany w specjalnym programie. Zainteresowanie jest na tyle duże, że firma ma w planach uruchamianie następnych punktów.
Podobne placówki druku trójwymiarowego otwierają też niewielkie firmy. – Na razie jest ich kilka, góra dziesięć, ale tempo, w jakim przyrastają, jest naprawdę szybkie. Powód jest prosty: drukarki są coraz tańsze, w internecie dostępne są gotowe projekty do wydruków lub programy pomagające w ich stworzeniu i co ważne, wiedza o takiej możliwości wyprodukowania potrzebnego przedmiotu czy jakiegoś elementu jest coraz większa – opowiada nam Janusz Wójcik ze stowarzyszenia FabLab, które od trzech lat organizuje w Kielcach spotkania dla trójwymiarowej branży „Dni druku 3D”. – Do tej pory widoczny był głównie rozwój firm specjalizujących się w produkcji tych drukarek, teraz zaczynamy obserwować ich wychodzenie do klientów – dodaje Wójcik.
Według amerykańskiej firmy badawczej Wohlers Associates w 2012 r. wartość światowej sprzedaży usług związanych z drukowaniem 3D wyniosła 2,2 mld dol. i w stosunku do poprzedniego roku wzrosła o prawie 29 proc. Przewiduje się, że w 2019 r. rynek urośnie do 6,5 mld dol.
W ostatnich latach również w Polsce pojawiło się kilku producentów tych urządzeń. Co ważne, w wersjach kompaktowych – niedrogich (już od 2 tys. zł) i w sam raz do użytku biurowego czy w niewielkim zakładzie. Gadgets3D z Olsztyna oferują drukarkę Zortax (niedawno potentat tradycyjnego druku firma Dell zamówił aż 5 tys. egzemplarzy). ZMorph, która produkuje swoją drukarkę Voxelizer 3D i sprzedaje po kilkadziesiąt takich urządzeń miesięcznie, cztery miesiące temu ogłosiła plany publicznej emisji akcji. Zaś za 20 proc. udziałów w poznańskiej spółce Omni3D – też produkującej takie urządzenia – rok temu fundusz inwestycyjny LMS Invest wyłożył milion złotych.
Teraz do firm produkujących drukarki 3D zaczęły dołączać firmy oferujące druki jednorazowe oraz szkolenia z projektowania i drukowania w trójwymiarze.
– Błotnik do citroena, taki naturalnej wielkości, czyli 2,5-metrowy, to chyba najdziwniejsze zamówienie, jakie do nas trafiło. Znacznie częściej są to projekty dla firm zajmujących się robotyką czy potrzebujących jakiś prototypów, bez zbędnych inwestycji materialnych i czasowych. Zaczyna się pojawiać także coraz więcej zleceń na druki gadżetów, np. promocyjnych czy reklamowych, gdy zamawiający chce dostać produkt zindywidualizowany – opowiada nam Andrzej Burgs z firmy Sygnis, która w Warszawie oferuje zarówno zakup drukarek, jak i wykonanie konkretnych projektów.
Sam wydruk wcale nie jest szczególnie drogi – ceny w printroomach zaczynają się od kilkunastu złotych. Droższe jest zaprojektowanie danego przedmiotu. – Dlatego największe zainteresowanie jest ze strony tych firm, które mają grafików potrafiących samodzielnie to wykonać – dodaje Burgs. Szkolenie z druku 3D to wydatek od ok. 300 do 1 tys. zł. Co ciekawe, decydują się na nie nie tylko profesjonaliści, ale także sporo majsterkowiczów – hobbystów po prostu zainteresowanych tą nową formą produkcji. Równolegle pojawia się też zainteresowanie ze strony branż specjalistycznych, np. firma iMed24, należąca do grupy kapitałowej Comarch, drukuje w 3D obudowy do prototypów urządzenia telemedycznego – holdera.
– W przypadku technologii 3D naprawdę „sky is the limit”. Do tej pory największym ograniczeniem były ceny urządzeń i druku. Dziś tego problemu już nie ma, ludzie po prostu muszą odkryć, jakie możliwości niosą te usługi – zapowiada Wójcik.
Sam wydruk 3D nie jest drogi. Ceny zaczynają się od kilkunastu złotych
Drukarki 3D. Tak stworzysz wszystko – od zabawek po pistolet. Wideo – na Dziennik.pl
Jak polskie spółki technologiczne radzą sobie na globalnym rynku drukarek 3D, przeczytasz na Forsal.pl